***Time skip miesiąc***
[t/i] Pov:
- Już drugi raz mam ten zabieg, ale i tak się boję że coś pójdzie nie tak- Wilbur uśmiechnął się pocieszająco.
- Spokojnie będę tu przez cały czas- powiedział, kiedy pielęgniarka przyszła z wózkiem.
- Nie musisz, to potrwa jakiś czas a ja i tak zostanę tu na jakieś kilka dni- usiadłem na wózku.
- Wiem, że nie muszę ale chcę- powiedział i poszedł razem z nami.
- Witamy ponownie panie [t/i]- powiedział doktor.
- Dzień dobry- uśmiechnąłem się.
- Jest pan gotowy?- kiwnąłem głową- A pan musi tu zostać, dalej jest zabiegowy a tam pan nie może wejść- powiedziała pielęgniarka.
- Rozumiem, do później [t/i]- Wilbur krótko mnie przytulił.
- Do później- powiedziałem i wtedy przekroczyliśmy drzwi zamykające się za nami.
***Time skip***
Wilbur Pov:
Czekałem, aż [t/i] w końcu wyjdzie z zabiegowego, już zabieg trwał już 40 minut- Jak długo trwa taki zabieg?- zdecydowałem wpisać w internecie.
- Półgodziny, lub więcej czasami lekarz potrzebuje więcej czasu do lepszego efektu- to niby już miał by być.
Lekarz, który przeprowadzał zabieg wyszedł z pomieszczenia- I jak?- spytałem wstając z krzesła.
- Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale niestety [t/i] nie udało się uratować- powiedział z grobową powagą.
- C-co?- spytałem wystraszony.
- Panie doktorze proszę nie straszyć chłopaka- pielegniarka wyszła z [t/i] na wózku.
- Wybacz, ale on lubi takie żarty- powiedział rozbawiony [t/i].
Miał opatrunek na prawym oku- I tak to niemożliwe, żeby mógł umrzeć po tym więc nie wiem dlaczego mi uwierzyłeś- wzruszył ramionami.
- Pokój ma na 4 piętrze, pokój numer 87- podszedłem do wózka i wziąłem go od pielęgniarki.
- Dobrze, teraz idziemy do twojego pokoju w szpitalu- chłopak kiwnął głową.
Po jakiś 10 minutach już byliśmy w jego pokoju- Pomogę ci- chwyciłem go pod ramię i pomogłem mu usiąść na łóżku.
- Dzięki- powiedział z uśmiechem- Jesteś kochany- zarumieniłem się na jego słowa.
- Jesteś tu?- spytał bo nie odezwałem się do niego od jakiegoś czasu.
- Oh, tak wybacz- zaśmiałem się nerwowo i usiadłem obok niego.
- Jeszcze raz dzięki, że tu jesteś- położył dłoń na moim udzie.
- Nie ma za co, dla ciebie wszystko a i tak Jacob nie miał czasu- położyłem swoją dłoń na jego dłoni.
- Myślę, że Jacob sobie poradzi z pomaganiem mi jak już pojedziesz- i tu się zawahałem.
Nie byłem pewny czy chcę jechać, kiedy bardziej poznałem [t/i] nie chcę go zostawiać, a może zgodziłby się zamieszkać ze mną?
- Nic nie mówisz, wszystko dobrze?- poszukał ręką mojej twarzy i "popatrzył" się na mnie.
- Taaak?- chyba usłyszał niepewność w moim głosie.
- Jesteś pewny, jakoś nie brzmisz zbyt przekonany- westchnąłem cicho na jego słowa.
CZYTASZ
Perfect to me~ |Wilbur Soot x male reader|YAOI|
FanficUWAGA BOYXBOY/YAOI NIE TOLERUJESZ NIE CZYTAJ!! [t/i] nie miał łatwego dzieciństwa, w wieku 5 lat jego ojciec próbował się go pozbyć atakując go nożem, na szczęście jego matka go uratowała i uciekła z nim do innego kraju, ale niestety chłopak straci...