☆50☆

165 11 8
                                    

Stałem jak wryty, patrząc się w alabastrowe policzki starszego mężczyzny, nie mogąc pojąć kto tak naprawdę stoi tuż przed moim nosem. W tamtym momencie, przez głowę przelecialo mi tyle różnych pomysłów, od tych nadziwniejszych i nie zrozumianych, po położone na dość logicznym tle, że już lepiej było mi uwierzyć w to, że przeźroczyste, kościste duchy platają ze mną figle, a nie Hyunjin, o urodziwym wygladzie, wpatruje się w me pokręcone włosy. No chyba bym kurwa nigdy nie uwierzył, że zjawil sie tutaj calkiem, ale no naprawdę zajebiście przypadkowo, a to wszystko co sie odpierdala to jeden wielki prank na mnie, ukryte kamery i w ogóle marcin dubiel zaraz tu wyskoczy, smieszki heheszki.

Zdrętwiałem. Moje cialo odmawialo jakiegokolwiek posłuszenstwa. Nawet tak proste czynnosci jak przelykanie sliny, lub nawilzanie rogowek stalo się niesamowitym wyzwaniem, dreszczyk, bawiący się z moim sercem w kotka i myszkę - osłabiał mnie. Nogi miałem jak z waty, dłonie szarpały się w najrózniejsze kierunki, a porcelanowe policzka nie potrafiły wytrzymać tak dużego nacisku i męki, jaka została mi nie słusznie zadana. W łepetynie kłębiły się wszystkie, dosłownie najgorsze schematy każdej możliwej przepowiedni, wszystko nagle stawało się nie jasne oraz zgubne, wszystko przybierało kształt żarciku i pokusy, wszystko wypełniło się szaromglistą masą nie do przebrnięcia, która nieustawała, kręcąc piruety i obroty po pustej przestrzeni mięsistej masy.

W oslupieniu moim, jak i o dziwo mojego rozmówcy, a raczej zjawy pojawiającej się znikąd w najgorszym rzeczywistym momencie, zdolałem przyjrzeć się szatynowi. Od dnia, w którym wykrzyczałem mu w twarz najgorsze, najokrutniejsze świństwa, schudł niewyobrażalnie, mimo swojej i tak smukłej postury. Kości jego ocierały się o skórę, tkanka tłuszczowa zanikła w zupełności, a najbardziej przerażony byłem faktem, że nawet rozbudowane mięśnie staly się zapomnieniem, tak głębokim i dosłownym, ze czułem jakby mi odebrano życie. Dobrze zaokrąglone nogi wyszczupliły się niewyobrażalnie, zmieniając się w kościste patyki o wystających kolanach, ramiona zrobiły się małe i niewystarczające nawet na poniesienie 20 kg torby, a o brzuchu to nawet strach wspominać, przez zupełny zanik tej częsci "kaloryfera". Nawet i skóra nie była w dobrej kondycji. Miał twarz białą jak wampir, wory pod oczami mieniły się purpurą, stała się matowa i szorstka, pełna gródek i trądzików, nie zawierała już żadnych, jakichkolwiek uczuć, wyłącznie ból, a usta zzielenialy w zupelnosci, krwiawiąc delikatnymi stróżkami. Wraz z tkanką tłuszczową, powypadały chłopakowi włosy. Miał je o wiele rzadsze i pourywane, a momentami nawet solidnie wyrwane z cebulkami  pozostawiając po sobie nikłe, ale jednak widoczne dziury odkrytej, mlecznej skóry. Hyunjin nie był już ubrany modnie ani schludnie, a odzież jego - jak cały on - przepełnione były łzami oraz szlochami, zalały się zapachem złości i gniewu, bezsilności i chęci walki, smutku i makabryczności, aż żal było myśleć co Jinnie przeżywał. I pomyśleć, że ja do tego doprowadziłem...

- Eh... Cześć Seungmin dawno cię nie widziałem, wiesz? - wysilił się na jakikolwiek, mimo iż sztuczny i wyprany uśmiech, który jeszcze bardziej pobudził mą wątpliwośc. - Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że... że cię w-widzę - odwrócił wzrok, patrząc w szaroburą przestrzeń za mną. Czułem, że coś było nie tak. Czułem, że coś było na rzeczy.

- Ja r-również się cieszę, że cię widzę po ostatnim... wydarzeniu... - momentalnie po tych słowach złapał mnie jakiś dziwny odór, zniechęcenie do tamtejszego dnia. Nie potrafię tego ubrać w słowa, jednakże poczułem się, jakby ogołocono mnie z jakiejkolwiek moralności i wystawiono na ciężką mękę. To uczucie przeszywalo od srodka.

- Oh tak... Nie wspominajny o tym, było minęło - prychnął nerwowo Hyunjin, przez co zwróciłem na niego przepełnione lękiem rogówki. Co on powiedzial...? - Trochę dużo zmieniłeś się przez ostatnie tygodnie, wyglądasz troche... i-inaczej... - krążył niespokojnym wzrokiem wyższy, próbując znaleść chyba najmniejszego, najsłabszego punktu zaczepienia w ciemnej odchładni jego własnych myśli, aby jakoś wyplątać się z mojego przeszywającego spojrzenia.

minecraft. || minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz