Rozdział 13

29.1K 1K 317
                                    

Regan zacisnął usta i spojrzał w pustą ławkę. 

Od gali minęły trzy dni, a Raven nie daje znaku życia. Jeszcze tej samej nocy, kiedy odwoził ją do domu napisała, że może jej nie być przez kilka dni, bo się przeziębiła co jest tak absurdalnym kłamstwem, że nie wie czy unika go przez ten pocałunek, czy wciąż nie może uporać się z tym, że to właśnie Marinez był pierwszy. 

Odetchnął i uniósł spojrzenie z nad ekranu z głupią nadzieją, że spóźnionym studentem jest właśnie ona, jednak zamiast Raven - do sali weszła Jane. Pożegnała Jackoba, który wymienił krótkie spojrzenie z Reganem, a potem ulotnił się niczym duch. Sam fakt, że blondynka związała się  z Martinezem jest dość zaskakującą anomalią dla Regana. Sądził, że dziewczyny się przyjaźnią. 

Regan uniósł wyżej podbródek, gdy zauważył, że Jane skupiła spojrzenie w pustym miejscu, które powinna zajmować Raven. Przez jej twarz przemknął grymas zaniepokojenia i po krótkiej chwili usiadła. Brunet odsunął się od biurka i pochwycił spojrzenie dziewczyny. 

-Wiesz może co dzieje się z twoją przyjaciółką?- Skrzyżował dłonie na klatce, nieco mrużąc oczy gdy ta nerwowo przeczesała pasmo jasnych włosów.

-Nie. - Mruknęła, zduszonym głosem. 

-Sądziłem, że jako przyjaciółki mówicie sobie o wszystkim. Jeśli Ravenna nie pojawi się na kolejnych zajęciach może mieć problem z zaliczeniem. - Przechylił delikatnie głowę. Jane, mocniej zacisnęła dłoń na książce, co nie umknęło jego uwadze. 

-Naprawdę nie mam pojęcia. Nic mi nie pisała...

-A może twój chłopak wie? Słyszałem, że ma ostatnio wielki problem z utrzymaniem języka za zębami, może nam powie?

-Nie rozumiem po co pan go w to miesza. - Burknęła z podirytowaniem. Mięsień szczęki Regana widocznie drgnął. 

-Ponieważ kilkukrotnie byłem świadkiem jak ją nęka. - W sali powstało nie małe zamieszanie, a Jane wyraźnie zbladła. 

-Słucham?!- Szepnęła. - Na pewno się panu wydawało albo to Raven wyolbrzymiła sytuację. - Mruknęła nerwowo.

- Wciągnięcie kogoś do składziku i nagabywanie na niechciany stosunek,  jest nękaniem. - Pochwycił jej spojrzenie. - To również molestowanie i jest tak samo karalne jak nękanie.

-Ale...

-Nazywajmy rzeczy po imieniu panno Jane. -Jego wyraz twarzy nabrał morderczej powagi. - Nie ma tu co usprawiedliwiać. Jackob Martinez jest żałosną imitacją mężczyzny. - Skwitował i wrócił za biurko, ignorując rozwścieczoną dziewczynę. 

***

Regan skończył zajęcia dobre pól godziny temu, jednak zanim udał się do domu, musiał odwiedzić jeszcze śledczego Millera. Nie miał dzisiaj głowy do rozmów na temat wypadku jego rodziców, jednak podczas przyjęcia, udało mu się wynieść z galerii kilka dokumentów, które wydały mu się na tyle podejrzane, że faktycznie mogły mieć jakiś związek ze sprawą. 

Jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym dwanaście lat temu. Wracali z przyjęcia charytatywnego. Niestety przez siłę uderzenia i poważne obrażenia, Regan nie był w stanie zapamiętać, kompletnie nic z tamtej nocy. Wracał razem z nimi po ogłoszeniu jego prawnego dołączenia do zarządu firmy deweloperskiej z której już prawie nic nie zostało, przez nieudolne zarządzanie Connora.

Od samego początku nie wierzył w nieszczęśliwy wypadek. Samochód był nowy, świeżo po przeglądach. Jego ojciec był zdrowy i trzeźwy, więc jakim cudem stracił panowanie na prostej, suchej drodze i uderzył w drzewo? Wszystkie nagrania z monitoringu miejskiego były albo słabej jakości albo kamery były popsute. Policja była i dalej jest bezsilna. Gdyby Regan nie złożył  oskarżenia o usiłowanie zabójstwa to nigdy nie przystąpiono, by do śledztwa. Sprawa rozeszłaby się po kościach mimo, że zginęło dwoje ludzi, a dla młodego mężczyzny świat się zatrzymał i nie drgnął przez kolejne dwanaście lat.

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz