Rozdział 5

818 50 110
                                    

Dobija godzina szesnasta kiedy kończę rozkładać miękkie materace w moim pokoju.

Dobrze wiem, że przecież możeny spać na jednym łóżku, jednak ono jest zbyt małe by pomieścić trójkę napakowanych nastolatków, którzy jedyne o czym będa myśleć, to o rozwaleniu się jak stara żaba na uschniętym już dawno liściu.

Chłopaków dalej nie ma, jednak to nie robi na mnie większego wrażenia, bo niemalże chwile temu Zane zadzwonił do mnie, i uprzedził o ewentualnym spóźnieniu.

Spoglądam z dumą na materace, które przed sekundą posłałem ciepłymi kocami w szare kotki.
Kai nie kubi kotów, jednak ja kocham je bardziej niż siebie samego.
Nie ma nic lepszego od ran na sercu, które zostały ukojone mięciutkim futerkiem podopiecznego futrzaka.

Co prawda nie mam kota, i nigdy nawt nie planowałem go mieć, jednak nie potrafiłbym pogardzić puchatą obecnością w moim życiu.

Dzwonek do drzwi momentalnie rozbiega się po domu, wiec leniwie opuszczam mój pokój, i powolnie kieruje się przez przed pokój zastawiony starymi rzeczami mamy, i starymi pucharami ojca, które zdobywał kiedyś za swój taniec.

Przekręcam klamkę drzwi, po czym schodze na bok by Zane i Kai byli wstanie wejść do środka.

Nie pamiętam kiedy ostatnim razem robiliśmy jakiekolwiek nocowanie.
Możliwe, że jest to spowodowane zwyczajnym brakiem czasu i chcęci, ale co ja tam wiem o czasie, przecież i tak nie mogę jakkolwiek na niego wpłynąć.
Czas ucieka, a ja dalej czekam aż ktoś wkońcu mnie pokocha.
Z począku chciałem żeby to właśnie Jay był tym, który obdarzy mnie swoją miłością, jednak teraz?
Nie skłamałbym gdybym powiedział, że nie kocham już Jay'a, że nie zamierzam dlużej tkwić w miejscu, i użalać się nad sobą tylko dla tego, że Jay ma dziewczyne, że rudowłosy wcale mnie nie kochał, nie kocha i nie będzie kochał.
Czas płynie dalej, jest jak woda której bieg obrócą tylko nie liczni, ci którzy wiedzą kim i czym go zagospodarować, i jak go spędzić.

Wbijam wzrok w plecy Kaia, który razem z Zanem, próbuje zwinnie dostać się do mojego niedużego pokoju.

Po chwili, kiedy wszyscy znajdujemy się już  w moich czterech ścianach, kai odzywa sie jako pierwszy:

-Tak więc co powiecie na maraton "szybcy i wściekli"?- zaproponował wypinając dumnie swoją klatke piersiową.

-Ja preferuję "Obecność"- Wydukał pod nosem Zane.

Czuję się głupio, bo jako jedyny z naszej trójki, lubię oglądać bajki.
Zazwyczaj, nawet się z tym nie kryję, jednak kiedy wybieramy coś do  obejrzenia, ja siedzę cicho i słucham tylko rzucanych propozycji by móc potem wybrać tą. najkorzystniejszą dla mojego gustu.
Bardzo lubię oglądać durne krskówki, bo jako jedyne pozwalają mi odciągnąć się od realnego świata.

Lubię wiele rzeczy.
Lubię chodzić na siłownie na której jestem niemal codziennie, kocham zimę, lubię moich przyjaciół, lubie palić kiedy za oknem budzi się letnie słońce, lubię robić głupie rzeczi, i lubię niewiadome odczucia motylków w brzuchu, kiedy wybieram się na poranny spacer wzdłuż pobliskiego jeziora.

Nie wiem co jest ze mną nie tak.
Niby wiem o sobie dużo rzeczy, ale wciąż nie znam siebie całkowicie.
Nie mam pojęcia co zrobię kiedy ktoś wykrzyczy że mnie nienawidzi, nie wiem nawet jaki lubię kolor.
Wszyscy planują w przyszłości zostać slawnymi lekarzami.
Ba! Już teraz jedynym co ich interesuje to nauka, jednak ja? W mojej głowie tylko głośne świerszcze, głośna cisza grająca całe dnie i noce.
W sercu zagadka do której odpowiedź, zgubila się gdzies przy narodzinach.
Nie mam bladego pojęcia kim chce być, badź kim jestem, ale czy to nie głupie, nie znać samego siebie?

Pełnia Możliwości | LavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz