— No to gdzie w końcu jutro idziemy? — zapytała Alice.
Właśnie siedzieliśmy w kawiarni mamy, omawiając jutrzejszy wieczór. Mia uparła się, aby pójść znów do klubu. Nie wszyscy tego chcieli, więc musieliśmy dojść do jakiegoś porozumienia.
— Harper, może ty masz jakieś propozycje? — zapytał Carter.
Nie wiedziałam, co mogłabym im zaproponować, więc postanowiłam improwizować.
— Może pójdziemy na łyżwy? — wypaliłam, nie przemyślając swoich słów.
— Świetny pomysł! — pisnęła zadowolona Mia. Szczerze powątpiewałam czy ta dziewczyna potrafi być choć raz smutna.
— Teraz tylko, kto umie jeździć na łyżwach? — zapytała po chwili.
— Ja umiem, ale nie będę w stanie wam wszystkim pomóc. — odparła Nora, popijając swoją gorącą czekoladę.
— Ja i Olivier jeszcze umiemy, więc wam pomożemy. — oznajmił Ethan.
— Okej, spotykamy się na miejscu tak? — zapytała Nora.
— Myślę, że tak będzie najlepiej. — stwierdziłam.
— Skoro już wszystko ustalone, to będziemy się już zbierać z Alice. — oznajmił Nick, wstając z krzesła.
— Też będę się już zbierał. — rzucił Carter.
—Mogę kogoś podwieźć, jeśli ktoś chce. — zaproponował, ubierając kurtkę.
— Mógłbyś mnie podwieźć? — zapytała Nora.
— No jasne, że tak — uśmiechnął się.
Nora podeszła do mnie, po czym przytuliła a ja, od razu oddalam uścisk.
— Nie jesteś na mnie zła? — szepnęła.
— Nie no co ty, jedź. Jutro się zobaczymy. — uśmiechnęłam się.
Wszyscy wyszli z kawiarni, a ja zostałam sama z Olivierem, ponieważ Ethan postanowił odwieźć Mie. Nie czułam się niezręcznie, wręcz przeciwnie.
— Zawieziesz mnie do domu? — spytałam, wstając z krzesła.
— Już chcesz jechać do domu? Jest dopiero szesnasta. — odparł, zakładając swoją czarną kurtkę.
— Zaproponuj coś innego, to spróbuję to przemyśleć mądralo. — sarknęłam, udając się w stronę wyjścia.
— Możemy pojechać do domku dziadka. — zaproponował, przepuszczając mnie w drzwiach.
Lubiłam tam przebywać, nie wiem czemu, ale odczuwałam tam spokój i bezpieczeństwo. Co prawda byłam tam tylko dwa razy w życiu, natomiast strasznie lubiłam widoki z balkonu domku.
— Dobra, przekonałeś mnie. — przewróciłam rozbawiona oczami.
Wsiedliśmy do auta bruneta, gdzie standardowo oparłam głowę o szybę i podziwiałam widoki za nią. A w tle grała cicha muzyka z radia. Jechaliśmy w ciszy, ale nie była ona niezręczna.
— Serio Harpi łyżwy? Nie było stać cię na coś w czym, chociaż odrobinę jesteś dobra? — zaśmiał się.
— Ej! To nie moja wina. Mogłeś mi pomóc, a nie mądrzysz się, jak jest już po fakcie.
— odparłam, na co chłopak jeszcze bardziej się zaśmiał.— Nie bulwersuj się już tak, tylko wysiadaj. — polecił. A ja dopiero teraz zauważyłam, że jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z auta, po czym czekając na chłopaka, usiadłam na ławce. Gdy brunet wysiadł z auta, rzucił mi klucze od domku, na co ja zdezorientowana spojrzałam na niego.
CZYTASZ
Byliśmy blisko ale wciąż daleko od siebie
Novela JuvenilNARAZIE NIE DOCZEKA SIĘ KONTYNUACJI!! Są tacy którzy uciekają od miłości ponieważ sądzą że jest słaba. Taka właśnie jest Harper, ale czy na długo uda jej się uciec przed swoimi uczuciami? Część pierwsza dylogii Close