Rozdział IV

164 19 3
                                    

***Time skip miesiąc***

[t/i] Pov:

- Już drugi raz mam ten zabieg, ale i tak się boję że coś pójdzie nie tak- Wilbur uśmiechnął się pocieszająco.

- Spokojnie będę tu przez cały czas- powiedział, kiedy pielęgniarka przyszła z wózkiem.

- Nie musisz, to potrwa jakiś czas a ja i tak zostanę tu na jakieś kilka dni- usiadłem na wózku.

- Wiem, że nie muszę ale chcę- powiedział i poszedł razem z nami.

- Witamy ponownie panie [t/i]- powiedział doktor.

- Dzień dobry- uśmiechnąłem się.

- Jest pan gotowy?- kiwnąłem głową- A pan musi tu zostać, dalej jest zabiegowy a tam pan nie może wejść- powiedziała pielęgniarka.

- Rozumiem, do później [t/i]- Wilbur krótko mnie przytulił.

- Do później- powiedziałem i wtedy przekroczyliśmy drzwi zamykające się za nami.

***Time skip***

Wilbur Pov:

Czekałem, aż [t/i] w końcu wyjdzie z zabiegowego, już zabieg trwał już 40 minut- Jak długo trwa taki zabieg?- zdecydowałem wpisać w internecie.

- Półgodziny, lub więcej czasami lekarz potrzebuje więcej czasu do lepszego efektu- to niby już miał by być.

Lekarz, który przeprowadzał zabieg wyszedł z pomieszczenia- I jak?- spytałem wstając z krzesła.

- Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale niestety [t/i] nie udało się uratować- powiedział z grobową powagą.

- C-co?- spytałem wystraszony.

- Panie doktorze proszę nie straszyć chłopaka- pielegniarka wyszła z [t/i] na wózku.

- Wybacz, ale on lubi takie żarty- powiedział rozbawiony [t/i].

Miał opatrunek na prawym oku- I tak to niemożliwe, żeby mógł umrzeć po tym więc nie wiem dlaczego mi uwierzyłeś- wzruszył ramionami.

- Pokój ma na 4 piętrze, pokój numer 87- podszedłem do wózka i wziąłem go od pielęgniarki.

- Dobrze, teraz idziemy do twojego pokoju w szpitalu- chłopak kiwnął głową.

Po jakiś 10 minutach już byliśmy w jego pokoju- Pomogę ci- chwyciłem go pod ramię i pomogłem mu usiąść na łóżku.

- Dzięki- powiedział z uśmiechem- Jesteś kochany- zarumieniłem się na jego słowa.

- Jesteś tu?- spytał bo nie odezwałem się do niego od jakiegoś czasu.

- Oh, tak wybacz- zaśmiałem się nerwowo i usiadłem obok niego.

- Jeszcze raz dzięki, że tu jesteś- położył dłoń na moim udzie.

- Nie ma za co, dla ciebie wszystko a i tak Jacob nie miał czasu- położyłem swoją dłoń na jego dłoni.

- Myślę, że Jacob sobie poradzi z pomaganiem mi jak już pojedziesz- i tu się zawahałem.

Nie byłem pewny czy chcę jechać, kiedy bardziej poznałem [t/i] nie chcę go zostawiać, a może zgodziłby się zamieszkać ze mną?

- Nic nie mówisz, wszystko dobrze?- poszukał ręką mojej twarzy i "popatrzył" się na mnie.

- Taaak?- chyba usłyszał niepewność w moim głosie.

- Jesteś pewny, jakoś nie brzmisz zbyt przekonany- westchnąłem cicho na jego słowa.

Perfect to me~ |Wilbur Soot x male reader|YAOI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz