V

136 14 10
                                    

Wszedłem do pokoju w którym Chiny miał swoją "pracownie"
Chiny tak jak myślałem, siedział przy zbiórki i rysować coś pędzlem po papierze ryżowym.
Mężczyzna był tak pochłonięty pracą, że nawet nie usłyszał moich kroków, co wywnioskowałem po tym iż nawet nie obarczył mnie przywitaniem lub chociaż zimnym spojrzeniem.
- Witaj, Chu -  przywitalem się z chińczykiem spokojnie, a ten niemal od razu obejrzał się na mnie z ciepłym uśmiechem.
- Wybacz, zajęty jestem. Co Cię tu sprowadza? - zapytał miło, a w głosie dało się słyszeć jego chiński akcent.
Usiadłem obok chińczyka, oglądając się na rysunek. Złoto-czarne wzory zdobiły papier, na którym był namalowany piękny smok chiński.
- Piękny smok - mruknąłem jakby do siebie, spoglądając się z lekkim zafascynowaniem na obraz.
- Xiexie- mruknął zadowolony i odłożył pędzel.
- To co Chcesz? Za chwilę ma do mnie przyjść Takuś - uśmiechnął się do siebie i wyraźnie rozmarzył.
Przewrocilem oczami i się zaśmiałem cicho.
Czego ten Chiny oczekuje? Związku? Przecież Tako nigdy go nie weźmie i nie pokocha bo widzi w nim tylko przyjaciela, Tako nawet nie chce związku. On chce być sam. Ciekawe kiedy on to zrozumie.

- Wiem że się znasz na medycynie, a lekarzom nie ufam. Jestem chyba chory - mruknąłem jakby od niechcenia, pomimo że był to dość ważny temat.
Kraje przecież nie chorują.
Chorują wtedy gdy ich gospodarka jest w masakrycznym stanie albo gdy przeżywa rewolucję.
- Chory jesteś? A to śmieszne- uśmiechnął się ironicznie, jakby mi nie dowierzając.
Spiorunowałem go wzrokiem i pokiwałem głową.
Ten jednak szybko spoważniał i wyjął z kieszeni hanfu okulary.
- Jakie są objawy? - zapytał, wyjąwszy zeszyt w kratkę z biurka.
- Kaszle krwią i płatkami kwiatów- szybko wyjaśniłem.
Rano gdy się obudziłem, wykaszlałem z pięć płatków o kolorze błękitu i czerwieni, co mnie równie mocno wystraszyło jak zdziwiło.
Muszę przyznać, to dość.... Interesujące i straszne.

- Że...Co proszę słucham? - jęknął zdziwiony.
- No mówię no! - burknąłem.
Ten tylko zdjął okulary zawiedziony.
- Ogranicz spożycie alkoholu- burknął w odpowiedzi, wyraźnie zdenerwowany. W końcu mu przeszkodziłem w zajęciu i marnuje jego czas. Mógł być zdenerwowany.
Skrzywilem się nieco obużony.
- Nie piłem! - jęknąłem w odpowiedzi, czując się urażony.
On mnie posądził o kłamstwo! Mnie!
Ten tylko przewrócił swoimi złotymi oczami, niezbyt mi dowierzając.
Zakaszlnąłem, a z ust wypadło parę płatków kwiatów zabrudzonych krwią.
Chiny mało nie zemdlał, widząc to.
- Wierzysz mi? - mruknąłem.
-Tia... -odpowiedział speszony.
Do pokoju wszedł Tako w czarnej kurtce i czarnej wełnianej czapce z uszami A po bokach czapki zwisały sznurki zakończone pomarańczowym pomponem.
- Ohayu! - uśmiechnął się do nas, spoglądając się na Chiny.
- Hey złotkoo- mruknął do niego azjata w odpowiedzi, i wziął płatki kwiatów które wykaszlnąłem.
- Nie nazywaj mnie tak - jęknął cicho i podszedł do biurka. - Co tam? - szybko zmienił temat.
Chiny pokazał mu płatki kwiatów które trzymał w dłoni - South je wykaszlnął? Tak wiem, dziwnie to brzmi - mruknął zawiedziony.
Japoniec niemal od razu pstryknął palcami z uśmiechem.
- Hanahaki!
- Co? - jęknąłem niezrozumiale.
- No ten....Kogo kochasz? - zapytał, zamiast odpowiedzieć na pytanie.
- n-nikogo! - pisnąłem zawstydzony, co tylko sprawiło że ta dwójka nabrała większych podejrzeń.
Japonia zaś wziął z kieszeni notes i go przekartkował.

-Południowa Korea... Wiek:75 lat, wzrost około 1.60.... Orientacja: homo... Ulubiony zespól: BTS
...Ulubiony kolor: pastele, róż i biel... obiekt westchnień: Korea północna... - uśmiechnął się złośliwie.

-Zaraz! Skąd masz dane poufne?! - pisnąłem, czując jak poliki paliły mnie od środka.
Ten tylko schował notes do kieszeni i posłał mi ciepły uśmiech.
- Mam swoje sposoby

Cicho westchnąłem niezadowolony.
- szpiegujesz nas bardziej od Tik Toka- burknąłem.
-Wypraszam sobie! Ja wam nie kazałem tego instalować- fuknął chińczyk niezadowolony.
- Kazałeś - odparł Tako chłodno.
Chiny tylko pokazał język - Debile debile debile debile.

No co za dzieci....

Takuś tylko się zaśmiał i podszedł do mnie.
- Ta choroba polega na tym że, osoba która kochasz musi odwzajemnić twoje uczucia, inaczej umrzesz gdyż kwiaty powoli zakwitają w twoich płucach. Jest jeszcze opcja operacji, ale jest ona droga, plus efektem ubocznym jest strata pamięci o ukochanym i nie masz uczuć - wyjaśnił szybko.
Odsunąłem się że smutkiem.
On mnie nigdy nie pokocha...
Więc Co? Mam umrzeć? Tak po prostu? Z miłości...?
Zacisnąłem palce na spodniach.
- Dziękuję Tako - powiedziałem cicho i wybieglam z mieszkania, czując że zaraz się rozpłaczę.
Nie chce umierać! Jestem państwem...Nie mogę umrzeć...
Ale nie Cce tracić tego co kocham...
Ja...

Ja tylko chciałem być koło osoby która kocham. Nic więcej...
Mijałem kolejne ponure ulice, po których państwa azjatyckie oraz niektórzy ludzie chodzili z uśmiechem na twarzach, ciesząc się każdym dniem.
Co mam Zrobić?

Umrzeć czy żyć...?

Niesprawdzony rozdział

Kwiecista miłość [South Korea x North Korea] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz