04. crazy family

233 35 5
                                    

PODRÓŻ DO NOTTINGHAM PRZEMINĘŁA SPOKOJNIE.

W radiu cicho leciała składanką, którą stworzyła razem z Marciem. Za oknem deszcz mieszał się z pojedynczymi ilościami śniegu, a włączone ogrzewanie zapewniało ciepło w samochodzie. Marc jedną dłoń miał ułożoną na kierownicy, a drugą trzymał tuż nad jej kolanem, ściągając ją tylko co jakiś czas, gdy musiał zmienić biegi w samochodzie. Zarya złączała z nim palce i przez całą drogę nie potrafiła oderwać od niego swojego wzroku. Zrobiła to tylko w momencie, kiedy odebrała połączenie od Layli. El-Faouly znajdywała się aktualnie w Egipcie, gdzie jednocześnie pomagała Taweret, a przy tym dbała o to, by kolejne zaginione dzieła sztuki trafiły do prawowitych właścicieli. W Anglii nie było jej od kilku dobrych tygodni i Zarya zdecydowanie tęskniła za jej obecnością. Dla innych mogłoby to być niezrozumiałe – bo która kobieta utrzymuje kontakt z byłą swojego faceta? Jednak czasami, niektórych rzeczy nie dało się prosto wyjaśnić, a ona nie wyobrażała sobie braku kontaktu z Laylą. Traktowała ją jak przyjaciółkę, czasami nawet jak starszą siostrę. W pewien sposób też miała wrażenie, że były związek Marca i Layli działał korzystnie, ponieważ był ktoś, do kogo zawsze mogłaby się zwrócić z problemem. Sama nie miała żadnych przyjaciółek, z którymi mogłaby rozmawiać, żona Thomasa, chociaż była świetną kobietą, tak niezłą plotkarą i wszystko przekazywała jej bratu. A niektórych spraw nie mogła omówić ze swoją matką, nawet jeśli była z nią bardzo mocno związana.

Dla niektórych cała relacja, która powstała między nimi mogła być zdecydowanie dziwna, jednak dla nich to było coś najnormalniejszego w świecie. Chociaż sama Zarya czasami uważała, że to może powinno wyglądać zupełnie inaczej, tak ani przez chwilę nie czuła się tak, jakby to ona była powodem tego, że pozostała dwójka się rozstała. Prawdą było to, że Marcowi i Layli mogło nawzajem na sobie zależeć, ale nie był to sposób typowo romantyczny. Obydwoje o wiele lepiej sprawdzali się jako przyjaciele, a sam ich związek był od samego początku budowany na złych fundamentach. Całkowicie to rozumieli, dlatego niczym dziwnym nie było, gdy w trakcie rozmowy, Zarya włączyła tryb głośnomówiący, tak że cała trójka mogła ze sobą rozmawiać. Poza tym wyglądało na to, że Layla długo nie robiła sobie przerwy, bo zdradziła, że faktycznie kogoś poznała, co skończyło się wypytywanymi i droczeniem ze strony zakochanej dwójki w samochodzie. El-Faouly jednak mało robiła sobie z ich ciekawości i nie zdradziła żadnych, konkretnych informacji, złożyła obszerne życzenia urodzinowe (co było głównym powodem ich rozmowy, ale jak zawsze dali się ponieść), a później się rozłączyła.

Trzygodzinna podróż była ostatnią spokojną rzeczą tego południa. Gdy zajechali do Nottingham, było już ciemno, pogoda z minuty na minutę się pogarszała i chociaż bardzo chciała się cieszyć z tego, że w dniu jej urodzin pada śnieg, tak ten pomieszany z deszczem nie sprawiał wcale żadnej radości. Poza tym trochę obawiała się tego, co zastanie w swoim rodzinnym domu.

Marc zgasił silnik, a ona zagryzła dolną wargę, wcale nie śpiesząc się z tym, by opuścić samochód.

— Wiesz, że w końcu będziemy musieli wyjść, zgadza się? — Zapytał Spector po kilku minutach, w których uważnie ją obserwował, bo wyglądała na bardziej zdenerwowaną, niż jeszcze chwilę wcześniej.

— Niestety — mruknęła cicho. Wyjrzała przez okno i spojrzała na te, które znajdywały się w jej rodzinnym domu. Zza firanek dochodziło światło, a na podjeździe stało już drugie auto, co oznaczało, że Thomas ze swoją rodziną się zjawili. — To zdecydowanie zły pomysł, Marc. Co mojej mamie odwaliło z tą imprezą urodzinową. Od lat nie świętujemy w ten sposób urodzin, czy większych uroczystości rodzinnych.

— Podejrzewam, że Maria chce nacieszyć się swoimi bliskimi, zwłaszcza teraz, kiedy ona i Posejdon mogą być w końcu razem. I twój ojciec chce nadrobić stracony czas.

SAVING GODS [2], moon knightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz