Rozdział 2

422 24 52
                                    


Wilbur pov.





Wróciłem do domu około północy. W domu nie świeciło się żadne światło, co oznaczało, że Y/n już śpi. Wszedłem po cichu do domu i zamknąłem za sobą drzwi. Wszedłem po schodach na piętro i skierowałem się do pokoju mojej współlokatorki.

Ostrożnie otworzyłem drzwi i zajrzałem do środka. Tak, jak myślałem. Spała jak zabita.

Nie chciałem jej budzić, więc po cichu wyszedłem i udałem się do swojego pokoju. Wziąłem piżamę i udałem się do łazienki. Po wykonaniu wieczornej rutyny, wróciłem z powrotem do siebie.

Położyłem się na łóżku i przykryłem się kołdrą. Patrząc w sufit układałem sobie w głowie plan na jutro.

Zajęcia jutro są o 14:00, więc mam czas, żeby się wyspać. Po zajęciach trochę się pouczę, żeby nie było, że nic nie robię, a potem pojadę na próbę zespołu.

Tak. Założyłem z przyjaciółmi zespół.

Nie mówiłem o tym Y/n. Wiedziałem, że średnio ją to interesuje i, że nie ma czasu na zajmowanie się takimi pierdołami.

Rozmyślałem tak sobie do momentu, kiedy wreszcie zasnąłem.














Obudziłem się o 10:32. Czułem się wyspany, jak nigdy dotąd. Wstałem z łóżka z uśmiechem na twarzy.

Czułem w kościach, że to będzie naprawdę dobry dzień.

Wyciągnąłem z szafy beżową bluzę i czarne spodnie, po czym udałem się do łazienki, żeby się przebrać. Gdy byłem już gotowy, udałem się schodami na dół do kuchni, gdzie moja współlokatorka właśnie kończyła robić śniadanie.

W: Witam moją nutkę - powiedziałem, chcąc trochę się z nią podroczyć.

Obróciła wzrok w moją stronę, zabawnie i zarazem uroczo, marszcząc swój nosek ze złości.

Y/n: Ostatni raz ci powtarzam. Przestań mnie tak nazywać. Nie jestem nutką i nie jestem twoja - wysyczała podenerwowana przez zęby.

Nie jest moja ... Jeszcze nie...

Nie ukrywam, że dziewczyna podobała mi się już od dłuższego czasu. Jest piękna, mądra, zabawna...

I wygląda tak słodko, kiedy się denerwuje.

Ona jest po prostu idealna.

Y/n: A ty co? Zawiesiłeś się? - jej słowa momentalnie wyrwały mnie z zamyśleń.

W: Zamyśliłem - powiedziałem, po czym usiadłem do stołu, do którego chwilę później dosiadła się dziewczyna, kładąc na nim dwa talerze pancake'ów.

Y/n: O której się wraca do domu? Nie mogłam zasnąć do momentu, w którym wróciłeś.

W: Awww. Słodko z twojej strony, że się o mnie martwisz - powiedziałem, posyłając jej uśmiech, a ona westchnęła sfrustrowana.

Ona jest przesłodka.














Droga na uczelnię minęła nam w ciszy. Dosyć niezręcznej ciszy. Chciałem zacząć rozmowę, ale nie wiedziałem jak. Ostatecznie odezwałem się dopiero, gdy zaparkowałem samochód na parkingu.

W: Idziesz się spotkać z Rose czy od razu na zajęcia?

Y/n: Zajęcia - powiedziała, zabierając swoją torbę i wysiadła z samochodu, zamykając za sobą drzwi.

Również wysiadłem. Zablokowałem drzwi kluczykiem i idąc ramię w ramię z dziewczyną, udaliśmy się do sali. Y/n usiadła razem ze swoją przyjaciółką, a ja nieco dalej od nich. Po chwili, do sali przyszli inni studenci i wykładowca, który szybko sprawdził obecność i rozpoczął wykład.














Melodist (Wilbur Soot x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz