10. Jest bardzo ładna. Taka.. misiaczkowata!

1.9K 52 53
                                    

— Wywozisz mnie do lasu? — zapytałam prześmiewczo Matta.

Właśnie jechaliśmy do „tajemniczego miejsca" jak, to brunet ujął. Stresowałam się, bo nie chciałam, żeby robił sobie nadzieję na coś więcej. Raczej ja i on to nie zbyt dobre połączenie.

— Tak. Zamknę cię w szopie i będę torturować. — zaśmiał się. — Zaraz będziemy na miejscu. — oznajmił, unosząc kąciki ust do góry.

Oparłam się więc znów o szybę i podziwiłam piękne widoki. Jechaliśmy już jakieś dobre dwadzieścia minut. W końcu chłopak zatrzymał się na parkingu, a po chwili spojrzał na mnie.

— Wesołe miasteczko? — zapytałam, widząc kolorowe kolejki i stoiska z grami.

— Nie gadaj, tylko chodź. Musimy iść na wszystkie kolejki. — uśmiechnął się, wysiadając z auta.

— Już naprawdę myślałam, że wywieziesz mnie do lasu. — prychnęłam, dotrzymując mu kroku.

— Bez przesady nie jestem seryjnym mordercą. — odparł. — Na co chcesz najpierw iść? — zapytał.

— Na tamtą! — wskazałam palcem na kolejkę z łabędziami, w których siedzieli ludzie.

Chłopak na moje słowa zaczął się niekontrolowanie śmiać. Spojrzałam na niego zdezorientowana, gdy ten zaczął się jeszcze głośniej śmiać.

— O co ci chodzi? — uniosłam brwi.

— Serio chcesz iść na tą kolejkę? — zapytał śmiejąc się.

— No tak, a co w niej takiego złego? — odparłam, krzyżując ręce na piersiach. — Przecież powiedziałeś, że musimy pójść na wszystkie kolejki. — dodałam po chwili.

— Miałem na myśli kolejki dla większych, a nie dla pięciolatków. — zaśmiał się.

— Doskonale się składa, bo właśnie jestem tutaj z takim jednym pięciolatkiem, który zaraz akurat z tej kolejki skorzysta. — sarknęłam, na co chłopak od razu przestał się śmiać.

— Nawet nie myś o tym. — zagroził mrużąc oczy.

— Właśnie o tym myślę. Lepiej się pośpiesz i podejdź do kasy po bilety. — odparłam, uśmiechając się zwycięsko.

— Nienawidzę cię. — mruknął po nosem, na co się zaśmiałam.

***

— No to co, widzimy się dopiero po wycieczce? — zapytał, stawając na podjeździe mojego domu.

— Na to wygląda. Jeszcze raz dzięki za dziś. — uniosłam kąciki ust do góry.

— Do usług szefowo. — zasalutował na co się zaśmiałam.

— Dobranoc Matt. — odparłam, wysiadając z auta.

— Dobranoc Harper. — mruknął.

Obróciłam się w stronę auta, by zobaczyć czy chłopak już odjechał. Po czym weszłam do domu.

— Już jestem! — krzyknęłam na cały dom.

Było lekko po siedemnastej, więc w domu mogła być tylko Sara lub Nick. Jednak nie tym razem. Williams opierał się o ścianę, patrząc na mnie, jakby badał całą moją duszę.

— Nick jest na górze? — zapytałam, będąc pewna, że brat jest w domu. Bo jak inaczej mogłabym wytłumaczyć pojawienie się Oliviera?

— Jest z Carterem i Ethanem u jakiegoś kolegi. — odpowiedział, na co zdziwiona skinęłam głową.

Byliśmy blisko ale wciąż daleko od siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz