Rozdział XI - Gapa

22 1 7
                                    

  Chara siedziała spokojnie plotąc wianek ze złotych kwiatów. Siedziała w miejscu gdzie spadła do Podziemia. Dokładnie na tej samej ziemi, na którą boleśnie spadła dnia 15 września 1811 roku. W obecnej chwili był 26 września. Minął już rok odkąd dziewczyna trafiła do Podziemia. Trafiła do swojej nowej, kochającej rodziny. Potwory były dla niej bardzo miłe i otoczyły ją troską. Dzięki nim zaczęła doceniać swoje życie. Pragnęła go doświadczać jak najlepiej, z osobami, które kocha, które kochają ją. Nauczyła się czym naprawdę jest miłość. Nie narzędziem, a uczuciem. W tamtej chwili była szczęśliwa, że upadek jej jednak nie zabił. Dzięki potworom nauczyła się kochać, szczególnie dzięki temu jednemu.
- Chara! - Dziewczyna na głos swojego najlepszego przyjaciela odwróciła głowę.
- Witaj Asriel. - Przywitała się z nim, a wtem zauważyła, że kozopodobny chłopak trzyma coś w obu łapach.
- Patrz co mam! - Podniósł przedmiot wyżej i wtem szatynka zdała sobie sprawę, że to kamera.
- Skąd to masz? - Zapytała, a w tym czasie książę podszedł bliżej i usiadł naprzeciwko Chary.
- Była w szufladzie mamy i taty.
- Grzebałeś rodzicom po szufladach? - Dopytała szatynka ze skwaszoną miną. Co prawda nie tak dawno sama szperała komuś po szufladach, lecz miało to swój cel.
- Nie! - Asriel szybko zaprzeczył potrząsając głową. - Po prostu mama nie mogła znaleźć swojej książki kucharskiej i chciałabym poszukał w ich pokoju. Kiedy znalazłem kamerę zapytałem czy mogę ją wziąć i mi pozwoliła.
- W porządku, rozumiem. - Na to dziewczyna tylko kiwnęła głową ze zrozumieniem. 

  Chara już kończyła pleść wianek i wtem chłopak zauważył, że ona też coś ma.
- A co ty tutaj masz? - Gdy Asriel oto spytał, na twarz jego przyjaciółki powoli przyszedł podstępny uśmieszek. Wtem szybko uniosła ręce z wiankiem i równie prędko włożyła go kozopodobnego potworowi na głowę. Następnie wzięła ręce i pozwoliła zdezorientowanemu księciu samodzielnie dojść do tego co się właśnie stało. Jednak chwilę to zajęło Asriel'owi, a głośny śmiech Chary wcale mu w tym nie pomagał.
- Złote kwiaty...? - Zapytał w konfuzji, poprawiając wianek na głowie, podnosząc go ze swoich oczu.
- Istotnie! - Potwierdziła zielonooka i powoli przestawała się śmiać. - Tata pozwolił mi trochę wziąć z swojego ogrodu. - Mówiąc to powoli nałożyła również i sobie wianek, który zdążyła upleść już wcześniej. - Wiesz... - Zaczęła odwracając wzrok. Na twarzy miała lekki uśmiech, w którym jednak było coś smutnego. - Kwiaty, które hoduje tata są prawie tak samo cudowne jak te na powierzchni. - Wtem jednak westchnęła. - Prawie... - Jasnym już było dla Asriel'a, że patrzy w górę, w dziurę przez, którą wpadła rok temu. Była tak wysoko, a nawet gdyby potwory mogły jej dosięgnąć, bariera wciąż by je tu trzymała. Można przez nią jedynie wejść, ale nie wyjść.

  Przez chwilę trwała cisza. Ten brak dźwięku z żadnej strony jeszcze bardziej nasilał smętny nastrój, wywołany nostalgią. Chara dalej patrzyła w górę z melancholią, lecz wtem z tego stanu wyrwał ją jej przyjaciel.
- Tęsknisz? - Dziewczyna otworzyła szerzej oczy, a jej źrenice nieco się zmniejszyły. Powoli zwróciła wzrok na chłopaka. Następnie, choć zdawała się doskonale rozumieć pytanie, zapytała:
- Słucham?
- Czy tęsknisz za powierzchnią? - Asriel choć niepewnie, powtórzył pytanie. Dziewczyna zamyślona wbiła wzrok w ziemię. Całkiem długo myślała pozostawiając chwilę ciszy, aż w końcu odpowiedziała smutno:
- Trochę... - Następnie westchnęła i jej wzrok znowu napełnił się melancholią. - Są rzeczy, za którymi tęsknię.
- Za czym tęsknisz? - Książę dalej dopytywał.
- Bardzo tęsknię za gwiazdami... - Wyznała, a wtem kozopodobnemu potworowi natychmiast zrobiło się głupio. Pamiętał jeszcze jak zabrał dziewczynę do pokoju życzeń. Domyślał się, że świecące kamyki to nic w porównaniu do prawdziwych gwiazd. - Często wychodziłam w nocy na ganek by móc je podziwiać, a nawet wymykałam się z domu i kładłam się na trawie. Choć zwykle oglądałam je z ganku, zwłaszcza po tym jak raz zostałam przyłapana... - Ponownie chwilę milczała, ale nagle uśmiechnęła się nerwowo. Jednak gdy mówiła dalej, jej uśmiech stał się bardziej szczery, a wzrok ponownie napełnił się żalem. - Jednakże najbardziej tęsknię za złotymi kwiatami w powierzchni. Jak mówiłam, kwiaty taty są prawie tak samo cudowne, lecz to dalej nie to samo. - Westchnęła i ponownie nastała cisza. Chara ponownie onieśmieliła Asriel'a do tego stopnia, że nie ważył się odezwać. 

  Szatynka postanowiła zmienić temat, więc zwróciła uwagę na kamerę, którą dalej jej przyjaciel trzymał i zapytała:
- Więc co zamierzasz z tym zrobić? - Asriel był nieco zdezorientowany tą nagłą zmianą tematu, lecz szybko się zaklimatyzował i nie kazał jej długo czekać na odpowiedzi.
- Nagrywać filmy!
- No tak, ale jakie? - Na drugie pytanie kozopodobny chłopak umilkł. Jego mina ugrzęzła w zamyśleniu. Tak minęła krótka chwila, lecz w końcu Asriel energicznie podniósł głos mówiąc:
- Już wiem! - Wtem włączył kamerę. Podszedł do tego tak entuzjastycznie, że aż beztrosko, a w tej beztrosce zapomniał zdjąć osłonę. - Okej, Chara... Jesteś gotowa?
- Gotowa na co?
- Zrób tę straszną minę! - Chara w pierwszym momencie nie zrozumiała, dopiero po chwili pojęła o co chodziło chłopakowi. Nie chciała za bardzo tego zrobić, lecz szybko zdała sobie sprawę, że na obiektywie dalej jest osłona. Widząc to, dziewczyna teatralnie westchnęła i przewróciła oczami. W końcu jej oczy i usta wypełniły się głęboką czernią i zaczęła z nich wypływać maź tego samego koloru. Gdy to zrobiła, książę krzyknął, lecz jego wrzask szybko zamienił się w śmiech. Chichotał i uśmiechał się do momentu gdy wreszcie czegoś nie zauważył. - Czekaj! Miałem założoną osłonę na obiektywie. - Chara wzruszyła ramionami z lekkim uśmieszkiem.
- Trudno, jednak wiedz, że tego nie powtórzę.
- Co?! - Krzyknął zawiedziony. - Nie zrobisz tego ponownie...? No weź, nie drocz się ze mną! - Następnie mimo wszystko się roześmiał i wyłączył na kamerę. Próbował z powagą spojrzeć na Charę, lecz mimo woli, z uśmiechem zapytał - Wiedziałaś, że nie zdjąłem osłony, racja?
- Oczywiście. - Odpowiedziała chichocząc. - Tylko taka gapa jak ty mogłaby tego nie zauważyć. - Dodała, obrażając go rzecz jasna jedynie żartobliwie. Książę, choć się zaśmiał, to podszedł do tego z mniejszym dystansem. 

  Przez chwilę jeszcze wygłupiali się z kamerą, aż im się to nie znudziło i nie postanowili pójść by pobawić się w coś innego. Gdy szli przez Ruiny, Chara tak samo jak gdy po raz pierwszy wpadła do podziemia mierzyła wzrokiem Delta Rune. Nie tym samym, zaciekawionym spojrzeniem rzecz jasna. Raczej sfrustrowanym, jakby ten symbol - albo to co się za nim kryje - ją gnębił w jakiś sposób.
- Chyba nie muszę ci ponownie wyjaśniać co to za symbol, racja? - Zapytał żartobliwie Asriel. Tym razem jednak dziewczyna była bardziej poważna i nie zamierzała na to odpowiadać. Zamiast tego, powiedziała jedynie:
- Minął już rok, a ja nie poczyniłam żadnych postępów...
- Jakich postępów? - Zapytał zdezorientowany kozopodobny potwór, lecz zamiast dać bezpośrednią odpowiedź, Chara kontynuowała.
- Co prawda wiem jak zniszczyć barierę, ale nie mogę- - Wtem książę zatrzymał się i chwycił przedramię szatynki by ta też się zatrzymała.
- Wiesz jak zniszczyć-?! - Odezwał się głośno w szoku, lecz zanim powiedział "barierę", Chara szybko zakryła mu usta i dyskretnie rozejrzała się wokoło.
- Tak, wiem, ale wcale nie muszą cię słyszeć wszystkie potwory w Ruinach. - Westchnęła, robiąc tym samym przerwę między zdaniami. - Nie tylko ja to wiem. Również ci, którzy do tego doszli oraz prawdopodobnie też nasi rodzice. - Wyjaśniła, przez co książę był w jeszcze większym szoku.
- Rodzice o tym wiedzą? W takim razie czemu jeszcze nie zniszczyli bariery? - Starał się tym razem mówić ciszej iż z jakiegoś powodów, Chara nie chciała by inne potwory o tym usłyszały.
- Bo to nie jest takie proste. - Odpowiedziała Chara wzdychając ciężko. - Nie możemy teraz tego zrobić, nawet mimo, że wiemy czego nam potrzeba.
- A czego nam potrzeba? - Dopytywał Asriel, pragnąć przynajmniej się tego dowiedzieć.
- Uwięziło was siedem ludzkich dusz, uwolni was siedem ludzkich dusz. To jedyne wyjście. A niestety... macie tylko mnie... - Kozopodobny potwór nie był pewien co odpowiedzieć, aż do momentu gdy nie przyszło mu do głowy pewne pytanie.
- Ale, skąd ty o tym wiesz?!
- Mogę mieć przez to problemy... Obiecujesz, że nie powiesz o tym rodzicom?
- Obiecuję! - Dał jej słowo bez zastanowienia. Był tym zbyt rozemocjonowany by choć przez chwilę o tym pomyśleć.
- Przeglądałam notatki jednego z naukowców. Dokładnie to doktora Gaster'a. - Asriel nie wyglądał na specjalnie zaskoczonego. Był zdziwiony, ale nie na tyle na ile wydawałoby się, że mógłby być. Wszak nie musiał się specjalnie zastanawiać jak doszło do tego, że miała do nich dostęp. Wiedział, że Sans, z którym się przyjaźniła jest synem wymienionego przez Charę naukowca.
- Czyli... - Książę zawiedziony spuścił głowę. - Jeżeli nie zdobędziemy siedmiu ludzkich dusz, nigdy się nie wydostaniemy z Podziemia? To przecież niemożliwe...
- Wiem. - Odparła szatynka wzdychając. - Być może uda mi się znaleźć inne wyjście, lecz skoro wybitnemu naukowcowi się nie udało to nie sądzę aby mi się udało. - Stwierdziła bezemocjonalnie. Jednak po chwili zauważając przygnębioną ekspresję przyjaciela, uśmiechnęła się do niego i dodała: - Jednak nie musimy się tym teraz martwić. - Następnie spontanicznie wyciągnęła rękę i rozczochrała jego futro na głowie, mówiąc: - Berek! Ty gonisz! - Po czym pobiegła. Kozopodobny potwór prędko zdał sobie sprawę z tego co się dzieje i pobiegł by ją dogonić. Choć robiąc to jedynie opóźniła refleksję księcia. On to bardzo dobrze zapamiętał.

Upadłe Dziecko/Undertale/By "PaniMila15"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz