VIII

140 16 8
                                    

W telewizji nic ciekawego...
Wywnioskowałem po paru minutach spoglądania się w jasny ekran.
Wszystko jest nudne, nie tylko telewizja.
Życie jest nudne...
A może by je tak ukrócić?
Nie, nie umiałbym. Przecież ja boję się bólu i krwi.
A nie chce przedawkować leków, to jest nudne.
Cicho westchnąłem i wyłączyłem telewizję, która była nudna tak jak wszystko.
Rozłożyłem się na kanapie i obejrzałem w sufit.
Do domu wszedł North, jak zwykle tupiąc swoimi butami wojskowymi na koturnach.
Co on, próbuje się dowartościować? Zawsze zakłada buty na koturnach przez co jest wyższy. A już teraz jest wieżowcem, więc ja się pytam, po Co?
Po co mu kolejne 5 centymetrów?
Mężczyzna usiadł obok mnie i wyjął spod poduszki paczkę ciastek. Skąd on bierze te ciastka? Przecież ich tam nie było.

- Byłem na spotkaniu z szefem - mruknął chłodno niezadowolony.
- Ajajajajaj - jęknąłem bezradnie.
- Szef powiedział że Rosja moooże będzie chciał z nami współpracować - dodał.
- I?
- Mam mu się podlizywać - syknął niezadowolony, a ja sam poczułem jego ból.
Najgorzej. Żeby się podlizywać Rosji...
- A czemu?
Ten tylko wyjął z kieszeni zapalniczkę i papierośnice i zapalił petka.
- Dzięki temu prawdopodobnie świat sobie o mnie przypomni. No i wiesz, Ameryka zły - zaśmiał się chłodno.
Odwróciłem wzrok speszony i Skinąłem głową.
- tia...
Mężczyzna spoglądał się w ścianę zimnym wzrokiem wyraźnie niezadowolony z takiego obrotu sytuacji. W sumie nikt nie byłby z tego zadowolony. Ja byłbym rozwscieczony z takiej sytuacji.
Niepewnie go przytuliłem, chcąc go pocieszyć, ale również się bojąc że ten mnie odepchnie. Lecz o dziwo nic nie zrobił, tylko dalej spoglądał się w pustkę paląc papierosa. Wyraźnie się ucieszyłem, gdy z na mojej twarzy pojawił się wyraźny uśmiech, którego chciałem nieudolnie zakryć. Byłem taki szczęśliwy-!
Obejrzałem się na brata zadowolony, podczas gdy ten nim się spostrzegłem, spoglądał się na mnie obrzydzony.
Odsunąłem się ze smutkiem i spuscilam wzrok na podłogę.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytałem cicho.
Ten tylko odwrócił wzrok i popatrzył się na sufit z zafascynowaniem, tak jakby nie chciał mi na to pytanie odpowiadać.
- Wiesz... - w końcu zaczął zdanie na które tak oczekiwałem - Brzydzę się pedałami A ty nim jesteś, i dodatkowo osiągnąłeś wyższy sposób bycia nieudacznikiem A to mnie strasznie irytuje - wyjaśnił i odłożył petka na popielniczkę która leżała na stoliku obok.
Odsunąłem się niezadowolony z takiej odpowiedzi.
- Każdy ma prawo do miłości, nawet taki nie udacznik jak Ja!
Ten tylko zmarszczek brwi.
- Dobrze, ale powiedz mi, czemu akurat ja? - syknął, spoglądając się we mnie swoimi pięknymi oczkami.
Chwilę się zamyslilem, chcąc stworzyć odpowiednią odpowiedź.
Nie chce powiedzieć czegoś prostego, głupiego albo mdłego.
Chce powiedzieć coś szczerego.
- Umm....Zawsze się martwisz o mnie, dbasz, starasz się, ale tego też nie pokazujesz w szczery i prostu sposób. Podoba mi się to... Zawsze jesteś przy mnie... - lekko uśmiechnąłem się A na policzkach zakwitły piękne rumieńce.
Ten tylko odwrócił wzrok i cicho przeklnął po koreańsku.
- Naprawdę tak cię podnieca to że traktuje Cię jak pieprzonego brata? - warknął oschle.

Przełknąłem śline i odwróciłem wzrok.
Tak...
Zacisnąłem palce na spodniach A po policzkach spłynęły mi łzy.
Nie wiedzieć czemu, może to był mój odruch, potrzeba bliskości, może litości, położyłem dłoń na udzie North'a i uklękłem przed nim na kolanach, A twarz zblizyłem z jego twarzą. Dałem mu wyraźny znak czego potrzebowałem, ale ten, odsunął twarz i się leciutko zaczerwienił.
- J-ja nie chce umierać... Ja... Chciałbym się od Ciebie odkochać, ale nie umiem -powiedziałem cicho łkającym głosem. -Chciałbym, a-ale nie potrafię - po polikach zaczęły mi spadać łzy.
"Nie rycz, głupia babo" pewnie powie...
Jednak o dziwo nic takiego nie usłyszałem, tylko poczułem ciepłą dłoń na policzku która ścierała moje łzy.
Policzku jeszcze mocniej czerwone, serce mi zabiło mocniej. Obejrzałem się na mężczyznę który delikatnie się uśmiechał do mnie.
Wtuliłem się w jego tors, jeszcze bardziej płacząc. Płacząc ze szczęścia jakie mnie przytłaczało.
- Nie płacz- powiedział cicho, nieco zakłopotany.
Pokiwałem głową i się powoli uspokoiłem.
Założyłem dłonie wokół jego szyji i go mocniej przytuliłem i żeby było mi wygodniej, usiadłem na nim okrakiem.
Ten cicho syknął i odsunął dłoń od mojego polika.
Ale mnie nie odsunął!
Cicho zamruczałem, i pogłaskałem go po plecach.
-Czemu nawet nie chcesz mi pomóc? - spytałem cicho.
- Nie mam zamiaru zmuszać się do uczuć do takiej istoty jak Ty- burknął.

Auć
Zabolało.

Rozdział niesprawdzony 7w7

Kwiecista miłość [South Korea x North Korea] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz