Rozdział 6

27.1K 979 222
                                    

Raven postanowiła odpuścić sobie dzisiejsze zajęcia. Po południu ma odbyć się mecz hokeja. Pierwszy w tym sezonie i to właśnie ich uczelnia jest odpowiedzialna za zorganizowanie imprezy otwierającej sezon sportów zimowych. Nie chciała uczestniczyć w przygotowaniach, bo to wiązałoby się ze spotkaniem Jackoba, a to naprawdę ostatnia rzecz jakiej chciałaby doświadczyć.

Umówiła się na kawę z Jane, potem miały iść do kina i na zakupy. Szczerze nie pamięta, kiedy ostatni raz miała tak luźny i zwyczajny dzień, więc dosłownie od wczoraj chodziła jak nakręcona, bo naprawdę nie mogła się doczekać. Ubrała czarny golf i brązowe, materiałowe spodnie z wysokim stanem, które delikatnie rozchodziły się w trapez. Włosy jak zwykle zostawiła rozpuszczone, wytuszowała rzęsy, a usta musnęła bezbarwną pomadką.

Było kilka minut po dziesiątej, więc by się nie spóźnić, wzięła w dłoń czarną, skórzaną kurtkę, materiałową torbę i ruszyła na dół. Zatrzymała się w połowie schodów i niepewnie rozejrzała. Zmarszczyła nieco brwi, bo zazwyczaj o tej porze jej tata robi sobie kawę, a dom wygląda jakby była w nim tylko ona. Wzruszyła ramionami i wciągnęła czarne i przede wszystkim wygodne półbuty. Wzięła klucze z komody i złapała za klamkę, kiedy za jej plecami rozbrzmiał chodny tembr głosu.

-Gdzie idziesz?- Zapytał, jej ojciec, a ona z trudem zapanowała nad dreszczem, który nieprzyjemnie rozszedł się wzdłuż jej kręgosłupa.

-Umówiłam się z koleżanką. Jane , pamiętasz? Opowiadałam ci kiedyś o niej...

-Odwróć się.- Polecił. Raven wzięła głęboki wdech i wykonała jego polecenie. Travis stał w progu salonu i z kamiennym wyrazem twarzy przyjrzał się córce. - Pomalowałaś się?- brunetka przełknęła z trudem i przytaknęła. - Dla przyjaciółki? -Uniósł brew, a jej serce drgnęło niespokojnie. -Jeśli mnie okłamujesz...

-Nie. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Idziemy do kina i po prostu chciałam ładnie wyglądać. - Mruknęła, spuszczając głowę. Zamknęła oczy kiedy mężczyzna słyszalnie nabrał powietrza w płuca.

-Trzymam cię za słowo. Przedwczoraj się spóźniłaś. Było grubo po dwudziestej pierwszej, a chyba wyraziłem się jasno.

-Przepraszam, wracałam rowerem i...

-To był ostatni raz. -Raven pospiesznie przytaknęła. - Następnym razem nie będę na ciebie czekał.

-Dziękuję...

-Idź już. - Raven napotkała jego spojrzenie, jednak mężczyzna odwrócił się w stronę salonu i głęboko odetchnął.

-Tato. - Travis zatrzymał się jak zaklęty. - W porządku? Nie wyglądasz do...- Mężczyzna bez słowa odszedł. -...brze. - Dokończyła z cichym westchnieniem.

Wyszła z domu, zerkając na zegarek. Była dziesiąta trzydzieści, więc szybkim krokiem udała się w stronę przystanku. Umówiła się z Jane w jednej z galerii, by mieć wszystko w zasięgu ręki i nie biegać po całym mieście. Zajęła miejsce przy oknie, wyjęła z torby słuchawki i szkicownik, bo ostatnio wpadła na pomysł jak może stworzyć swój projekt na zajęcia do Regana.

Na jej twarz wkradł się delikatny uśmiech kiedy w słuchawkach zaczęła wybrzmiewać smętna melodia I Found, a ona z trudem zapanował nad nieodpartą chęcią zanucenia pod nosem, fragmentu. Zmarszczyła nieco brwi kiedy piosenka się zatrzymała. Zerknęła na wyświetlacz zauważając przychodzące połączenie od Jane. Uśmiechnęła się, wyjęła słuchawki z uszu i odebrała.

-Właśnie jestem w auto...

-Raven, tak bardzo cię przepraszam ale dostałam wiadomość od taty, że z babcią nie jest za dobrze. Możemy przełożyć nasz babski wypad?

Lost in Lust [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz