Po powrocie do domu mieliśmy wyśmienite humory, ale to i tak Anya była tą najbardziej zadowoloną. Odkąd tylko weszliśmy do środka zasypała nas prośbami o ubranie choinki na święta oraz zachwycała się płatkami śniegu wesoło wirującymi za oknem. Loid mimo że nie był na początku zbyt przekonany do tego pomysłu zgodził się dopiero po dłuższej chwili mówiąc, że zaraz załatwi choinkę.
Do świąt było jeszcze mnóstwo czasu i nie było to typowe aby tyle czasu przed świętami choinki pojawiały się w domach, ale dziewczyna zagroziła nie pójściem do szkoły, co szybko przekonało jej tatę.
Wyglądało na to, że Anya uważała już święta za rozpoczęte, co wcale mi nie przeszkadzało. Lubiłam święta oraz atmosferę panującą podczas nich. Do tego te święta miały być pierwszymi moimi w tej rodzinie, co ekscytowało mnie dodatkowo.
Po kilku chwilach do mieszkania wrócił Loid w trochę lepszym humorze, a Anya podgłośniła radio grające cicho w kuchni.
Zaczęliśmy pracę i już po chwili razem z Loidem kręciłam się wokół choinki z łańcuchami i pięknie mieniącymi się lampeczkami uważając by nie nadepnąć małej dziewczynki wieszającej złote bombki na najniższych gałęziach świątecznego drzewka. Było przy tym dużo śmiechu i pracy, ale nikła wiązka magii świąt już zdążyła przeniknąć do naszego domu tworząc między nami jakieś więzy.
Nie wiedziałam, dlaczego mój wzrok, co jakiś czas wracał do Loida, który tego nie zauważał i ze skupieniem poprawiał bombki po Anyi. Uśmiechnęłam się szeroko nucąc pod nosem lecącą właśnie w radiu dopóki nie poczułam, że ktoś ciągnie mnie za tył mojego swetra.
Odwróciłam się dostrzegając Anyę, która z poważną miną dygnęła delikatnie wystawiając w moją stronę dłoń.
- Cy mama zechce ze mną zatańczyć?- spytała, co wywołało moje lekkie zdumienie, ale z radością przyjęłam jej małą i kruchą dłoń wychodząc na środek salonu. Loid zerknął na nas przez ramię kręcą z politowaniem głową, kiedy rozpoczęłyśmy niezbyt zgrabny taniec do jakieś nieznanej piosenki lecącej w radiu.
Anya tańczyła napewno lepiej ode mnie, bo kiedy obracałam ją wokół własnej osi nawet nie nie zachwiała i bardzo dobrze starała się stawiać kroki w przeciwieństwie do mnie. Mimo to nie potykałam się i całkiem spokojnie prowadziłam taniec śmiając się pod nosem, kiedy dziewczynka przekręcała słowa piosenki śpiewając ją na cały głos.
Loid za to z dumą stanął przed choinką machając złotą gwiazdą, którą Anya zaczepić miała na czubku choinki. Unisłam różowowłosą nad ziemię, a blondyn wręczył jej ozdobę, która po niedługiej chwili znalała się na swoim miejcu odbijając światło kolorowych lampek. Za oknem ciągle pruszył śnieg, a piosenka w radiu jeszcze się nie skończyła przez, co bez namysłu wciągnęłam Loida na środek salonu dołączając go tym samym do naszego przerwanego na chwilę tańca.
Śmiechom nie było końca, kiedy zachaczyłam nogą o krawędź dywanu o mały włos nie lądując twarząc na podłdze. Loid przytrzymał mnie w ostatniej chwili za co byłam mu wdzięczna. Nie mogłam patrzeć w jego oczy by znów nie utonąć w ich głębokim błękicie zwłaszcza, kiedy jego dłonie przytrzymywały mnie w tali. Czułam, jak bardzo pieką mnie policzki od rumieńców i podobą sytuację zauażyłam u Loida.
Kiedy piosenka w radiu ucichła cała nasza trójka zziajana opadła na kanapę wlepiając wzrok w ślicznie przystrojoną choinkę.
- Na święta wezmę wolne w pracy- powiedział Loid przyglądając się Anyi, która bawiła się sennie moją fałszywą obrączką, która mieniła się pod światłem z lampki. Ja chyba też musiałam porosić o wolne w mojej i jednej i drugiej pracy na ten czas.
W końcu, co to by były za święta jeśli spędziłabym je z krwią na rękach. Tak po prostu nie wypada, a Zmierzch może poczekać.
Najwyżej zabije go dopiero po świętach.
- Też zapytam szefa- odpowiedziałam opierając głowę o zagłówek kanapy i przymknęłam oczy czując się zmęczona. To był naprawdę intensywny dzień, ale zdecydowanie najlepszy w moim życiu, jaki do tej pory miałam.
Byłam zadowolona z tego dnia czując się jakbym mogła przenosić góry. Ten piękny i szalony wieczór na długo zapisze się w mojej pamięci przynajmniej do czasu, kiedy choinka zniknie z kąta w salonie i zostanie zastąpiona nowym kwiatem. Tak samo to wspomnienie będzie mogło być zstąpione tylko jakimś lepszym, piękniejszym, ale póki, co nie wyobrażałam sobie czegoś piękniejszego niż przysypianie na kanapie obok udawanego męża i córki na kolanach.
Nie miałam pojęcia, co czuł Loid w tym momencie, ale wydawał się być w dobrym humorze w czym utwierdzał mnie jego uśmiech, kiedy blond włosy opadły mu delikatnie na czoło, a powieki zakryły błękitne oczy.
Anya również już spała wtulona w moje ciało i postanowiłam nie być gorsza również oddając się zmęczeniu i zasnęłam. Nie był to jednak dobry sen, bo z tyłu głowy ciągle ciążyło mi zlecenie, które musiałam wykonać, a nie wiedziałam, jak.
Jeśli już dopadnę Zmierzcha będę spokojniejsza i pozwolę sobie na szczerą rozmowę z Loidem o naszej przyszłości. Czułam jakieś dziwne uczucie tworzące się między nami i nie wiedziałam, czy powinnam pozwolić mu się rozwijać, czy zdusić zanim zdąży rozkwitnąć.
Loid nie był mi już tak całkiem obcy.
***
![](https://img.wattpad.com/cover/318766425-288-k704648.jpg)
CZYTASZ
Zlecenie na Miłość
FanficYor to młoda zabójczyni znana powszechnie jako Cierniowa Księżniczka. Jest także udawaną żoną Loida Forgera przy czym tym samym należy do operacji Strix. Co, jeśli Yor otrzyma zlecenie, aby zabić legendarnego szpiega o kryptonimie Zmierzch? Podczas...