Rozdział V - Chara Dreemurr

12 1 1
                                    

- To tutaj. - Oznajmił Asriel spoglądając w górę. Chara podążała jego wzrokiem. Na suficie tego pomieszczenia usadowione były kamyki, które świeciły. Szatynce od razu skojarzyły się one z gwiazdami. Była to słuszna myśl. - Rodzice mi mówili, że ludzie wypowiadają życzenia do gwiazd, kiedyś potwory również to robiły. Niestety w Podziemiu możemy składać życzenia tylko do tych świecących kamyków na suficie. - Wyjaśnił książę. Następnie usiadł niedaleko jednego z tak zwanych echo kwiatów. Dziewczyna usiadła koło niego dalej nie zdejmując wzroku z sufitu. - Czasem tu przychodzę by składać życzenia... - Przyznał. Normalnie Chara powiedziałaby, że życzenia wypowiada się do spadających gwiazd, ale nie chciała mu tego psuć. Zamiast tego, pomimo braku wiary w takie "zabobony" zapytała:
- Spełniły się? - Na pyszczek chłopaka przywędrował uśmiech.
- Nie, nie spełniły się, poza jednym. - Po usłyszenia tego istota z powierzchni wreszcie opuściła na niego wzrok.
- Jakie? - Dopytała.
- Raz złożyłem życzenie by wreszcie mieć przyjaciela. - Wyznał kozopodobny potwór, a mimo woli z jego oczu spłynęło parę łez szczęścia. 

  Chara była w Podziemiu już ponad miesiąc. Przez ten czas Asriel zdążył nazwać ją już przyjacielem. Zresztą, ze wzajemnością. Mógł, więc powiedzieć, że jego życzenie się spełniło.
- A jakie ty masz życzenie? - Zapytał książę, a wtem szatynka jakby otwierała już usta, lecz powstrzymała się. Jak zostało napomknięte, nie wierzyła w to, lecz nie chcąc niszczyć tego przyjacielowi próbowała wymyślić czego mogłaby sobie życzyć. Niby miała coś w głowie, ale to również nie było to nic co chciałaby wyznać przy swoim przyjacielu. Wzięła głęboki wdech. W końcu wpatrując się w sufit z świecidełkami rzekła:
- Życzę sobie by ludzie zmienili się najlepsze. - Po wypowiedzeniu tego życzenia zdała sobie sprawę, że kozopodobny potwór usiadł bliżej niej.
- Jacy są ludzie? - Spytał wiedząc, że dziewczyna z jakiegoś powodu nienawidzi własnej rasy. Wcześniej wiedział by po prostu nie poruszać tego tematu, bo zdecydowanie traciła przy nim humor. Kiedy jednak sama coś o tym powiedziała postanowił zapytać.
- Cóż, mam dobry powód by ich nienawidzić. - Zaczęła. - Są samolubni, zawsze mają się za lepszych albo uważają, że to oni mają najgorzej. Boją się tego co jest nowe i się różni. Nie mają pojęcia czym jest miłość i łaska. - Im dłużej mówiła tym szerzej Asriel otwierał oczy ze zdumienia. Chwilę zbierał myśli aż odpowiedział:
- Wygląda na to, że istnieją wyjątki. - Jego nerwowy śmiech skwitował to stwierdzenie.
- Nie istnieją... - Mruknęła Chara, ale na tyle cicho, że Asriel nie zdołał tego za dobrze usłyszeć.
- Słucham?
- Nic, nieważne.

  Po tym nastała krótka cisza podczas, której wpatrywali się w świecące kamyki imitujące gwiazdy. W końcu jednak książę postanowił powiedzieć coś więcej odnośnie pragnienia szatynki.
- Mam nadzieję, że twoje życzenie się spełni i kiedyś ludzie się nauczą. - Dziewczyna posłała mu spojrzenie pełne wątpliwości. Zdawało się, że sama nie wierzyła iż jej życzenie się kiedykolwiek spełni. Wystarczająco dużo czasu spędziła wśród ludzi, będąc traktowaną jak nieczysta siła. Jak demon, nie mając z takimi istotami nawet nic wspólnego. Wszystko z powodu tego co potrafi zrobić z oczami. To było to czego najbardziej w sobie nienawidziła. Bywało, że chciała wydrapać sobie oczy by nic takiego nie miało miejsca, wszak czasem nawet nie potrafiła kontrolować zmiany ich koloru na czerwień. Przynajmniej Asriel'owi to nie przeszkadzało, a nawet mu się podobało. Nazwał ją przecież aniołem z przepowiedni. Choć jak sama Chara stwierdziła, już nie była taka pewna czy to wszystko tylko przez oczy.
- Być może kiedyś. - W końcu opowiedziała słownie, choć wcale nie zgadzało się to z jej myślami. Po chwili jednak zdradziła mu jedno z swoich wielu przemyśleń. - Wiesz, zastanawiałam się... dlaczego potwory w ogóle liczą na pokój i przyjaźń z ludźmi po tym co im zrobili? - Asriel chwilę się nad tym zastanawiał. Nigdy wcześniej specjalnie o tym nie myślał zwłaszcza, że nie pamiętał nic z wojny między ludźmi, a potworami. Dzieciństwo spędzał w Podziemiu marząc o spotkaniu z człowiekiem, będąc zaciekawionym tą rasą. Nigdy jednak tak naprawdę nie zastanawiał się czemu nikt z jego otoczenia otwarcie nie potępiał ludzi z powodu wojny. Dopiero teraz miał okazję by nad tym pomyśleć.
- Chyba po prostu wierzą, że mogą się zmienić i im wybaczyli. - Stwierdził w końcu wzruszając ramionami.
- Nie wierzę, że mogli od tak im wybaczyć po tym wszystkim. - Odpowiedziała mu tonem jakby była tego pewna i chciała poszukać bardziej realnego twierdzenia.
- A ja wierzę! - Odparł Asriel.
- A ja wierzę! - Powiedział to głośniej przez co echo kwiat, który był niedaleko niego powtórzył. On jednak nie przejął się tym za bardzo, szatynka również. Książę po prostu dalej mówił.
- Większość potworów jest miła i potrafią wybaczyć innym błędy.
- Myślę... - Zastanawiała się dziewczyna. - Myślę, że masz rację. - Stwierdziła po chwili. - Tutaj każdy jest dla mnie miły. Nikt nie jest uprzedzony, nikt mnie nie nienawidzi mimo, że jestem człowiekiem... - Przez moment jedynie patrzyła przed siebie jakby zdziwiona, że mogła to powiedzieć. - To miłe w końcu znaleźć swoje miejsce i osoby, które zdają się mnie lubić... - Stwierdziła w końcu z lekkim, aczkolwiek radosnym uśmiechem. Po chwili poczuła łapę na swoim ramieniu.
- Bycie sierotą musiało być trudne... - Rzekł Asriel współczująco.
- Sierotą? - Chara spojrzała na niego zaskoczona. Jednak po krótkiej chwili zdaje się, że coś zaświtało jej w głowie i starała zachować się naturalnie. - A tak, racja... - Zachichotała nerwowo. Była to nieco dziwna reakcja, lecz kozopodobny chłopak nad nią nie myślał. Starał sobie wyobrazić jak trudne było życie Chary na powierzchni skoro nie miała osób, które by się nią zajęła, a na dodatek każdy traktował ją jak demona.

Upadłe Dziecko/Undertale/By "PaniMila15"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz