Rozdział 6

370 17 24
                                    


Wilbur pov.





Po śniadaniu poszedłem do siebie. Wziąłem gitarę, długopis i notes i usiadłem na łóżku. Zacząłem pisać słowa i dobierać do nich odpowiednie dźwięki.

Nie było to dziś dla mnie tak proste, jak zazwyczaj...

Akurat dzisiaj wena musiała mnie opuścić. Sfrustrowany zamknąłem notes i rzuciłem nim o ścianę naprzeciwko siebie. Z gitarą obchodziłem się już ostrożniej. Odłożyłem ją na swoje miejsce, po czym rzuciłem się na łóżko, chowając twarz w poduszce.

W pewnym momencie usłyszałem pukanie do drzwi...














Y/n pov.





Usłyszałam jak coś uderza w ścianę w pokoju Willa. Nie powiem, trochę mnie to zaniepokoiło. Zamknęłam zeszyt z notatkami z wykładów i udałam się w stronę pokoju bruneta.

Zapukałam delikatnie do drzwi. Po krótkiej chwili usłyszałam nieco zniekształcone słowo "otwarte".

Weszłam do środka i zobaczyłam Willa, leżącego na łóżku z twarzą w poduszce. Pod ścianą naprzeciwko łóżka leżał trochę obity notes, którym brązowooki prawdopodobnie rzucił w ścianę.

Y/n: Hej, co jest? - zapytałam siadając na brzegu jego łóżka.

W: Nie mam weny - powiedział obracając głowę w moją stronę, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy.

Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego czekoladowych oczu. Naprawdę były piękne i tak słodkie, jak ich barwa. Nie wierzę, że moja niechęć do niego była w stanie aż tak przyćmić jego uroki. Przecież Will, pomimo sławy jaką miał, nigdy nie był próżny czy samolubny. Mówił mi, że czasem wolałby nigdy nie stać się gwiazdą internetu i żyć jak każdy, normalny człowiek w jego wieku. Otoczony gronem fanek, nigdy nie wydawał się owijać je sobie wokół palca. Jakby w ogóle go nie obchodziły.

Patrzyłam tak przez chwilę w oczy chłopaka, po czym szybko otrząsnęłam się z transu, wracając do sensu rozmowy.

Y/n: Może jesteś trochę przemęczony? W końcu masz na głowie studia i zespół ... Wiesz co? Należy nam się coś na rozerwanie się - mówiąc to, wstałam z łóżka i zaczęłam kierować się do wyjścia z jego pokoju - Zbieraj się. Idziemy na miasto.

W: Na miasto? - chłopak naprawdę wydawał się być zbity z tropu - Myślałem, że nie przepadasz za wychodzeniem gdziekolwiek. Zresztą, co z jutrzejszymi zajęciami?

Y/n: Zajęcia mamy jutro o drugiej. I to w dodatku jeden, krótki wykład. Wyrobimy się czasowo, spokojnie. A co do pytania pierwszego, lubię wychodzić na miasto, ale nie za często. To jak? Idziesz?

Brunet niewiele myśląc, podniósł się do pozycji siedzącej i kiwnął głową na "tak". Wyszłam więc z jego pokoju, i poszłam do siebie żeby się ogarnąć przed wyjściem.














Gdy brunet przekręcił klucz w drzwiach zamykając tym samym dom, poszliśmy do miasta. Nie chciało nam się jechać samochodem. Spacery to zdrowie, a benzyna swoje kosztuje.

Poszliśmy do galerii gdzie, jak zresztą można było się spodziewać, chłopaka momentalnie otoczyło grono fanów. Z racji tego, że nikt nie zauważył mojej obecności przy nim, postanowiłam dać mu chwilę i poszłam do sklepu obok, podczas gdy on rozdawał autografy i pozował do zdjęć.

Przeglądałam sobie (ulubione ubranie) wiszące na wieszakach, od czasu do czasu spoglądając przez szybę na współlokatora. Choć na pierwszy rzut oka nie było tego po nim widać, powoli zaczął czuć się niekomfortowo wśród dość nachalnych fanów.

Melodist (Wilbur Soot x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz