-Obiecałeś...-mówie słabo, a moje ciało osuwa się na podłogę.
Uśmiecha się.
-Powiedziałaś, że kłamię.-robi pauzę, patrząc na mnie z góry.-miałaś rację.-stwierdza, kucając przy mnie.
-Proszę nie- moje ciało zaczyna się trząść.
-Nic ci nie zrobię.- odpowiada spokojnie a ja mam ochotę zrzygać
-Twoje słowa nie mają znaczenia skoro mówisz, że nie zrobisz mi krzywdy, a 5 minut później mi ją robisz.
Hipokryta.
-To dla ciebie krzywda?-pyta unosząc brwi najwyraźniej rozbawiony moją wypowiedzią.
Na swoich ustach, nadal czuję posmak jego, przez co mam ochotę zwymiotować.
-Tak.-odpowiadam przecierając łzy, które powoli przestają mi lecieć.
Ten kręci głową i próbuję dotknąć mojego polika, ale odwracam głowę aby mu to uniemożliwić.
Bierze moją szczękę w ręke i ją ściska, zmuszając mnie abym na niego spojrzała. Jednak zanim spojrzę mu w oczy, jego 1 z tatuaży zwraca moją uwagę.
Po zewnętrznej stronie dłoni, ma napisane 3 cyfry.
666.
-Leo...-uśmiecha się.- w takim razie nie wiesz co to prawdziwa krzywda.
Zaciskam oczy.
-Pokazać ci ją?-pyta.
Próbuję pokręcić głową, ale trzyma ją bardzo mocno.
-Pokazać?- pyta ponownie, ostrzej.
Nie jestem w stanie nic powiedzieć, a on trzyma moją głowę tak, że nie jestem w stanie ją pokręcić.
W końcu chrząkam.
-Ni... Nie-ledwo co mówię.
-Dlaczego?- pyta tajemniczo a jego ton jest niski i zachrypnięty, unosi brwi.
-Bo... Bo ja nie chcę żebyś mnie dotykał.-mówię pociągając nos i ledwo co oddychając.
Ten kręci głową i uśmiecha się w sarkastyczny sposób.
-Skarbie, będziesz mnie jeszcze o to błagać.- odpowiada, a jego dłoń z mojej szczęki przesuwa się w usta.
Kciukiem dotyka mojej dolnej wargi.
Nie mam siły żeby walczyć.
Z begiem czasu wiem, że po prostu nie chciałam walczyć, a nie, nie miałam siły.
I to chyba z tego wszystkiego bolało najbardziej.
Blake zaczyna, wpychać mi palce do buzi.
Stawiam opór ale na marnę.
Kiedy czuję jak jego kciuk jest dalej.
Mam odruch wymiotny i zaczynam się krztusić.
On jedynie uśmiecha się i zabiera palce.
Chcę coś powiedzieć ale nie potrafię.
A kiedy znów wychodzi za drzwi, ja jestem zdezorientowana i przestraszona.
Usta mnie palą i szczypią.
Ja cała się palę.
Zanim wyjdzie, mówie.
-Nienawidzę cię.-mówię po cichu i kręcę głową.
-Wiem, skarbie, wiem.-odwraca wzrok w moją stronę, i uśmiecha się, w ten charakterystyczne dla niego sposób.
CZYTASZ
Inflamed heart
Lãng mạn~A kiedy ogień w naszych martwych sercach zapłonie, nic nie będzie w stanie tego ugasić~ 17-letnia Lea po śmierci mamy przeprowadza się do Beverly hills. Tam poznaje chłopaka i znajomych, którzy sprowadzą ją na jeszcze gorszą ścieżkę, którą będzie p...