☆29☆

328 12 76
                                    

- I co żeś narobił cepie. Nastukać ci do tej łepetyny żeby szare komórki ci do niej wróciły? - powiedziałem groźnie i zdezaprobatą do tylko rok młodszego chłopaka, ścierając przy tym lecącą z moich ust aksamitną stróżkę gorącej krwi. Popatrzyłem na Anchovego, który odniósł takie same, a raczej podobne obrażenia podczas naszej wielce niebezpiecznej, 15 minutowej walce.

- Odwal się. Sam to zacząłeś głąbie. - odpysknął Junhan słabo bładząc wzrokiem po swoim subtelnie porozwalanym pokoju. Poprawiał sobie co chwila zimny opatrunek chłodzący jego świeże limo pod okiem, które sam mu zafundowałem. Wiecie, tak w ramach zapłaty.

Obydwoje siedzieliśmy w grobowej ciszy wspólnie zastanawiając się, kto powinien przeprosić jako pierwszy. Każdy z nas narobił szkody drugiemu to większe, to mniejsze jednak bolały one taką samą klęską i zażenowaniem z naszej strony. Żałowałem, że wyrządziłem mojemu ukochanemu kuzynowi tak pięknie szpecące go przebarwienie pod powieką. Chłopak natomiast gdy tylko spoglądał na sączącą się z moich obfitych warg krew, od razu odwracał skołowany wzrok gdzieś w stronę drzwi, bawiąc się przy tym skrępowanymi palcami. Żadne z nas nie wiedziało jak przeprosić chodź siedzieliśmy w jednym pokoju, na przeciwko siebie. Traktowaliśmy się wzajemnie jak bracia ze względu na brak rodzeństwa, więc miałem szczerą nadzieję, że nasze relacje poprawią się w przeciągu godziny i znów wspólnie będziemy oglądać KinnPorsche wtuleni w siebie, jak najszczęśliwsza na świecie para.

- Ahhh... No... - zacząłem wiedząc, że tak czy siak młodszy rozkruszy swe obrażone serce, nie mogąc doczekać się kolejnych pikantych odcinków ulubionego serialu. Ten podniósł tylko zabłąkany wzrok, zapatrując się w moje oczy niczym w najszlachetniejsze na ziemi szmaragdy.

- No... - syknął gładząc dłonią swoje szczyty kolan, niewygodnie przygryzając w tym czasie dolną wargę.

- Głupio wyszło... Nie chciałem cię tak skrzywdzić... - powiedziałem czując jak igiełki łez kłują moje nagie powieki od środka. Przyznam się, tak kompletnie szczerze. Żal mi było młodzieńca, który cierpiał tylko i wyłącznie z mojej winy oraz gorliwej głupoty.

- Spokojnie... Też przepraszam... Wyszło gorzej niż myślałem... - wydusił z siebie Hannie patrząc na mnie litościwym wzrokiem. Ja jedynie bez ostrzeżenia podszedłem do młodszego i wtuliłem się twarzą w jego dudniącą klatkę piersiową. W jednej sekundzie poczułem jak wieczne przygnębienie oraz rozpacz, w końcu zastępuje zajebista radości z powodu bliskości drugiego człowieka, oraz tonięcie w fali dżdżystej miłości, którą kochałem całym sobą.

- Już ci się tryb przylepy włączył, tak? Czyli wszystko git pomiędzy nami? - zaśmiał się Junhan chwilę po tym jak rozłożyłem się w miare możliwości na ciele siedzącego Hanniego i mocno wcisnąłem buźkę w zagłębienie jego odkrytej, delikatnej szyji. Szczelnie objąłem dłońmi boki młodszego, jakbym bał się, że stracę go zaraz na zawsze.

- Tak, a co. Jakiś problem? - fuknąłem patrząc się w oczy Anchovego z wrażliwą pogardą, a następnie harmonijnie przeszedłem do podgryzania jego klatki piersiowej, a raczej okolicy blisko sutków młodszego.

- Tak, wolałbym pochodzić po mieście, wiesz?. - powiedział wyższy odsuwając mnie na tyle, abym mógł się skupić na jego słowach a nie na przygryzaniu wrażliwych i słabych punktów młodszego. Od razu na wieść o propozycji rudowłosego poblakłem, robiąc pełne zawiedzenia oczka.

- Kurwa weź, nie chce mi się. - jęknąłem. - A po drugie, ty z takim okiem podbitym? - zapytałem co raz to bardziej tracąc nadzieję, że zostaniemy w cieplutkim domku. No może udało by mi się go jakoś udobruchać, ale tego uparciucha ciężko oswoić pod swoje potrzeby.

- Ale ja mam to w piździe kochaniutka, a to coś se zaraz zakryje. - prychnął wskazując palcem oberżynowe kółko na swojej subtelnej twarzy. Wywróciłem jedynie leniwie oczami na znak mojej dezaprobaty i zawiedzenia, jednak młodszy zrzucił mnie z siebie a następnie poszedł do łazienki ogarnąć się do ładu i składu.

minecraft. || minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz