Rozdział 12

262 22 6
                                    

Szybko poradziliśmy sobie z dostaniem się na plac w parku, gdzie aktualnie odbyć się miał konkurs rodzin, na który zapisał na Yuri. Co prawda nie zapisał Loida tylko siebie, ale sądzę, że samo moje imię i nazwisko wystarczy, by móc wprowadzić drobną poprawkę tak, jak zażyczyła sobie Anya. Loid był właśnie w trakcie jej załatwiania, gdy mała różowowłosa dziewczynka biegała od stoiska do stoika oglądając różnokolorowe ręcznie robione bransoletki, zabawki lub zwyczajną watę cukrową.

Oczywiście biegałam za nią, aby się nie zgubiła, a Loid nie musiał się niepokoić znikięciem swojej córki, która mimo wszystko miała na swoim koncie już kilka udanych ucieczek pod moją opieką za, co było mi niesamowicie wstyd. Gdyby Loid dowiedział się, że zgubiłam Anyę już parę razy na pewno wyrzuciłby mnie z rodziny, a wtedy zostałabym samotną i podejrzaną kobietą. Nie mogłabym wtedy wykonywać już swojej pracy.

Pracy, o której o mały włos nie zapomniałam! Dzięki temu całemu bieganiu za Anyą przypomniałam sobie, że dziś po raz kolejny mam zmierzyć się ze Zmierzchem i teraz nie mogę pozwolić mu odejść nie zdobywając żadnego śladu, który mnie do niego doprowadzi. Bardzo chciałam zakończyć już to piekielnie trudne i stresujące zlecenie, by móc w spokoju zająć się swoim życiem rodzinnym.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego, ale moje uczucia względem Loida od pewnego czasu uległy diametralnej zmianie, co zaczynało mnie nieco peszyć. Moje doświadczenie w sprawach miłosnych było na poziomie poniżej zera i podejrzewam, że już nawet Anya wie na ten temat więcej niż ja.

Anya jest jednak jeszcze za młoda na związki i nie może udzielić mi rady, której chyba potrzebowałam.

Starałam się jednak obserwować rodziny dookoła nas, aby być w jakiś sposób zorientowana w sytuacji, jak dokładnie powinnam się zachowywać, by przekazać Loid'owi swoje uczucia. Wszyscy jednakże byli bardziej zaaferowani swoimi pociechami niż partnerami, co wytrąciło mnie z równowagi. Powinnam bardziej skupiać się na Anyi niż na Loidzie? Ty przecież była zupełnie odwrotna droga! Jeśli jednak było to w stylu powiedzenia "przez żołądek do serca" to, czy Anya odgrywała rolę żołądka?

Miłość to jednak zbyt trudne pojęcie.

- Yor! Anya!- za sobą usłyszałam znajomy głos, więc złapałam dziewczynkę za ramię i zatrzymałam się w miejscu czekając cierpliwie, aż Loid do nad dołączy- Za chwilę zaczynamy, lepiej się ustawmy- zaproponował blondyn i układając jedną dłoń w dole moich pleców, na co przeszedł mnie dziwny dreszcz, poprowadził nas w kierunku miejsca, gdzie odbyć się miała pierwsza konkurencja.

Po podejściu do niewielkiego prostokąta wydzielonego różową taśmą otrzymaliśmy kolorowe narzutki z numerkiem trzy. Zostaliśmy poproszeni o zajęcie miejsca przy tabliczce z naszym numerem, więc posłusznie stanęliśmy na miejscu cierpliwie czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Oprócz nas w konkursie brało udział jeszcze sześć rodzin, które były niezwykle pewne siebie.

- Stresujesz się?- spytał Loid zwracając się do mnie z delikatnym wyrazem zdziwienia. Blondyn podszedł do swojego zadania bardzo spokojnie i rozważnie, co mnie nie dziwiło, bo Loid był niezaprzeczalnym perfekcjonistą w każdej rzeczy, którą robił.

- Po prostu martwię się, że zamiast być przydatną będę przeszkadzać- przyznałam bawiąc się wystającą nitką. Anya nie zwracała na nas uwagi zbyt zajęta obserwowaniem naszych przeciwników.- Yuri wyskoczył z tym tak zupełnie nagle- westchnęłam przypominając sobie o swoim braciszku, który podłamany został w naszym mieszkaniu obiecując nie nabroić.

- Na pewno będziesz bardzo przydatna- zapewnił blondyn posyłając mi miły uśmiech- Jak zresztą zawsze- dodał pokrzepiającym tonem, co pozwoliło mi się w jakiś niewytłumaczalny sposób uspokoić. Już chciałam podziękować mu za miłe słowa, ale przerwał mi głośny dźwięk gwizdka.

- Drodzy państwo! Witamy w dziesiątej edycji konkursu dla rodzin! Ze względu na opóźnienia od razu przejdziemy do pierwszego zadania!- przyjemny kobiecy głos rozległ się po całym placu, a ja bez problemu wyłapałam ładną blondynkę stojącą na czele jury, która okazała się być Melanie, czyli koleżanką z pracy Loida- Pierwszą konkurencją z trzech będzie ręka-noga, czyli na ziemi zostaje tylko wybrana część ciała! Wygrać może cztery rodziny, a ocenie podlega trud włożony w wykonanie!- wyjaśniła przyglądając się z szerokim uśmiechem wszystkim uczestnikom.

- Oh to chyba nie będzie trudne- skomentowałam zerkając na Anyę podskakującą z ekscytacją. Całą trójką rozeszliśmy się nieco na boki, by mieć większe pole do manewru i czekaliśmy na pierwsze polecenie.

- Na ziemi zostaje tylko dwie nogi!

Nie było to trudne, więc razem z Loidem od razu stanęliśmy na jednej nodze, a Anya stanęła wyprostowana na naszych barkach, na co dla bezpieczeństwa przytrzymaliśmy ją i w całkowitym bezruchu czekaliśmy do końca wyznaczonego czasu, który mieliśmy w ten sposób wytrzymać. Po upływie prawie minuty ponownie odstawiliśmy Anyę na ziemię i wyczekiwaliśmy kolejnej figury. Sądziłam, że trzeba będzie włożyć w to większy wysiłek.

- Na ziemi zostaje jedna noga, dwie ręce i jedna głowa!

Bez chwili zawahania zdecydowałam się stanąć na rękach, przez co Loid na chwilę stanął zdezorientowany w miejscu, ale szybko pomógł Anyi stanąć na głowię tak, by sama nie połamała sobie karku, a potem od razu zabrał jedną nogę z ziemi. Przy tym zadaniu widziałam, że jedna z rodzin decyduje się poddać, co zaczęło mnie trochę uspokajać. Kolejną nieco trudniejszą figurę mieliśmy za sobą, a Anya była coraz bardziej przekonana o naszym zwycięstwie.

- Na ziemi zostaje jedna noga!

Teraz musieliśmy się postarać. Od tego, kto wykona tę figurę z trudniejszy sposób zależało nasze wejście do pierwszej czwórki. Nie mogliśmy odpaść, bo Anya przestałaby chodzić do szkoły, co załamałoby Loida i doprowadziło do unieważnienia naszej umowy.

Korzystając z rozproszenia Loida, kiedy brał Anyę na ręce, a potem chciał poprosić mnie o usunięcie się z ziemi złapałam go w tak zwanym stylu panny młodej i stanęłam na jednej nodze nawet się przy tym nie chwiejąc.

Starałam się nie patrzeć na twarz Loida, która nagle poczerwieniała i skupiłam się na szeroko zdziwionej widowni. Wszystkie rodziny użyły mężów jako rdzenia figury, więc mogłam być w zupełności spokojna o nasz awans do dalszych etapów konkursu. 

***

Zlecenie na MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz