Rozdział 5

366 20 58
                                    


Wilbur pov.





Zaparkowałem samochód na podjeździe i wyłączyłem silnik. Spojrzałem na siedzącą obok dziewczynę. Wciąż spała, a ja nie chciałem jej budzić.

Siedziałem tak jeszcze przez chwilę i rozmyślałem o tym, jak słodko wygląda gdy śpi, po czym wysiadłem z samochodu. Podszedłem od drugiej strony, otworzyłem drzwi od strony pasażera, po czym wziąłem Y/n na ręce i zamykając drzwi łokciem, zacząłem kierować się do drzwi domu.

W międzyczasie dziewczyna, przez sen, zarzuciła swoje ręce na mój kark i wtuliła się we mnie mocniej. Z jednej strony, spaliłem totalnego buraka na twarzy, ale z drugiej ułatwiła mi tym wyciągnięcie kluczy z kieszeni i otwarciu drzwi do domu.

Gdy byliśmy już w środku, zaniosłem ją prosto do jej pokoju. Położyłem ją na łóżku, ale ona za nic w świecie nie chciała mnie puścić.

A ja nie chciałem jej budzić.

Cicho westchnąłem, po czym położyłem się tuż obok niej na łóżku. Poczułem jak jej dłonie wędrują z mojego karku, na moje plecy, a ona wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Znów byłem czerwony jak pomidor, ale jeśli mam być szczery, nie przeszkadzało mi to.

Właściwe ... Podobało mi się to.

Objąłem dziewczynę i przytuliłem ją mocniej. Zacząłem bawić się jej włosami, co wywołało na jej twarzy delikatny uśmiech. Było mi naprawdę miło, ale po pewnym czasie moje powieki same zaczęły się kleić do snu. Spojrzałem jeszcze jeden raz na twarz wtulonej we mnie Y/n, po czym złożyłem bardzo delikatny pocałunek na czubku jej głowy i zanurzyłem nos w jej włosach. Zasnąłem, wdychając piękny, (ulubiony zapach) zapach jej szamponu do włosów.














Y/n pov.





Will i ja byliśmy na łące. Słońce świeciło, ptaki śpiewały, a delikatny wiatr przeplatał moje włosy. Leżeliśmy sobie na trawie i oglądaliśmy chmury. W pewnym momencie Will podniósł się do pozycji siedzącej, po czym wziął gitarę i zaczął na niej grać, cicho przy tym śpiewając. Również usiadłam i zaczęłam śpiewać razem z nim.

Czas wydawał się stać w miejscu, kiedy brunet wydobywał ze strun, zarówno gitary, jak i strun głosowych, prawdopodobnie najpiękniejsze melodie jakie miałam kiedykolwiek okazję usłyszeć, a nasze głosy pięknie ze sobą współbrzmiały.

Chłopak w końcu skończył śpiewać i podniósł na mnie swój wzrok. Jego czekoladowe oczy wydawały mi się teraz najpiękniejszymi oczami na świecie. Brunet posłał mi uśmiech, który momentalnie odwzajemniłam.

Nie mam bladego pojęcia jak i kiedy zaczęliśmy się do siebie przybliżać.

Twarz moją i bruneta dzieliły już praktycznie centymetry. Czułam jego ciepły i nierówny oddech na moich ustach. Nim się obejrzałam, jego usta przylgnęły do moich, łącząc je w pocałunku.

Pocałunku, który od razu odwzajemniłam.

Odsunęliśmy się od siebie dopiero, kiedy brak powietrza w naszych płucach dał o sobie znać. Chłopak przyłożył swoje czoło do mojego. Przymknął oczy, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Również się uśmiechnęłam i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Brązowooki przytulił mnie do siebie mocniej, po czym położył się ze mną w ramionach z powrotem na trawie. Głaskał moje włosy, a ja po raz pierwszy w życiu czułam, że nikt nie może mnie skrzywdzić...














Obudziłam się przez oświetlające moją twarz promienie słoneczne, które wpadały przez okno do sypialni.

Mojej sypialni.

Melodist (Wilbur Soot x Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz