Rozdział 5

58 6 1
                                        

To właśnie jest moje przekleństwo. Jestem cieniem. Cieniem Emmy. A gdy ktoś ma żywy cień, to nie może skończyć dobrze.


Otworzyłam oczy. Moim oczom ukazał się ten sam widok co zawsze. Emma próbowała mnie ocucić. To znaczy klepała po policzku moje bezwładne ciało, podczas gdy Jonathan dzwonił na pogotowie. Reszta uczniów wraz z Lucasem i Alice była popędzana do swoich klas przez nauczycieli.


Gdy jestem cieniem, nie czuję że jestem na ziemi, ścianie czy czymkolwiek innym. Po prostu nie mogę się ruszyć, to właściciel cienia mną kieruje. Próbuję się wydostać, ale to niemożliwe. To może się stać tylko w jeden sposób i nie podlega mojej woli.


Kręciłam się wraz z Em wokół mojego ciała, aż w końcu nie zabrali go ratownicy medyczni. Wtedy zarówno Emmę jak i Jonathana wygonili do ich sal lekcyjnych.


Oczywiście coś cały czas terepało moją ręką, dopóki Em nie została wezwana do gabinetu. U dyrektorki siedziała już higienistka, szkolny pedagog, Jonathan i Alice. Wraz z moją właścicielką usiadłam na wskazanym przez dyrektorkę miejscu. Po chwili do sali wszedł Lucas. Emma nie mogła wysiedzieć na tym krześle, w wyniku czego jeździłam tyłkiem po jego siedzisku.


Rozpoczęły się pytania. Mnóstwo pytań. Każdego po kolei przepytywali co się stało i wszystkie wersje były takie same. Nie licząc faktu, że część "świadków" prawie nic nie widziała przez tłumy na korytarzu. Po zakończeniu tej całej szopki, wraz z Em wróciłam na nasze zajęcia.


***


Moje ciało już kilka dni leżało w szpitalu, lekarze twierdzili, że byłam w śpiączce.


Emma postanowiła "mnie" odwiedzić w tym miejscu pełnym białych ścian, białej pościeli, białych fartuchów i w ogóle wielu bałych rzeczy. Mijałyśmy już jedną z ostatnich przecznic. Wtedy wraz z Em poleciałam pare metrów w bok. Moją rówieśniczkę potrącił samochód na przejściu dla pieszych. Ja jako cień nic nie poczułam, ale widziałam, że życie wypływa z mojej towarzyszki. Pewien przechodzień nie zdążył jeszcze wykręcić numeru na pogotowie, gdy Emma przestała oddychać. Znów zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam świadomość.


***


Otworzyłam szeroko oczy i usiadłam. Znów byłam we własnym ciele, w szpitalu. Zobaczyłam siedzącą obok mnie Suzanne, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy.


Osoba z żywym cieniem nie może żyć, bo to wbrew naturze. Emma nie żyje. Tylko tak cień może opuścić swego właściciela. To właśnie mój dar, którego nie lubię nazywać darem, odpowiednie słowo to przekleństwo.


~~~


a/n: Wszystko się wyjaśniło. To całe zachowanie Lilith nie było bezpodstawne. Mimo to, że wiadomo, o co chodzi to jeszcze nie koniec opowiadania. To do następnego. :)

Dotyk CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz