Lekarze wreszcie wyszli z pokoju Chary i Asriel'a z złymi wieściami. Podobnie jak przybrani rodzice człowieka, nie byli w stanie zidentyfikować powodu choroby. Co gorsza zdawało się to być czymś śmiertelnym. Niestety nie było nic co mogli zrobić. Choć kozopodobny chłopak wbiegł do pokoju tylko gdy medycy go opuścili, słyszał zza drzwi mniej więcej o czym mówili. Mowa była o tym, że nie mogą nic na to poradzić i pozostaje jedynie czekać na rozwój sytuacji. Jednak ta nie zdawała się poprawiać. Mimo, że to nie Asriel miał umrzeć, czuł nie mniejszy ból od swej najlepszej przyjaciółki. Z taką tylko różnicą, że było to cierpienie emocjonalne.
- Dlaczego się nie uśmiechasz? - Szeptała do niego słabym głosem. Choć sam wiedział, że powinien być szczęśliwy, po prostu nie umiał. - Wkrótce będziemy wolni. - Nie potrafił nosić na pyszczku uśmiechu, podczas gdy z najbliższej mu osoby powoli uchodziło życie. - Beksa z ciebie, wiesz o tym? - Mógł jedynie płakać i słuchać jak nazywa go beksą w ten pieszczotliwy sposób. Bardzo często to robiła. Łkał, więc przy jej łóżku trzymając ją za rękę i słuchając jej spokojnego aczkolwiek miernego głosu.Toriel i Asgore bardzo się martwili tego ranka gdy Chara zaczęła wymiotować, gdy dostała drgawek, na jej twarzy pojawiły się pęcherze. Właściwie już niedługo po obudzeniu wyznała Asriel'owi, że kręci jej się w głowie oraz, że okropnie boli ją brzuch. Co ciekawe jej przyjaciela również bolał brzuch. Może nie aż tak bardzo, w końcu to nie on zjadł śmiertelnie trującą roślinę. Po prostu patrzenie na zatroskanie rodziców, na cierpienie najlepszego przyjaciela, w czasie gdy był jedynym, który zna powód, ale nie mógł nic powiedzieć. To była dla niego katorga. Jeszcze nigdy przedtem nie znalazł się w tak stresującej sytuacji. Wiedział, że musi pozostać silnym. Dla ludu, dla rodziców, dla Chary. Nie zmieniało to jednak faktu, że było to strasznie trudne. Musiał cały czas być przy niej by okazać jej wsparcie i przede wszystkim zdążyć pochłonąć jej duszę. Cały dzień przy niej siedział. Rodzice rozumiejąc jego wielkie przywiązanie do dziewczyny postanowili zwolnić go z zajęć w szkole. Tak stało się również drugiego dnia, gdy Charze się pogorszyło.
Asgore wierzył, że Chara jest silna, że jej organizm poradzi sobie z tym, cokolwiek się w nim dzieje. Przynajmniej chciał mieć na to nadzieję. Aczkolwiek bez wątpienia wierzył w to bardziej niż Toriel. Ona cały czas się martwiła. Nie miała pojęcia co mogło się wydarzyć i bała się o swoje dziecko. Rozmawiała z córką o tym co mogło być przyczyną. Szatynka spodziewała się tego i zawczasu udało jej się wymyślić co powiedzieć. Po prostu opisała jej dzień przed tym jak zachorowała. Wyznała, że była w Wodospadzie z Asriel'em, ale pominęła część o jaskrach i zamiast tego powiedziała o tym jak dobrze się z nim bawiła mówiąc głupoty do echo kwiatów. Książę rzecz jasna potakiwał, dobrze wiedząc czemu kłamała. Toriel próbowała dopowiedzieć sobie coś co mogłoby negatywnie wpłynąć na człowieka. Jednak nie potrafiła. Żadna z roślin w Wodospadzie nie miała trujących właściwości. Ani dla potworów ani dla ludzi. Była tego pewna, zwłaszcza w przypadku echo kwiatów. Nie mogła jednak wyciągnąć z zeznań Chary nic podejrzanego, nic co mogło być przyczyną. Z trudem patrząc na swoje dziecko w takim stanie, widząc, że nic więcej nie zdziała chciała opuścić pomieszczenie. Jednak gdy była już w połowie drogi do drzwi, przeszył ją zimny dreszcz słysząc nad wyraz spokojny głos dziewczyny:
- Mamo, czy ja umrę? - To pytanie, wypowiedziane takim tonem wywołało szok u kobiety. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i rozdziawiła usta chcąc coś powiedzieć, lecz minęła chwila zanim zdobyła się na jakiekolwiek słowa.
- Ja... nie wiem... - Przyznała drżącym głosem, czując jak do jej oczu przybywają łzy. Chara słysząc odpowiedź westchnęła, po czym rzekła:
- Zanim umrę mam tylko jedno życzenie. - Toriel się nie odwróciła, nie miała odwagi by na nią spojrzeć, lecz bardzo dobrze to słyszała. - Chciałabym zobaczyć złote kwiaty z swojej wioski. To moje życzenie. - Jednak to było niemożliwe. Toriel bardzo dobrze o tym wiedziała. Świadomość, że nie może nawet spełnić ostatniej woli swojej córki ją przygniotła. Sprawiła, że nie mogła już powstrzymać łez. Oddychając ciężko, bez słowa pośpiesznym krokiem opuściła pokój. Było słychać, że zaczynała płakać.To życzenie zwróciło uwagę kozopodobnego chłopaka.
- Mama wyglądała na zmartwioną, Chara... nie, przestraszoną, dlaczego to zrobiłaś? - Zapytał nie rozumiejąc.
- Wiem, przesadziłam. - Odpowiedziała z cichym, aczkolwiek pustym chichotem. - Po prostu chciałam dać ci wymówkę. Rodzice nie będą mieli żadnych podejrzeń gdy pochłoniesz moją duszę. Będą myśleć, że chcesz spełnić moje życzenie. - Chara nigdy nie przestawała zaskakiwać Asriel'a. Książę zdziwił się faktem jak dokładnie jego przyjaciółka to wszystko obmyśliła.
- Chara? - Odezwał się niepewnym głosem. - Właściwie to... od jak dawna to planowałaś? - Na to pytania dziewczyna zachichotała, tym razem trochę żywotniej.
- Jesteś pewny, że chcesz wiedzieć? - To wzbudziło w nim jeszcze więcej wątpliwości. Otworzył usta, lecz zawahał się i myślał nad tym przez moment. Ostatecznie po prostu przytaknął. - Szczerze... przynajmniej od roku. - Wyznała tym razem się nie śmiejąc, lecz nadal zachowując opanowany ton. To już nie było dla Asriel'a zaskakujące, raczej martwiące. W końcu jego najlepsza przyjaciółka przez tak długi czas myślała nad planem według, którego ma umrzeć, ale aż do teraz milczała. Nie dawała mu po sobie poznać, że ma takie myśli. Ten fakt wywołał u niego niepokój.
- Ale... dlaczego dopiero teraz postanowiłaś go zrealizować?
- Na początku nie wiedziałam jak mogę umrzeć. W końcu wiesz jak nadopiekuńcza jest mama. - Wyznała przewracając oczami. - Oczywiście nie mogłabym użyć noża od ciebie. To przecież prezent. - Stwierdziła słabo podnosząc kąciki ust w górę formując uśmiech. - Kiedy przypadkiem otruliśmy tatę... to podsunęło mi pomysł z jaskrami. Jednak później... zaczęłam się obawiać twojej reakcji. - Powiedziała po czym najzwyczajniej wybuchła śmiechem, choć widać było, że jest jej duszno i mówienie zaczyna być dla niej męczące, śmiech tym bardziej. - W końcu jak miałabym ci to powiedzieć? "Hej Asriel! Mam świetny plan! Ja się zabiję, a ty pochłoniesz moją duszę i zamordujesz szóstkę ludzi!". - Kozopodobny chłopak widząc to gestem rąk zasygnalizował, że powinna się uspokoić. Tak, więc z cichnącym chichotem jej głowa swobodnie opadła na poduszkę, a jej brązowe włosy się na niej rozłożyły.Straciła przytomność. Przez dłuższą chwilę po prostu siedziała w ciszy z Asriel'em. Książę nawet nie zauważył kiedy to się stało. Oddychała, jej serce wciąż biło, miała puls, lecz już nie otworzyła oczu. Kozopodobny potwór próbował ją obudzić. Wołał ją, potrząsał, ale żadna z prób nie przyniosła pożądanego rezultatu. Stwierdził, że powinien zawołać rodziców i tak też zrobił. Jednak nic już nie dało się zrobić. Można by rzec, że Chara stała na krawędzi życia, a śmierci. Na próżno były prośby o to by się obudziła.
- Chara... Słyszysz mnie? Chcemy byś się obudziła... - Toriel bardzo to przeżywała. Nie miała nadziei na to, że jej córka przeżyje. Na dodatek wiedziała, że nie będzie zdolna spełnić jej ostatniej woli.
- Chara! Musisz pozostać zdeterminowana! Nie możesz się poddać... Jesteś przyszłością ludzi i potworów... - Asgore naprawdę w to wierzył, to było coś co zawsze motywowało istotę z powierzchni do działania. Król chciał zachować nadzieję na to, że dziewczyna się wybudzi i przeżyje. Z każdą chwilą wątpił w to coraz bardziej, lecz zachował swoją wiarę na to do samego końca.
- ...Pst... Chara... Proszę obudź się... Ten plan już mi się nie podoba. Ja... Ja... - Asriel miał chwilę zawahania. W końcu to była jego najlepsza przyjaciółka. Nikt nie był mu tak bliski jak ona. Z nikim nie spędzało mu się czasu tak dobrze jak z nią. Teraz musiał tu siedzieć i być świadkiem tego jak ona umiera. Nie chciał tego, lecz musiał się otrząsnąć i zdać sobie sprawę z tego jak daleko zaszedł. Czyli za daleko. - ...Nie... Powiedziałem, że... Powiedziałem, że nigdy bym w ciebie nie zwątpił. Sześć, tak? Potrzebujemy tylko sześciu... i Zrobimy to razem, prawda? - Wiedział, że teraz już nie może się poddać. Nie było już odwrotu.Asriel został przy Charze. Był przy niej aż do samego końca. Nawet gdy nastała już pora snu on odmawiał odejścia od jej łóżka. Siedział przy niej godzinami nie chcąc przegapić momentu jej śmierci i pojawienia się jej duszy nad ciałem. Jednak prawda była taka, że był już zmęczony. Po wielogodzinnym czuwaniu brakowało mu już energii. Jego powieki zaczynały się do siebie kleić. Nie był w stanie już jej pilnować. Gdy pozwolił swoim oczom na zamknięcie się i zaczął powoli zasypiać, nagle błysnęło przed nim czerwone światło. To go rozbudziło. Zmusiło by szerzej otworzył powieki. To była dusza. Spojrzał na nią, a następnie na Charę. Powoli zaczynało do niego dochodzić co się stało. Myśląc o tym dotknął jej dłoni. Gdy to zrobił okazało się, że była zimna. Nie było już pulsu. Zwykle rumiane policzki szatynki teraz były całkowicie blade. Jej ciało było bez życia. Do oczu Asriel'a zbierały się łzy, lecz wiedział, że to nie czas na płacz. Świadom tego, przetarł oczy pozbywając się z nich cieczy i wziął głęboki wdech. Niepewnie zbliżył ręce do duszy. "Raz kozie śmierć." Pomyślał po czym obiema dłońmi jej dotknął.
CZYTASZ
Upadłe Dziecko/Undertale/By "PaniMila15"
FanficNie wszystko jest takie oczywiste. By dojść do wszystkiego trzeba się zagłębić, analizować. Nie wszystko można zinterpretować według oczekiwań autora, lecz zawsze można stworzyć własną interpretację. Interpretację taką jak tę, o upadłym dziecku żyją...