Rozdział 2

31.8K 913 362
                                    

Raven wstała dobre dwie godziny przed budzikiem. Przez natłok myśli nie była w stanie dłużej spać. Cieszyła się z powrotu na studia, jednak jej głównym zmartwieniem była nowa praca, którą zaczyna dzisiaj. Na samo wspomnienie Regana, skręca ją podirytowanie, a kiedy pomyśli, że jest zmuszona spędzać z nim praktycznie każdy dzień ma ochotę zadzwonić do jego wujostwa i zrezygnować.

Cicho odetchnęła i przejrzała się w lustrze. Poprawiła kołnierz białej koszuli, dłońmi wygładziła materiał czarnych garniturowych spodni i powoli pokiwała głową, akceptując swój wybór. Przewiesiła torebkę przez ramie i po cichu zeszła na parter. Było jeszcze wcześnie, wiec jej ojciec prawdopodobnie spał. Zajrzała do salonu. Travis Mallard jak zwykle spał w swoim ulubionym fotelu przed włączonym telewizorem. Wiedziała, że zbudzenie go bez konkretnego powodu, a tym bardziej przez przypadek nie byłoby, ciekawym wydarzeniem, więc na palcach wycofała się do korytarza, wzięła swoje buty i wyszła z domu.

Mieszka w spokojnej dzielnicy, może dlatego, że wiele domów jest niezamieszkanych ale zawsze cieszyła się, że nie mieszka przy potencjalnych melinach. Każde miasto miało swoje piękne i rozpoznawalne miejsca ale miało też takie o których lepiej nie mówić i od których powinno trzymać się z daleka. Portland nie było wyjątkiem.

Dziewczyna wyciągnęła z torebki słuchawki i włączyła pierwszą piosenkę która jej się wyświetliła. Plus był taki, że mieszkała bardzo blisko uczelni i mogła chodzić pieszo, niezależnie od pogody. Przeszła przez skrzyżowanie, potem przez mały park i nim się obejrzała była już na terenie uczelni, jednak nim skierowała się do odpowiedniej sali, zahaczyła o kafejkę studencką w której umówiła się z Jane.

Mimo, że znała się z nią trochę ponad rok to czuła się w jej towarzystwie bardzo swobodnie. Jane nie była stąd, więc może to w pewien sposób pozwoliło Raven się z nią zaprzyjaźnić.

Weszła do przytulnej kafejki, odnajdując blondynkę przy jednym ze stolików. Przecisnęła się przez tłum studentów i pstryknęła palcami przed oczami Jane, która wpatrywała się w ekran swojego telefonu.

-Zapraszam na zajęcia - Raven posłała koleżance znaczący uśmiech na co ta płaczliwie westchnęła

-Powinnaś iść na terapię -burknęła Jane, wstając na równe nogi - to jest wręcz nienormalne i nienaturalne, cieszyć się na te przeklęte wykłady- obruszyła się- widziałaś nasz plan? Widziałaś ile mamy nowych przedmiotów i wykładowców?

-Jeszcze nie sprawdzałam- przyznała zgodnie z prawdą

-No to cię oświecę. Mianowicie mamy łącznie cztery nowe przedmioty, a jeden w całości poświęcony rysunkom architektonicznym. Chyba zaraz się popłaczę albo dostanę ataku paniki -Jane wyrzuciła dłonie w powietrze, a Raven wykrzywiła wargi w grymasie - widzę, że podzielasz mój entuzjazm

-I to jeszcze jak - mruknęła z ironią

-Jak samopoczucie przed pracą?- Jane poruszyła zabawnie brwiami co spotkało się z cichym jęknięciem niezadowolenia Raven.

-Cóż, rozważam nad ucieczką -blondynka przeniosła spojrzenie na pannę Mallard- aleee twoje spojrzenie chyba szybciej, mnie zwiąże, wsadzi do bagażnika i zawiezie przed posiadłość Harissonów, więc chyba nici z mojego niecnego planu

-Ja w dalszym ciągu nie rozumiem jakim cudem nie zorientowałaś się, że chodzi o dorosłego faceta

-Ej, wypraszam sobie- burknęła- mam ci przypomnieć kto mi to ogłoszenie pokazał? Też myślałaś, że chodzi o dziecko- weszły do budynku

-No niby tak- Jane uśmiechnęła się nerwowo- idę jeszcze do sekretariatu. Idziesz ze mną?

-Nie ma opcji, te stare baby są przerażające - Raven wykrzywiła wargi w grymasie na samo wspomnienie sekretarek - idę zająć nam miejsce

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz