Rozdział 1

1.2K 56 217
                                    

Wybijała siódma nad ranem kiedy budzik w moim telefonie zaczął grać denerwujacą dla ucha melodyjkę.
Otworzyłem zaspane oczy by nastepnie przewrócić się leniwie na obolałe plecy i poszukać myślami motywacji do dzisiejszego wstania z łóżka i pójścia do szkoły.

-Może kiedyś będzie lepiej- wyszeptałem sam do siebie a następnie leniwie uniosłem się do pozycji siedzącej.

Sięgnąłem po rzuconą na krześle obrotowym czarną podkoszulkę,
A następnie leniwymi ruchami nałożyłem ją na siebie.

Kiedy uniosłem się z materaca, przed moimi oczami wirowały czarne plamy które znikały gdy podparłem się dłonią o białą ściane w moim pokoju.

Podeszłem do ciemnej szafy w rogu mojego pokoju i wyjąłem z niej tylko zielone bojówki które przetrwały wiecej imprez, treningów i późnych spacerów po miescie niż jakie kolwiek inne spodnie w tej szafie.

Szybko nałożyłem na siebie ciemne spodnie i nie zamykając nawet szafy, schyliłem się tylko po spakowany wczorajszego wieczoru plecak, a w dłoń chwyciłem telefon który obecnie ma na sobie grube etui w kolorze czerni,
na środku ciemnej obudowy jest tylko mała niebieska iskierka która nie przestaje przypominac mi Jaya- mojego przyjaciela.

Kiedy wstąpiłem do toalety, automatycznie spojżałem w wielke lusto zawieszone na ścianie i już na pierwszy rzut oka widać że lustro nie było myte od dobrego roku.

Wkońcu kto ma je myć skoro ojciec myśli tylko o chodzeniu do późna po pobliskich barach i śpiewaniu klasycznych piosenek których i tak zapewne nikt będący na imprezie nie chce słuchać.

Ja też nie umyje tego lustra ponieważ nie licząc wyczerpującej mnie szkoły i mojego nieudanego życia miłosnego, chodze jeszcze regularnie na siłownię więc z buta wiadomo że brak mi sił na czyszczenie głupiego lustra.

Mama również już tego nie zrobi.

Chwyciłem w dłoń niebieski grzebień i energicznie przeczesałem moje czarne i puchate włosy które sięgają mi już na wysokość nosa na którym od dziesięciu lat widnieje mała blizna spowodowana wywróceniem się na plastikowy traktorek który pękł pod wpływem mojego upadku a kawałek tworzywa wbił mi się prosto w nos.

Nie żebym narzekał bo równie dobrze ten plastik mógł wbić mi się w oko co prawdopodobnie skutkowało by oślepnięciem.
Poza tym jest to dla mnie swego rodzaju ważna pamiątka, bo to mama odciągała mnie od płaczu kiedy to się stało,
To mama opatrywała mi skaleczenie i ciagała jak głupia po szpitalach by mieć pewność że nic poważnego sie nie stało.

Spojżałem na godzinę widniejacą na wyświetlaczu mojego telefonu a kiedy zobaczyłem dobijającą się godzine ósmą rano, wybiegłem z toalety.

Nałożyłem na nogi czarne botki a sznurówki zwinnie zawiązałem w luźną kokardkę.

Narzuciłem na siebie czarną kurtkę zimową z małym logiem nike na piersi, a następnie opuściłem mieszkanie.

Czuję jak śnieg ugniata się z każdym moim kolejnym krokiem, zostawiając w tyle ślady moich podeszw.

W moich uszach leci muzyka wypływająca z białych słuchawek z kablem które podłaczone są do telefonu który oplatam palcami w kieszeni.

Śnieg zaczyna pruszyć a jego wygląd przypomina małe kawałki bawełny.

Czuję jak moje policzki rozpalają się zimnem a usta usychają pod wpływem zimnego wiatru.

Obserwuję drzewa pozbawione wszystkich liści które teraz leżą przykryte pod białą warstwą puchu.

Skupiam mój wzrok na mijanych przeze mnie kostkach brukowych.

Zima fascynuje mnie bardziej niż cokolwiek innego.

Pełnia Możliwości | LavashippingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz