9. Jesteś taka słodka, gdy się złościsz

1.8K 51 42
                                    

— No to gdzie w końcu jutro idziemy? — zapytała Alice.

Właśnie siedzieliśmy w kawiarni mamy, omawiając jutrzejszy wieczór. Mia uparła się, aby pójść znów do klubu. Nie wszyscy tego chcieli, więc musieliśmy dojść do jakiegoś porozumienia.

— Harper, może ty masz jakieś propozycje? — zapytał Carter.

Nie wiedziałam, co mogłabym im zaproponować, więc postanowiłam improwizować.

— Może pójdziemy na łyżwy? — wypaliłam, nie przemyślając swoich słów.

— Świetny pomysł! — pisnęła zadowolona Mia. Szczerze powątpiewałam czy ta dziewczyna potrafi być choć raz smutna.

— Teraz tylko, kto umie jeździć na łyżwach? — zapytała po chwili.

— Ja umiem, ale nie będę w stanie wam wszystkim pomóc. — odparła Nora, popijając swoją gorącą czekoladę.

— Ja i Olivier jeszcze umiemy, więc wam pomożemy. — oznajmił Ethan.

— Okej, spotykamy się na miejscu tak? — zapytała Nora.

— Myślę, że tak będzie najlepiej. — stwierdziłam.

— Skoro już wszystko ustalone, to będziemy się już zbierać z Alice. — oznajmił Nick, wstając z krzesła.

— Też będę się już zbierał. — rzucił Carter.

—Mogę kogoś podwieźć, jeśli ktoś chce. — zaproponował, ubierając kurtkę.

— Mógłbyś mnie podwieźć? — zapytała Nora.

— No jasne, że tak — uśmiechnął się.

Nora podeszła do mnie, po czym przytuliła a ja, od razu oddalam uścisk.

— Nie jesteś na mnie zła? — szepnęła.

— Nie no co ty, jedź. Jutro się zobaczymy. — uśmiechnęłam się.

Wszyscy wyszli z kawiarni, a ja zostałam sama z Olivierem, ponieważ Ethan postanowił odwieźć Mie. Nie czułam się niezręcznie, wręcz przeciwnie.

— Zawieziesz mnie do domu? — spytałam, wstając z krzesła.

— Już chcesz jechać do domu? Jest dopiero szesnasta. — odparł, zakładając swoją czarną kurtkę.

— Zaproponuj coś innego, to spróbuję to przemyśleć mądralo. — sarknęłam, udając się w stronę wyjścia.

— Możemy pojechać do domku dziadka. — zaproponował, przepuszczając mnie w drzwiach.

Lubiłam tam przebywać, nie wiem czemu, ale odczuwałam tam spokój i bezpieczeństwo. Co prawda byłam tam tylko dwa razy w życiu, natomiast strasznie lubiłam widoki z balkonu domku.

— Dobra, przekonałeś mnie. — przewróciłam rozbawiona oczami.

Wsiedliśmy do auta bruneta, gdzie standardowo oparłam głowę o szybę i podziwiałam widoki za nią. A w tle grała cicha muzyka z radia. Jechaliśmy w ciszy, ale nie była ona niezręczna.

— Serio Harpi łyżwy? Nie było stać cię na coś w czym, chociaż odrobinę jesteś dobra? — zaśmiał się.

— Ej! To nie moja wina. Mogłeś mi pomóc, a nie mądrzysz się, jak jest już po fakcie.
— odparłam, na co chłopak jeszcze bardziej się zaśmiał.

— Nie bulwersuj się już tak, tylko wysiadaj. — polecił. A ja dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy na miejscu.

Wysiadłam z auta, po czym czekając na chłopaka, usiadłam na ławce. Gdy brunet wysiadł z auta, rzucił mi klucze od domku, na co ja zdezorientowana spojrzałam na niego.

Byliśmy blisko ale wciąż daleko od siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz