☆39☆

259 14 42
                                    

Siedziałem rozgoryczony na wygodnej kanapie, wciąż kalkulując w myślach, czy wysłane przeze mnie słowa do młodszego były słuszne oraz odpowiednie do tamtej sytuacji. Byłem niesamowcie wściekły na Seungmina przez to w jak okrutny sposób potraktował drugiego niewinnego mężczyzne. Dosłownie Hyunjin nie miał nawet prawa głosu do podjęcia swojej własnej decyzji, czy chciałby zostać w Seulu, czy może w rodzinnym mieście. Z tego co słyszałem nawet jego rodzice postanowili nie wspierać go w tak trudnym okresie, jaki jest okres studiów oraz szkół wyższych. Samemu trzeba dać sobie radę w tak brutalnym jak i okrutnym świecie rzeczywistości, do tego dochodzą inne, często finansowe, problemy ze znalezieniem pracy oraz kłopotliwość studyjna jak i społeczna. Z drugiej strony jednak sam miewałem częste zwątpienia, czy aby napewno dobrze postąpiłem, a młodszy zasłużył na tak raniące go słowa. Niby Seungmo nie zawinił jakoś bardzo oraz miał pełne prawo do wyrażenia swojego, no dość kontrowersyjnego zdania, jednak złość rozlewająca się po moich kończynach z nieprzewidywalną prędkością, targała mną niesamowicie mocno. Pomimo tak dużego natłoku odrażających myśli do Seungmina, najbardziej bolało mnie to, że moje małe kochanie nie odpowiadało. Od jego strony czuć było tylko smutek, zawiedzenie, a słowa poszły w niepamięć. Jedynie co zrobił to odczytał i poszedł dalej w znanym tylko sobie kierunku. Martwiłem się o niego, cholernie bałem się, że byłby w stanie targnąć się na swoje własne życie przez ową sytuację, a za razem wkurwiało mnie jeszcze bardziej to jak postąpił oraz jak podle potraktował Hyunjina. Przejmować się? Nie przejmować? Przejmować? A może nie? Sam już nie wiedziałem, którą drogą mam się posunąć dalej. Myślałem jaka obcja byłaby brutalniejsza oraz ryzykowniejsza, którą obcję wybrać jako pierwszą, co by się mogło stać Seungminowi i jak w ogóle zacząć z nim rozmowę o tym, mimo iż w ogóle nie chciałem z nim rozmawiać, gdy do moich uszu doleciało ciche pukanie drzwi. Osłupiałem momentalnie, bo przecież jaki cymbał oraz skończony idiota puka do mojego mieszkania po 3 w nocy? Delikatnie przesunąłem się w kierunku dużych, dębowych drzwi, nasłuchując jaki to przybysz chciał zaskoczyć mnie swoją nagłą obecnością. Bałem się jednak kto to może być, ponieważ od kilku dni krążą po osiedlu plotki o rzekomym kanibali ulicznym. Mimo unormowanego strachu, odpowiedziałem.

- P-proszę? - zapytałem cichutko, drętwo wpatrując się w ciemne, drewniane drzwi. Miałem cichą nadzieję, że dostanę chociaż najcichszy odzew od strony rozmówcy, jednak myliłem się. Osoba po drugiej stronie milczała. O cholera... A jeżeli to serio ktoś niebezpieczny? Albo tylko mi się przesłyszało? Albo to ktoś nie usłyszał tego, że odpowiadam na jego zaczepkę? W pośpiechu złapałem parę nożyczek znajdującą się na stole i podeszłem do przedpokoju, gdzie zaraz miała stanąć jakaś osoba, może niebezpieczna, może normalny cywil? No cóż, tego nie wiedziałem. Drzwi otwarły się w kompletnej ciszy a ja kurwa ocipiałem.

- Oh... Cześć Hannie, przeszkadzam? - powiedział mój rozmówca, który no, przyprawił mnie o nie małe zaskoczenie. W drzwiach stał... Minho. Wyglądał na dość zmęczonego oraz bardzo przejętego czymś. Czymś na pewno strasznym oraz możliwe, że skutecznie niepokojącym. Spoglądał smutnym wzrokiem to na moją twarz, to na nożyczki, na których rozuźniłem uścisk, to na stanowisko z herbatką rozłożone na kanapie. Czuć było od niego jakieś wewnętrzne przerażenie, zwątpienie, nicość? Od razu gdy ujrzałem stan, w jakim znajdował się Minhol, schowałem nożyczki za plecami i pogładziłem jego zimne od mrozów policzka.

- Oczywiście, że nie przeszkadzasz! Co się stało?! Pobili cię? Znowu cię rodzice zaatakowali? - zacząłem niechlujnie oglądać ciało starszego, w próbie znalezienia jakiegoś podrażnienia, jednak żadnego owego śladu nie znalazłem. Minho jedynie złapał moje dłonie, oplutł je swoimi subtelnymi paluszkami i przyłożył do klatki piersiowej.

- Spokojnie, mi się nic nie stało tylko... - powiedział, smętnym wyrazem twarzy zastanawiając się nad czymś. Ja jednak w głąb ciemności klatki schodowej ujrzałem czyjąś dziwnie znaną mi posturę ciała. - Tylko... Mógłbyś... Z nim porozmawiać...? - spytał się cicho starszy, błądząc wzrokiem po swoich stopach.

minecraft. || minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz