Prolog

659 41 9
                                    

Yor Pov's

Wbiłam swoją złotą szpilę w krtań przeciwnika, a zarazem mojego dzisiejszego celu. Bez wyrazu patrzyłam, jak ciemnoczerwona ciecz rozbryzguje się na białej ścianie i mojej czarnej sukience. Widok krwi nie robił na mnie żadnego wrażenia, jako że już od dziecka miałam z nią do czynienia. Już od młodości pracowałam jako zabójczyni, aby być w stanie zarobić dla siebie i mojego młodszego braciszka. Byłam już tak wyszkolona, że nie wyobrażałam sobie życia bez tego źródła pieniędzy. I mimo że Yuri już dawno zarabiał sam na siebie, to zdawałam sobie sprawę, że po pierwsze: nie łatwo będzie opuścić tę robotę, gdy jestem jedną z najlepszych, a po drugie: wcale nie przeszkadzała mi taka praca.

Byłam teraz jednak mężatką i miałam dziecko. Fakt, że to rodzina tylko na papierze pomijałam.

Zakochałam się w małej Anyi, odkąd zobaczyłam ją u krawcowej, kiedy była tam z panem Loid'em. Było to bardzo szczere dziecko i nie ukrywam, że niektóre jej opinię na mój temat mnie zabolały, ale dzięki temu wiedziałam, co muszę poprawić i byłam w stanie wybaczyć jej wszystko.

Sam Loid był bardzo ułożonym człowiekiem, który był we wszystkim świetny. Nie ważne czy chodziło o gotowanie, sprzątanie, naukę, czy nienaganny wygląd. Imponowało mi to, jak bardzo był idealny, co było wielkim przeciwieństwem mnie- wiecznie niezdarnej, zapominalskiej Yor. Nie byłam w stanie nawet odegrać dobrej żony i to zawsze on musiał ratować sytuacje, zanim nasz mały sekret ujrzał światło dzienne.

Stukot moich szpilek po płytkach niemal pływających w ilości krwi, która się dzisiaj przelała, był jedynym dźwiękiem, jaki roznosił się po budynku. Siedziba jakichś mało znaczących dla mnie ludzi skąpana była w złowrogim mroku, a marne światło księżyca przebijające się przez okna ledwo oświetliło długi barek, na którym poustawiane były różne alkohole i niedopite drinki. W kącie stał telefon, który mnie interesował. Zasiadłam na obrotowym krześle i zaczęłam się okręcać, czekając na telefon od kogoś, kto był aktualnie odpowiedzialny za moje dzisiejsze zlecenie oraz za następne, które otrzymam.

Kiedy rozbrzmiał dzwonek, zatrzymałam swoje krzesło i odczekałam trzy długie dryndnięcia, zanim odebrałam i przyłożyłam słuchawkę do ucha, słysząc po drugiej stronie jedynie ciszę przez długie sekundy.

- Hasło?- zapytał w końcu damski mocno zachrypnięty głos, a ja przypominałam sobie, że jeszcze wcale nie sprawdziłam, jakie było dzisiejsze hasło. Wyciągnęłam szybko karteczkę spod mojej spinki do włosów i przeczytałam zapisane na niej pochyłym i niechlujnym pismem hasło.

- Surma*- przeczytałam, na co po drugiej stronie rozległo się kliknięcie, co znaczyło, że hasło było podane prawidłowo. Odetchnęłam cicho z ulgą i rozsiadłam się wygodniej na swoim miejscu.

- Jak poszła robota Cierniowa Księżniczko?- głos w słuchawce zmienił się na gruby i męski, który rozpoznałam od razu. Wyprostowałam się na fotelu, czując, jak przechodzą mnie ciarki. Rozmawiałam właśnie z samym przywódcą organizacji, która dawała mi zlecenia na różne osoby, bądź inne nieprzyjazne organizacje.

- Bardzo dobrze- wydusiłam z siebie z trudem- Jakie jest moje następne zlecenie?- zapytałam bardzo cicho i nie wiedziałam nawet, czy mnie usłyszał.

- Znajdź Zmierzch- odparł, a jego ton głosu zabrzmiał naprawdę gniewnie- I zabij.- powiedział dobitnie, na co spięłam całe ciało, bo właśnie dostałam chyba jedno z najtrudniejszych zleceń, jakie tylko mogły istnieć. Drżącą dłonią odłożyłam słuchawkę i ukryłam twarz w zakrwawionych dłoniach.

Jak miałam znaleźć i zabić najbardziej nieuchwytnego szpiega w całej Japonii? Kogoś, kto tak idealnie wykonuje swoją pracę, że nikt nie zna jego prawdziwej twarzy, a żadne zlecenie nie zostało przez niego zepsute?

Byłam w stanie to zrobić?

***

*Surma- po estońsku znaczy „Śmierć"

Zlecenie na MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz