12 dni od śmierci mamy.
Wczorajszego południa w szkole poznałam Betty– sympatyczną i szczęśliwą dziewczynę.
Tego zdecydowanie mi brakowało.
Szczęście, niby tak mało a jednak
Wiele.Ludzie myślą, że szczęście to normalna emocja. Codziennie w życiu. A jednak nie. Niektórzy po prostu nie potrafią. Są już tak wyniszczeni psychicznie, że nie umieją się uśmiechać. Z każdym dniem płoną coraz bardziej, a ogień z dnia na dzień jest coraz większy i pnie się ku górze.
Aż w końcu zostaje z nich popiół.
Ja właśnie zaczynałam się palić.
Szykując się do szkoły zastanawiałam się co dzisiejszy dzień przyniesie.
Pewnie nic dobrego pomyślałam.
Ubrana byłam w czarną rozpinaną bluzę i tego samego koloru spodnie. Pod spodem bluzy miałam jeszcze biały dłuższy stanik. Przez co mogłam rozpiąć bluzę tak żeby było mi widać kawałek
Ramienia.Moje długie czarne włosy były splątane w niechlujny warkocz. A korektor przykrywał moje duże wory pod oczami.
Tusz do rzęs z wczoraj był jeszcze rozmazany pod powieką przez co zmyłam go i nałożyłam nowy.Posmarowałam jeszcze na szybko usta pomadką ochronną i zaczełam się zbierać do wyjścia.
Wychodząc przed dom spojrzałam jeszcze na godzinę.
7:48
-Masz 12 minut i ponad kilometr do przejścia czy zdążysz?
Nie ma szans. -Powiedziałam z kpiną w głosie i ruszyłam do szkoły.
Ostatnie 5 minut musiałam przebiec żeby zdążyć na angielski i się nie spóźnić.
W takich momentach dziękowałam sobie, że w wieku 14 lat biegałam. I uczestniczyłam w wyścigach. Jednak kiedy miałam prawie 16 lat zmarła Zoe nie byłam w stanie biegać. Zresztą w tamtym czasie ledwo co się poruszałam i kontaktowałam ze światem.
Wbiegając szybko po schodach na drugie piętro zobaczyłam Betty.
-Jest 8:12 a ty nie na lekcjach?- Zapytałam i przystanęłam w miejscu żeby trochę uregulować swój lekko przyśpieszony oddech.
-Przecież angielski jest odwołany co ty nie patrzyłaś na nowy plan, jednak we w piątek zaczynamy od 9:00.
-Świetnie po prostu świetnie. To specjalnie tu biegłam po to żeby dowiedzieć się że jednak zaczynamy godzinę później i że mogłam pospać dłużej.-Powiedziałem poirytowana i zrobiłam złą minę.
-No najwidoczniej.- Odparła Betty z widocznym rozbawieniem na twarzy.
Na co tylko westchnęłam.
Ja i Betty postanowiliśmy pójść do szatni i porozmawiać. Wtedy opowiedziałam jej o mamie, babci czy nawet Zoe, oczywiście nie obeszłoby się bez łez, darcia i ataku paniki które ostatnio miałam praktycznie codziennie.
Poznając nowe osoby zawsze wolałam z nimi porozmawiać.
Czy to dziwne, że mogłam owiedzieć całą historię swojego życia nowo co poznanej osobie?
Tak to dziwne.
Ale niekontrolowałam tego jak już zaczynam mówić to kończyłam nawet jeżeli skutkiem tego były łzy które ostatnio były u mnie nieuniknione.
Wolałam być z nią od początku szczera żeby wiedziała, że kiedy będę płakała czy krzyczała
Bo płacz i krzyk To była moja ucieczka od problemów.
CZYTASZ
Inflamed heart
Romance~A kiedy ogień w naszych martwych sercach zapłonie, nic nie będzie w stanie tego ugasić~ 17-letnia Lea po śmierci mamy przeprowadza się do Beverly hills. Tam poznaje chłopaka i znajomych, którzy sprowadzą ją na jeszcze gorszą ścieżkę, którą będzie p...