Rozdział 4

52 6 0
                                    

Wiedziałam, że to się stanie. Lecz to dzieje się szybciej niż myślałam. Szybciej niż ostatnim razem.


Chyba czas powiedzieć o co chodzi... Przyznać się. Trudno mi to wyznać... więc może lepiej pokażę.


- Lilith - usłyszałam za sobą głos Suzanne. - Uważaj.


- Wydaje mi się, że nic na to nie poradzę - powiedziałam.


- Myślisz, że to dzisiaj? - moja siostra spojrzała na mnie smutno.


- Mam nadzieję, że nie. Niestety to już niedługo. Do zobaczenia Suzie - przytuliłam dziewczynę mocno.


- Do zobaczenia.


Odsunęłyśmy się od siebie. Pomachałam siostrze i udałam się do szkoły.


***


- Cześć Lili - zawołała radośnie Alice, przytulając mnie.


Od razu stałam się niesamowicie spięta. Miałam tylko nadzieję, że nie dotknęła mojej skóry. Wnioskując po moim stanie nie zrobiła tego. Odetchnęłam z ulgą, gdy dziewczyna nareszcie mnie wypuściła ze swych objęć.


- Cześć - odpowiedziałam nadal spięta.


- Co ci jest? - spytała dziewczyna. - Nie wyglądasz na rozluźnioną.


- Po prostu - westchnęłam, nie wiedząc co powiedzieć - nie lubię gdy ktoś mnie dotyka.


- Zapamiętam - obiecała dziewczyna. - Idziesz już na lekcje?


- Jeśli Ci to nie przeszkadza to chciałabym już iść - powiedziałam niemal przepraszającym tonem.


- To do zobaczenia na stołówce.


- Cześć - rzuciłam przez ramię, obracając się i ruszyłam pod salę.


***


Szłam sobie spokojnie na stołówkę, mijając po drodze wielu ludzi. Po drodze wpadł we mnie jeden chłopak, a zaraz po nim pewna dziewczyna.


- Kurde. Czy wy nie możecie uważać, jak idziecie?! - ostatnie zdanie wykrzyknęłam, gdy wpadł we mnie kolejny chłopak.


Ten spojrzał na mnie i od razu się uśmiechnął.


- Cześć Lilith - przywitał się osiemnastolatek. - Idziesz na stołówkę.


- Tak, Lucas - odpowiedziałam. - Przepraszam, że na Ciebie wrzeszczę, ale jesteś trzecią osobą, która wpada we mnie w przeciągu dwuch minut.


- Sorry - popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. - Zagapiłem się.


- Chodźmy już - proszę chłopaka, nie chcąc by znowu ktoś na mnie wpadł.


Luke bez słowa ruszył za mną, ale zaraz potem zaczął nawijać jak najęty.


Doszliśmy na stołówkę i usiedliśmy na naszym miejscu. Przy stole siedział już Jonathan i Alice. Myśleliśmy, że Emma nie przyjdzie na lunch, dopóki radosna dziewczyna nie usiadła obok mnie, wylewając przy tym moją herbatę.


- Strasznie przepraszam - Em zaczęła panikować.


- Nic się nie dzieje - chciałam ją uspokoić.


Resztę przerwy przegadaliśmy, a gdy zadzwonił dzwonek, ja wraz z Emmą ruszyłyśmy do sali.


- Jeszcze raz przepraszam - Em ujęła moją dłoń, by przekonać mnie do szczerości swoich słów.


Nie zdąrzyłam zareagować ani odpowiedzieć, bo przed oczami zrobiło mi się czarno. Po prostu osunęłam się na ziemię, mdlejąc.

Dotyk CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz