Memoriał w Sokovii prezentował się naprawdę wyjątkowo.
Pomnik przedstawiał czteroosobową rodzinę, która miała być odzwierciedleniem wszystkich poległych, którzy zginęli nie tylko w trakcie ataku Ultrona, ale również przez całą wojnę w kraju. Na kamieniu wykuto orła z rozwartymi skrzydłami i koroną, a na samym dole umieszczono napis po sokoviańsku.
— Chwała poległym — przeczytała z goryczą. Nie mogła pojąć, że za tymi dwoma słowami kryło się dziesiątki tysięcy istnień, które straciły życie. — W śmierci nie ma nic chwalebnego.
— To zależy od jej sposobu — odpowiedział Zemo, który stał obok niej.
Aura nigdy nie sądziła, że wróci do Sokovii, ale w gruncie rzeczy nie wierzyła w nic, czego w ostatnim czasie była świadkiem. Kiedy zgodnie z prośbą udała się z powrotem do mieszkania, nie musiała długo czekać na powrót Bucky'ego, Sama i Zemo. Jednak ci nie byli zadowoleni, a przy tym nieźle pokiereszowani, więc niemal od razu zaproponowała swoją pomóc. W tej sytuacji przynajmniej to mogła zrobić. Później jednak do pomieszczenia wpadł John i Lemar, a zaraz po nich Dora Milaje i rozpoczęła się bijatyka. Koniec końców skończyło się to tak, że kiedy pozostali walczyli między sobą, ona poczuła jak Zemo pociągnął ją do łazienki i razem uciekli przez przejście w podłodze.
Kilkanaście godzin później znajdywali się w Sokovii i sama nie wiedziała, co miała czuć. Z jednej strony czuła się tak, jakby wróciła do domu. Tęskniła za tym uczuciem przez lata i po raz pierwszy od dawna faktycznie czuła się stuprocentową sokovianką, czego nie musiała ukrywać. W Londynie nigdy nie ukrywała tego, kim była, zresztą jej akcent na to wskazywał, ale nie zawsze mówiła otwarcie o tym, że pochodziła z Sokovii. Teraz gdy stała przed pomnikiem czuła wyrzuty sumienia, bo mimo tego, że była dumna ze swojego pochodzenia, tak nie potrafiła dokładnie się z tego cieszyć. Jednak to, co najbardziej ją dotykało z powrotu do tego miejsca, to że wszystko się zmieniło. Nie było żadnych bloków, czy targów, które tak dobrze pamiętała. Była tylko kamienna płyta, pomnik, odnowione ruiny murów, a przy tym sztuczne jezioro i las, który był jedyną rzeczą, która wyglądała, tak jak pamiętała.
— Czy mogę o coś zapytać? — Odezwała się niepewnie, spoglądając na Zemo. Mężczyzna skinął głową, a ona uznała to za wystarczającą odpowiedź. — Jest dzień, w którym nie myślisz o tym, co się tutaj stało? Myślisz o tym, jak to miejsce wyglądałoby teraz, gdyby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej?
Zemo westchnął bezgłośnie i na krótką chwilę opuścił swój wzrok. Później uniósł głowę z powrotem do góry, ale utkwił swoje spojrzenie w pomniku. Mogła tylko się domyślać, co w tym momencie chodziło mu po głowie. Miała swoje podejrzenia. Myślał o swoich bliskich, których stracił, tak jak robiła to ona sama.
— Zastanawianie się nad tym, co by było, gdyby jest wyjątkowo niebezpieczne. Jednak nawet najsilniejsi bardzo często temu ulegają, więc tak. Nie ma dnia, w którym nie myślałbym o tym miejscu i tym, co przeszło. Nawet jeśli uważam, że Sokovia była skazana na porażkę na długo przed Ultronem.
— Czasami żałuję, że nigdy nie miałam okazji do tego, by zobaczyć, jak ten kraj wyglądał, zanim nastała wojna.
— Był piękny. Pełen życia i spokoju. Nikt nie obawiał się tego, czy za godzinę nie umrze — odpowiedział i w końcu na nią spojrzał. Posłał jej krótki uśmiech, a później wyciągnął z kieszeni swojego płaszcza białą kopertę i podał ją blondynce. — Jest coś, co chciałbym ci dać. Wiem, że w ostatnim czasie zmagałaś się z wieloma problemami. Zniknęłaś na pięć lat, a kiedy wróciłaś, wszystko w twoim życiu wyglądało zupełnie inaczej, niż to pamiętałaś. Chcę ci pomóc ze względu na pamięć twojego ojca i to, że zawsze sam traktowałem cię jak córkę.

CZYTASZ
HEALER, bucky barnes
Fanfictionpart 1: Aura Bryant była sokovianką z krwi i kości. Czuła się nią nawet wtedy, gdy cały jej kraj został zniszczony. Udało jej się przeżyć wojnę, ale Thanosa już nie. Gdy pięć lat później wróciła, wszystko to, co znała, było inne. Nie umiała się...