Rozdział 35

15.8K 784 83
                                    

Raven wzięła głębszy wdech i niepewnie zajrzała do kuchni. Wczoraj odebrała nagranie z monitoringu od Mary. Nie chciała, a może po prostu nie była jeszcze gotowa na kolejne spotkanie z Reganem, bo fakt, że był na pogrzebie i specjalnie trzymał się na uboczu - zabolał ją zaskakująco mocno. 

Dziewczyna przez moment przyglądała się zamyślonej matce, aż w końcu cicho chrząknęła, zwracając na siebie, jej uwagę. Harper drgnęła i przeniosła nieobecne spojrzenie na Raven i wysilając się na delikatny uśmiech, mruknęła:

-Jak spałaś? - Raven przechyliła delikatnie głowę, a przez jej twarz przemknął grymas.

-Mamo... na pewno wszystko w porządku? Wczoraj po tym nagraniu...

-Nie będę cię oszukiwać, że jest dobrze, bo nie jest. - Odetchnęła kobieta i przysiadła na wysokim krześle. - Jestem zła, bo denerwuję się na coś, na co nie mam już wpływu i niczego to nie zmieni ale fakt, że on przez tyle lat to ukrywał... On naprawdę był chory. - Harper przymknęła na moment oczy. - A ja od tak odpuściłam.

-Obwiniasz się? - Raven zapytała niepewnie. Kobieta spojrzała na córkę i uśmiechnęła się delikatnie. 

-Jakieś poczucie winy zawsze będzie się we mnie tliło ale nie miałam pojęcia o tym nagraniu. Nie miałam wglądu do całej sytuacji. Travis przedstawił mi to ze swojej naciągniętej perspektywy zaskakująco przekonująco. On wiedział co robi. Chciał, żebym odeszła i był całkowicie świadomy mojej późniejszej reakcji. 

-Mam wrażenie, że on chciał żebyśmy go znienawidziły...

-Z pewnością. Łatwiej było mu podjąć ostateczną decyzję. - Harper na moment zamilkła. - Przechodzisz z Reganem to samo? - Bardziej stwierdziła niż zapytała.

-Mamo...

-Posłuchaj. Nie chcę cię krytykować. Nie chcę też krytykować jego. Jesteście dorośli ale spróbujcie nie popełniać błędów jakie popełniłam z Travisem. Rozmawiajcie ze sobą, krzyczcie i płaczcie  ale nie zostawiajcie niedokończonych kłótni, bo zaczną rosnąć w siłę i któregoś dnia po prostu przestaniecie na siebie patrzeć, potem się odzywać i nim się obejrzycie znowu będziecie dla siebie całkiem obcy. - Raven spuściła głowę i wypuściła spomiędzy warg drżący oddech. 

-Kiedy on nawet nie chcę spróbować dopuścić do siebie tego, że nie zrobił niczego złego. Nie może zrozumieć, że jego rodzice chcieli, żeby ich dziecko przeżyło. A ja jestem bezsilna, bo nie mam już zielonego pojęcia jak do niego dotrzeć. - Mruknęła zaskakująco cicho. 

-Może po przeczytaniu notatnika, zmieni zdanie. Może potrzebuję takiego wstrząsu, który uświadomi mu, że jeśli dalej będzie w to brnął to powoli zacznie zamieniać się w Travisa.- Harper podeszła do dziewczyny i założyła kosmyk jej włosów za ucho. 

-Może... - Mruknęła. - Chcę żeby mój Regan już wrócił, bo na ten moment, mam wrażenie, że w ogóle się nie znamy. - Szepnęła. Potem nie wiedzieć kiedy znalazła się w czułym objęciu matki. 

-Wróci. Może nie dzisiaj, nie w tym tygodniu czy miesiącu ale wróci. - Szepnęła Harper.

-Skąd możesz mieć pewność? - Wydusiła, mocniej obejmując kobietę. - Boję się, z nim znowu spotkać, bo nie chcę się już kłócić ale jeśli nie będziemy się widywać to w końcu  przestanie nam zależeć i faktycznie nim się obejrzymy... przestaniemy pamiętać, że byliśmy dla siebie kimś wyjątkowym.

-Nie mam ale nie zapominaj, że on nie jest Travisem. Może jego myśli schodzą na podobne tory co jego ale to w dalszym ciągu nie sprawia, że Regan przyjmie jego postawę, jeden do jednego. - Harper przesunęła dłońmi po plecach dziewczyny. - Poza tym chcesz mi powiedzieć, że nie zauważyłaś jak on na ciebie patrzy? -Raven zmarszczyła brwi i odsunęła się, by spojrzeć na matkę. - Jakbyś była dla niego wszystkim czego potrzebuje do szczęścia. Jemu za bardzo na tobie zależy i zrozumie to dopiero wtedy, kiedy nie będzie miał cię przy sobie. 

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz