☆36☆

272 22 127
                                    

❗rozdział dla osób o mocnych nerwach, próby samobójcze, drastyczne sceny znęcania się nad Minho❗

- Już jest wszystko okej? Nic cię już nie boli? - zapytałem, troskliwie patrząc w oczy starszego, któremu wciąż dostarczałem wiele drobnych czułości, pieszczotliwych zabaw oraz cichych "całusów" na uspokojenie. Byłem właśnie w trakcie bandażowania i odkażania licznych, głębokich ran Minho, spodowonych najpewniej czymś bardzo bolesnym i niepokojącym, na przykład grubym, skórzanym paskiem, lub ostro zakończonym nożem. Stan samopoczucia mojego zainteresowania na szczęście znacznie się poprawił i już nie tylko przestał płakać, ale również opowiadał mi dużo żartów, dowcipów oraz śmiał się swoim uzależniającym tonem harmonijnego głosu. Zupełnie straciłem poczucie czasu przy Minho, jego uśmiechu, urodzie, wszystkim co się wokół niego kręci oraz wszystkim co wyższy dla mnie zrobi. A zrobił naprawdę, naprawdę wiele. Jednakże przeraźliwie szybko dochodziła godzina 6 nad ranem, a za około 30 minut miał przyjechać pod mój blok Hyunjin, aby zawieść pokrzywdzonego młodzieńca do swojego przytulnego mieszkania. Postanowiłem, więc spytać się co tak naprawdę wydarzyło się tej nocy, jednak zanim to zrobiłem zacząłem porządnie stresować się i przejmować tym, że skrzywdzę szatyna, rozpłacze się on na nowo albo co gorsza straci do mnie ostatnie resztki zaufania, których i tak zapewne było bardzo mało. Chciałem wstrzymać jakość swój narastający niepokój, skrzywiony nosek, usta wykręcone w podkówkę oraz ciągłe przygryzanie wargi, jednak nic nigdy nie idzie po mojej myśli, a chwilę później poczułem rozgrzaną dłoń pieprzonego ideała siedzącego przede mną na mojej jedwabnej skroni.

- Coś się stało Sungie? Nagle tak jakby posmutniałeś... - wydukał starszy, a ja usłyszałem jak jego głos delikatnie się załamuje. Pod żadnym pozorem nie chciałem, żeby Minho nie potrzebnie zamartwiał się o mnie ani o mój humor, ponieważ teraz TYLKO i wyłącznie jego samopoczucie było najważniejsze. Poczułem jak do gardła z ogromnym bólem na siłę wciska się spory, szorstki głaz, który uniemożliwił mi dalszą rozmowę z szatynem.

- Nic takiego tylko... - ucichłem na chwilę, wciąż rozważając swoje dość radykalne posunięcie. Nie wiedziałem jak bardzo skrzywdzi to mojego skarba ani czy Minho nie zdoła uciec przez to pytanie myślami miłosnymi ode mnie. - Co ci się tak naprawdę stało? - wydukałem, a gdy moim oczom ukazał się tracący na radości oraz swoim powabnym uśmiechu brązowowłosy, od razu postawiłem się do wystarczająco pouczającego pionu i zacząłem przepraszać Minhola. - Oczywiście, jeżeli to jest dla ciebie niewygodny temat to nie musisz nic mówić. Nie chcę żebyś się źle poczuł. Pod żadnym wypadkiem cię nie zmuszam. - zacząłem niespokojnie drapać się po szyji, czując jak robi mi się cholernie gorąco, a z serca drży rozżarzony powiew słabości, jednak dłonie muskające mój ciepły od potu kark zostały zabrane i przyłożone do rozebranej, wciąż mocno dudniącej klatki piersiowej Minho.

- Spokojnie Jisung. Wiedziałem, że prędzej czy później się o to zapytasz, więc nie martw się o to ZA dużo. - powiedział uśmiechając się w moją stronę tak pięknie i idealnie, że uczucie rozrywającego się wpół serca, dawało mi wiele radości, wybuchu szczęścia i cholernie przyjemnego uczucia kochania przez drugą osobę. Kocham cię Minho, nawet nie wyobrażasz sobie jak mocno...

- No więc... Kto ci to wszystko wyrządził?... - cicho zapytałem, a chwilę po tym zacząłem niespokojnie błądzić wzrokiem po oczach szatyna, które mimo wielu zapewnień robiły się co raz to bardziej wyblakłe oraz ciemniejsze. Nie chciałem sprawiać Minho żadnej, nawet najmniejszej przykrości, a nie mówiąc już nawet o litrach łez, o których się najbardziej obawiałem.

- No więc... Ahh... Zacznijmy od samego początku... To wszystko zaczęło się tak gdzieś... Przed południem chyba, tak około godziny 11. Po 11 zaczęły się telefony od mojej rodzicielki, żebym przyjechał na wspólny obiad. Postanowiłem, że niechętnie skuszę się propozycji mojej matki i przyjadę do rodziny na obiad, bo nie widziałem się z nimi ponad 6, 7 miesięcy. - powiedział sztucznie śmiejąc się pod nosem. - Co prawda w ogóle nie chciałem przyjeżdżać tam, do tej patologia, ale mniejsza z tym.

minecraft. || minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz