warning! w rozdziale znajdują się treści, które mogą być uznawane za 18+, nie ma szczegółowych opisów, ale jednak
od połowy rozdziału polecam włączyć Robert Levon Been - Arise Sun - znajdziecie na playliście
☾
MINĘŁO KILKA DNI, ZANIM OTRZYMAŁA TELEFON OD STEVENA.
Tyle też czasu potrzebowała, by to sobie jakoś poukładać. Lub podnieść się z chwili kryzysu, bo musiała przyznać, że Jake osiągną to, co chciał. Kompletnie ją złamał i kiedy po ich rozmowie wróciła do swojego mieszkania, od razu zakopała się w swojej pościeli i płakała przez pół nocy. Dopiero gdzieś nad samym ranem udało jej się uspokoić, a wtedy zadzwoniła do Marii. Kobieta była zaniepokojona telefonem o czwartej nad ranem, a już na pewno stanem, w jakim znajdywała się jej córka. Zarya nie sądziła, że kiedykolwiek będzie wdzięczna za zamiłowania swojej matki, ponieważ wyjaśniła jej, że nie każde alter przy dysocjacyjnym zaburzeniu osobowości musiało lubić i zadawać się z tymi samymi osobami. Do tego otrzymała coś w rodzaju sesji terapeutycznej, chociaż nie wiedziała, czy to były matczyne zdolności Marii, czy jej wiedza, którą pochłonęła z książek. Na koniec rozmowy podsunęła swojej rodzicielce pomysł, że może to czas, by faktycznie spełniała swoje marzenia i przekonywała ją do tego, że nie jest za stara na to, by iść na studia. Osobiście jednak uważała, że Marii wystarczał tylko i wyłącznie jakiś przyspieszony kurs, bo wiedziała zdecydowanie więcej, niż wykładowcy na uniwersytetach.
Zaakceptowała fakt, że Jake mógł jej nie lubić i przeszła z tym do porządku dziennego. Jedyne czego oczekiwała, to akceptacji z jego strony, ale miała dziwne wrażenie, że to nie mogło być takie proste.
Zarya poprawiła swoje włosy w łazience, pożegnała się z ostatnimi osobami w pracy i wyszła z kawiarni na noce, londyńskie powietrze. Dzisiejszego dnia pracowała do zamknięcia, ale nawet to nie mogło powstrzymać jej przed zajrzeniem do Stevena. Zwłaszcza że z samego rana sam ją o to prosił, a ona zdecydowanie stęskniła się za nim i Marciem. Nie była pewna, czy Jake zdradził im prawdę, dlatego w trakcie drogi metrem, przygotowywała sobie swój monolog, który miała im powiedzieć. Nie podobało jej się to, ale wiedziała, że nie pozostawało jej nic innego. Mogła ich okłamywać, ale to tylko pogorszyłoby sprawę.
Nie tak, jakbym faktycznie była z nimi stuprocentowo szczera.
Zagryzła dolną wargę, wzięła głęboki oddech i zapukała do mieszkania. Czuła jak mocno bije jej serce, ale nie zdążyła ściągnąć swojej pastelowej czapki z głowy, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanął Steven. Była kompletnie pewna, że to był on, bo za nic w świecie nie pomyliłaby tego serdecznego, szerokiego uśmiechu, życzliwości wypisanej w jego brązowych oczach i dobroci, która wręcz biła od całej jego sylwetki. Bez słowa przywitania, objęła go mocno ramionami, kiedy on wydał z siebie cichy, zaskoczony jęk. Zaraz wzmocnił swój uścisk na jej ciele, a ona czuła, że cały stres z ostatnich dni odszedł w jednej chwili.
— Tęskniłam za tobą, dear — wyznała i uniosła głowę do góry, by na niego spojrzeć.
Podświadomie oczekiwała czegoś, co mogłoby potwierdzić słowa Jake'a, ale nic takiego się nie stało. Jedyne, co widziała to szczerze i radosne spojrzenie, którym obdarzył ją Steven. Brunet pochylił się, a później złożył krótki pocałunek na jej ustach.
— I ja za tobą — uśmiechnął się. — Wejdź do środka. Dziękuję, że przyszłaś jeszcze dzisiaj. Na pewno jesteś głodna po pracy, więc zamówiłem nam pizzę i zaraz powinna być. Wybacz, że sam nic nie przygotowałem, ale chyba ciągle jestem trochę skołowany.
CZYTASZ
SAVING GODS [2], moon knight
FanfictionZarya po raz pierwszy od lat czuła, że jej życie jest spokojne i szczęśliwe. Dopóki wszystko zaczęło na nowo się komplikować. moon knight au! część II serii oprawa graficzna by cudowna @marxvela i @ValdezMyLove