Światło księżyca oświetlało miękką, zieloną trawę. Świeciło nawet na oczy dziewczyny, które były w tym samym kolorze. Sprawiało, że pięknie błyszczały. Zaś samo w sobie dziewczę leżało spokojnie w trawie. Jej brązowe włosy rozłożyły się niej. Na jej klatce piersiowej leżały jej dłonie, a trzymały w lekkim uścisku niewielki bukiet złotych kwiatów. Były one tak piękne i wonne. Nie musiała trzymać ich specjalnie blisko nosa by czuć ten cudowny zapach. Temperatura tej nocy nie była zbyt niska, więc mimo krótkich rękawków i spodenek nie było jej zimno. Od czasu do czasu wiał chłodny wiatr. Był on jednak w przyjemny sposób chłodny. Dziewczę czuło jak przelatuje przez jej włosy i delikatnie ciągnie w swoją stronę. Podobnie robił z trawą. W takich momentach ziele łaskotało jej gołą skórę co skutkowało cichym chichotem. Ta noc była idealna. Idealna do oglądania gwiazd, a właśnie tym dziewczyna się zajmowała. Ich srebro wybijające się na ciemnym niebie było hipnotyzujące. Jedyne czego mogłoby jej brakować to towarzystwa. Jednakże przez dłuższą chwilę leżenia na trawie nagle poczuła coś miękkiego i puszystego koło siebie oraz, że jej głowa nie leży już na trawie, a na cudzych kolanach. Spojrzała w prawo. To był jej najlepszy przyjaciel i jego futro. Zaś patrząc w górę zobaczyła swoich przybranych rodziców. Trzymała głowę na kolanach swojej matki.
Ta noc naprawdę była idealna. Dziewczyna nie mogła wyobrazić sobie lepszej chwili niż wspólne oglądanie gwiazd ze swoją przybraną rodziną. To było jak piękne marzenie, które postanowiło się spełnić. Jednak tak szybko jak nadeszło tak szybko się zakończyło. Wystarczyło mrugnąć, a nie było już przy niej jej najdroższej rodziny. Nie było również gwiazd. Jakby ktoś postanowił od tak je wszystkie zgasić pozostawiając puste niebo. Prawie puste. Był tylko księżyc, który zdawało się, że świecił słabiej, jeszcze słabiej niż na niego przystało. Wystarczyła chwila nieuwagi, a dziewczyna poczuła jak ktoś ciągnie ją za włosy. To nie był już delikatny wiatr, to jakaś silna ręka zaczęła ciągnąć ją w dół. Zaczęła krzyczeć, lecz nie zdążyła nawet stawić oporu. Tak jak jeszcze chwilę temu leżała na miękkiej trawie, tak teraz siedziała skulona na zimnej podłodze. Pomieszczenie było ciemne. Jedyne światło dało się dostrzec zza uchylonych drzwi u góry, do których prowadziły schody. Dziewczyna widząc je szybko wstała i pobiegła po schodach na górę, lecz gdy już miała zamiar je otworzyć by móc wyjść, wnet się zamknęły. Sprawiło to nie tylko, że była tu uwięziona, ale też, że tkwiła w całkowitej ciemności. Jedyne co mogła zrobić to szarpać i bić. Trzęsła klamką i agresywnie tłukła w drzwi, nawet nie zauważyła kiedy zaczęła się maniakalnie śmiać, a tym bardziej kiedy ten śmiech przekształcił się w rzewny płacz.
Jednak wtem Chara otworzyła oczy. Jej oddech był płytki, a serce biło jak młot. Wstając z łóżka nie zwracała na nic uwagi. Miała w głowie jedynie trzy słowa. "To tylko sen.". To było jedyne o czym myślała. Jakby tracąc kontakt z rzeczywistością wzięła tę myśli jeszcze dosłowniej. To wszystko tylko sen. Wcale nie wymknęła się z domu. Nie wpadła do Podziemia. Dreemurr'owie nigdy jej nie przygarnęli. Przez całą noc po prostu spała śniąc o życiu, które chciałaby mieć. To tylko wymysł jej podświadomości. To wszystko wnioski, do których doszła. Otoczenie, w którym się znajdowała nic jej nie mówiło. Jakby była zaćmiona. Jedyne co mogłoby jej pokazać czy jest w Podziemiu czy na powierzchni to gwiazdy. Myśląc o nich od razu wybiegła z pokoju. Jedyne o czym myślała w tamtym momencie to gwiazdy. Chciała wyjść, lecz nie mogła otworzyć drzwi. Nerwowo zaczęła rozglądać się za kluczem. Wisiał tuż obok. Miała kłopot z trafieniem do dziury i od blokowaniem zamka, lecz gdy jej się to udało, od razu upadła przed dom. Jednak nie upadła na drewnianą, skrzypiącą podłogę ganku. Nie dostrzegła gwiazd. Zobaczyła jedynie szare ściany Nowego Domu.
To była jawa. Dochodząc do tego i powoli odzyskując pełnię świadomość, jej oddech powoli się normalizował, tak samo jak bicie serca. Zdała sobie sprawę ze swojego dziwnego zachowania. Miała nadzieję, że nie narobiła wiele hałasu swoim nagłym wyjściem i nikogo nie obudziła. Powoli wstała, otrzepała kolana i weszła do domu zamykając za sobą drzwi. Był środek nocy, więc najpewniej powinna iść spać dalej. Jednak po tym co się stało nie chciała tak po prostu wrócić do łóżka. Zapewne i tak nie mogłaby zmrużyć oka przez dłuższy czas. Postanowiła, więc pójść się uspokoić przy herbacie. Po cichu poszła do kuchni wstawić wodę. Co prawda od jakiegoś czasu częściej stosowano u nich magiczny ogień, lecz to nie oznacza, że kompletnie przestali korzystać z gazu. Tak, więc Chara wlała do czajnika trochę wody i położyła na jednym z palników po czym go włączyła. Wiedziała, że gdy woda się zaparzy zrobi się hałas, więc cały czas stała przy kuchence by jak najszybciej wyłączyć gaz gdy do tego dojdzie. W tym czasie przygotowała kubek z torebką herbaty rumianej. Czekała chwilę, analizując swój sen i swoje własne czyny. Większość snu zdążyła się już zatrzeć w jej głowie. Były jednak dwa momenty, które były dla niej niemalże całkowicie przejrzyste. To jak próbowała wydostać się z ciemnego pomieszczenia, śmiejąc się i płacząc. Była to najgorsza część jej snu, którą wolałaby zapomnieć. Pamiętała jednak jeszcze to jak leżała na trawie i oglądała razem z rodziną gwiazdy. Część snu, którą warto było pamiętać. To było coś co chciałaby móc zrobić z nimi naprawdę. Jeżeli udałoby się jej zniszczyć barierę mogłaby to zrobić. Jednak wciąż nie wiedziała jak to uczynić. Była w Podziemiu już prawie dwa lata, a mimo to była w tej kwestii bezradna. Wiedziała co trzeba zrobić, lecz nie mogła. Gdyby tylko jakaś siódemka ludzi była skłonna wspiąć się na Górę Ebott i wpaść do Podziemia Chara byłaby w stanie zabić ich bez chwili wahania. Nie musiałoby to być nawet siedem ludzi, a sześć. Byłaby skłonna oddać swoją własną duszę. Jeżeli oznaczałoby to, że uwolni stąd osoby, które okazały jej życzliwość, byłaby zdolna to zrobić. Jednak barierę może rozbić tylko siedem ludzkich dusz, więc bez większej ilości ludzi w Podziemiu, nie ma szans na zniszczenie jej. Jeżeli nikt tu nie wpadnie, może się po prostu poddać i pogodzić z tym, że potwory już nie zobaczą ani słońca ani całej reszty gwiazd. Może się pogodzić z faktem, że jest bezużyteczna.
Gdy tak rozmyślała nagle rozbrzmiał pisk. Chara migiem wyłączyła gaz, podniosła czajnik i wlała trochę wody do kubka. Aromat herbaty zaczął powoli wypełniać pomieszczenie, zaś sam wrzątek nabrał barwy. W czajniku jednak zostało trochę wody. Dałoby się wypełnić czwartą piątą kubka. Dziewczyna jednak nie zważając na to poszła z herbatą do salonu. Położyła kubek na stole, a sama przy nim usiadła. Rzecz jasna nie zaczęła od razu pić wrzątku. Czekała aż ostygnie do tego stopnia, że będzie można wziąć łyka. Nawet nie dmuchała by to przyśpieszyć. Po prostu patrzyła się na swoją herbatę, zamyślona. Jednak zauważyła jak ktoś wszedł do pomieszczenia.
- Chara, jeszcze nie śpisz? - Zapytał Asgore nieco zaskoczony. Ludzkie dziecko podniosło na niego wzrok.
- Postanowiłam napić się herbaty zanim wrócę do łóżka. - Odpowiedziała po czym ponownie wbiła oczy w kubek.
- Zostało jeszcze trochę wody? - Dopytał kozopodobny mężczyzna. Jego przybrana córka na to kiwnęła głową potwierdzając. Asgore, więc poszedł do kuchni. Dało się usłyszeć z owego pomieszczenia jak kładzie kubek na blacie, szpera po szafkach i w końcu zalewa herbatę wrzątkiem. Gdy wrócił do salonu, aromat rumianku zmieszał się z tym złotych kwiatów, co dało do zrozumienia, że król wybrał swoją ulubioną herbatę. Gdy wreszcie położył kubek na stole dało się zauważyć, że naczynie jest pełne w czwartej piątej.
- Więc, miałaś może problem ze snem? - Dopytał na co dziewczyna skinęła głową. Rozmyślała, jednocześnie starając się skupić uwagę na słowach swojego przybranego ojca. Jednak po tym jak dopytał: - Może... koszmar? - Gwałtownie wyrwał ją z zamyślenia i sprawił, że na ponownie niego spojrzała.
- Istotnie... - Odpowiedziała zamieszana. - Ale skąd wiedziałeś?
- Też je czasem mam. - Odrzekł uśmiechając się wyrozumiale. Chara chwilę się zastanowiła, po czym zabrała głos.
- Czy myślisz, że to przez, że za bardzo się stresujesz?
- Myślę, że tak. - Odpowiedział szczerze wzdychając, lecz w dalszym ciągu nosząc na twarzy uśmiech.
- Musi być trudnym się nie stresować będąc królem, racja? W dodatku, którego lud jest uwięziony... - Stwierdziła, pochmurniejąc przy drugim zdaniu. Nie mogła odwlec od siebie uczucia bezsilności i bezużyteczności.
- Racja, ale dość już o tym. Dlaczego myślisz, że ty masz koszmary? - Zapytał gotowy by jej wysłuchać. Chara zauważając to chwilę się zastanowiła.
- Chyba... Chyba też za bardzo się stresuję. - Przyznała co było prawdą. Chodziło o presję, którą wywarła na nią przepowiednia, ale i o inną sprawę.
- Czym się stresujesz Charo? - Zapytał z troską. Dziewczyna nie mogła po prostu powiedzieć, że chodzi o barierę. W końcu to i tak nie mogło się jej udać. Sama nie wiedziała czemu choć przez chwilę się łudziła, że jest zdolna ją zniszczyć. To było głupie. Nie chciała wprost mówić o tym jak naiwna była. Zamiast tego powiedziała:
- Po prostu... nie mogę się wam odwdzięczyć za to co dla mnie zrobiliście. Nie mogę nic dla was zrobić. - Przyznała widocznie przygnębiona. Mogłoby się nawet wydawać, że zaraz zacznie płakać. W końcu nigdy nie mogła zrobić nic dobrze.
- Charo, nie musisz się nam odwdzięczać. Jesteś częścią naszej rodziny. - Odpowiedział mężczyzna kładąc łapę na jej ramieniu. - Robimy to, bo cię kochamy. - Dodał. Była to dla niej przewidywalna, lecz pocieszająca odpowiedź. W końcu przed wpadnięciem do Podziemia nie doświadczyła takiej miłości. Nie doświadczyła prawdziwej, bezwarunkowej miłości. Przedtem wierzyła, że jest to coś na co powinna sobie zasłużyć. Jednak mimo faktu, że jednak tak nie jest to ona i tak na nią przecież nie zasłużyła. Mimo tej świadomości po prostu z lekkim uśmiechem przytuliła swojego przybranego ojca i z wdzięcznością powiedziała:
- Dziękuję.Chwilę jeszcze siedzieli rozmawiając i pijąc herbatę. Kiedy jednak opróżnili już kubki stwierdzili, że czas już wrócić do łóżka. Pożegnali się życząc sobie nawzajem miłej nocy. Następnie poszli do swojego pokoju próbując nie obudzić Asriel'a i Toriel.
CZYTASZ
Upadłe Dziecko/Undertale/By "PaniMila15"
FanfictionNie wszystko jest takie oczywiste. By dojść do wszystkiego trzeba się zagłębić, analizować. Nie wszystko można zinterpretować według oczekiwań autora, lecz zawsze można stworzyć własną interpretację. Interpretację taką jak tę, o upadłym dziecku żyją...