9. Nie utrudniaj

6 0 0
                                    

-Obiecałeś...-mówie słabo, a moje ciało osuwa się na podłogę.

Uśmiecha się.

-Powiedziałaś, że kłamię.-robi pauzę, patrząc na mnie z góry.-miałaś rację.-stwierdza, kucając przy mnie.

-Proszę nie- moje ciało zaczyna się trząść.

-Nic ci nie zrobię.- odpowiada spokojnie a ja mam ochotę zrzygać

-Twoje słowa nie mają znaczenia skoro mówisz, że nie zrobisz mi krzywdy, a 5 minut później mi ją robisz.

Hipokryta.

-To dla ciebie krzywda?-pyta unosząc brwi najwyraźniej rozbawiony moją wypowiedzią.

Na swoich ustach, nadal czuję posmak jego, przez co mam ochotę zwymiotować.

-Tak.-odpowiadam przecierając łzy, które powoli przestają mi lecieć.

Ten kręci głową i próbuję dotknąć mojego polika, ale odwracam głowę aby mu to uniemożliwić.

Bierze moją szczękę w ręke i ją ściska, zmuszając mnie abym na niego spojrzała. Jednak zanim spojrzę mu w oczy, jego 1 z tatuaży zwraca moją uwagę.

Po zewnętrznej stronie dłoni, ma napisane 3 cyfry.

666.

-Leo...-uśmiecha się.- w takim razie nie wiesz co to prawdziwa krzywda.

Zaciskam oczy.

-Pokazać ci ją?-pyta.

Próbuję pokręcić głową, ale trzyma ją bardzo mocno.

-Pokazać?- pyta ponownie, ostrzej.

Nie jestem w stanie nic powiedzieć, a on trzyma moją głowę tak, że nie jestem w stanie ją pokręcić.

W końcu chrząkam.

-Ni... Nie-ledwo co mówię.

-Dlaczego?- pyta tajemniczo a jego ton jest niski i zachrypnięty, unosi brwi.

-Bo... Bo ja nie chcę żebyś mnie dotykał.-mówię pociągając nos i ledwo co oddychając.

Ten kręci głową i uśmiecha się w sarkastyczny sposób.

-Skarbie, będziesz mnie jeszcze o to błagać.- odpowiada, a jego dłoń z mojej szczęki przesuwa się w usta.

Kciukiem dotyka mojej dolnej wargi.

Nie mam siły żeby walczyć.

Z begiem czasu wiem, że po prostu nie chciałam walczyć, a nie, nie miałam siły.

I to chyba z tego wszystkiego bolało najbardziej.

Blake zaczyna, wpychać mi palce do buzi.

Stawiam opór ale na marnę.

Kiedy czuję jak jego kciuk jest dalej.

Mam odruch wymiotny i zaczynam się krztusić.

On jedynie uśmiecha się i zabiera palce.

Chcę coś powiedzieć ale nie potrafię.

A kiedy znów wychodzi za drzwi, ja jestem zdezorientowana i przestraszona.

Usta mnie palą i szczypią.

Ja cała się palę.

Zanim wyjdzie, mówie.

-Nienawidzę cię.-mówię po cichu i kręcę głową.

-Wiem, skarbie, wiem.-odwraca wzrok w moją stronę, i uśmiecha się, w ten charakterystyczne dla niego sposób.

Inflamed heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz