Rozdział 13

236 26 5
                                    

Fala zdziwienia i okrzyki aprobaty jakie wybuchły po naszej prezentacji zapewniły nam miejsce w kolejnej konkurencji. Po tym, jak zrozumiałam, co właśnie zrobiłam poczułam nieznaczne ciepło na policzkach, ale mimo tego uśmiechnęłam się delikatnie wiedząc, że byłam przydatna. Loid nie skomentował mojego pomysłu, ale Anya wydawała się, jak najbardziej zadowolona.

Starałam się zachowywać normalnie, a przynajmniej tak jakby to, że właśnie poniosłam Loid'a się nie wydarzyło. Faktycznie miałam dużo siły, ale to i tak nie jest typowe, gdy żona podnosi swojego męża na festiwalu rodzin. Możliwe nawet, że mogłam przez to ugodzić jego dumę.

Spojrzałam na Loid'a nieco spanikowana, ale jego delikatny uśmiech i ledwie widoczne wypieki na policzkach skutecznie mnie uspokoiły. Gdyby Loid był zły zapewne zrobiłby tą swoją poważną minę, jak za każdym razem, kiedy Anyi szło bardzo źle w szkole.

- Kolejna konkurencja to taniec na gazetach!- zawołała prowadząca, a ja zerknęłam zmartwiona na Loid'a, który jednak nie wyglądał na przejętego. Nie mogliśmy zjeść z gazety ani jej podrzeć, co wydawało się całkiem trudne.

Po niedługiej chwili zostały rozdane nam gazety, na których każdy zajął taką pozycję, aby każdy był w stanie się zmieścić. Chwilę potem rozbrzmiały pierwsze dźwięki jakieś wolnej melodii, a my ostrożnie zaczęliśmy tańczyć uważając, by nie porwać ani nie zestąpić z gazety, która była bardzo delikatna.

Loid w skupieniu stawiał kroki, co jakiś czas unosząc Anyę nad ziemię, kiedy ta prawie się przewróciła, albo zbyt mocno stawała na ziemi, co groziło przerwaniem kartek. Robił wszystko delikatnie dbając, również o to, by mnie nie wytrącić z równowagi.

Jak się okazało druga konkurencja zakończyła się szybciej niż każdy się spodziewał, bo nie minęło nawet pół piosenki, a ogłoszony został finał festiwalu.

Razem z rodziną o numerze jeden dostaliśmy się do końcowej konkurencji, którą, jak się okazało był wyścig, w którym rodzice musieli mieć związaną ze sobą jedną rękę i nogę, a dziecko pokonywać łatwe przeszkody.

Starałam się nie zwracać uwagi na to, że Loid jest tak blisko mnie, gdy delikatna wstążka oplątała nasze nadgarstki. Zastanawiałam się, czy jestem w stanie skupić się na tyle, by zsynchronizować swoje ruchy z mężczyzną, ale ona sam szybko rozwiał moje wątpliwości.

- Możemy złapać się za ręce- zaproponował zerkając sugestywnie na nasze dłonie.- Będzie nam łatwiej jeśli zaczniemy od złączonych nóg- dodał, na co nieco chaotycznie pokiwałam głową.

Zgodziłam się na jego propozycje i już po chwili jego ciepłe palce splotły się z moimi powodując nieznaczny dreszcz, który przebiegł mi po plecach. Mimo tego poczułam się dobrze, bo w końcu mogłam potrzymać go za rękę.

Rozległ się gwizdek i Anya ruszyła biegiem przed nami z łatwością pokonując bezpieczne dla niej przeszkody. Rodzice z numerami jeden mieli problem na starcie dzięki, czemu bez zbędnego wysiłku objęliśmy prowadzenie. Tylko raz pomyliłam nogi i prawie ściągnęłam nas na ziemię, ale Loid w ostatniej chwili pomógł mi ustać na nogach.

- Wszystko w porządku?- spytał odrobinę zwalniając. Nerwowo poprawiłam swoje włosy i posłałam blondynowi nieśmiały uśmiech.

- Tak dziękuję- odpowiedziałam i w tym samym momencie udało nam się przekroczyć linię mety. Po raz kolejny usłyszałam oklaski spowodowane naszym zwycięstwem, ale nie potrafiłam oderwać wzroku od Loid'a.

Po raz kolejny wpatrywałam się w jego oczy jakby to była najpiękniejsza rzecz na świecie.

- Zwycięża rodzina Froger!- wykrzyknęła kobieta, a wśród ludzi rozległy się oklaski- Serdecznie gratulujemy!- dodała z szerokim uśmiechem, a ja odetchnęłam lekko z ulgą.

Spojrzałam na Loid'a i on spojrzał na mnie w tym samym momencie. W zwyczajnym przypływie impulsu nachyliłam się w jego kierunku i nie miałam nawet pojęcia skąd wziął się we mnie ten niespodziewany odruch. Po prostu, kiedy moje usta niemalże musnęły jego czułam się, jak wyrwana ze snu, ale nie cofnęłam się. Blondyn tak samo zaskoczony, jak ja wbił swoje spojrzenie w moje oczy niemo pytając o pozwolenie. Chciałam powiedzieć "tak" jednak nie byłam w stanie zmusić się do wydobycia z siebie żadnego dźwięku.

Loid musiał zrozumieć, co miałam na myśli, bo na krótko i bardzo delikatnie złączył nasze usta w bardzo nieśmiałym pocałunku.

Poczułam, że niemal płonę i nie wiedziałam, czy to z zawstydzenia, czy z rozpierających mnie uczuć, więc bez namysłu oddałam pocałunek, który właściwie sama zainicjowałam, by w pewien sposób się wyciszyć.

To był mój pierwszy pocałunek w życiu i cieszyłam się, że dane było mi przeżyć tą magiczną chwilę z Loid'em. Po tym, jak cofnęłam się od niego o krok i spojrzałam w jego niebieskie oczy wiedziałam, że nie będę tego nigdy żałować.

- Lodzina Flodzel na pielwszym miejscu!- zawołała Anya podskakując wesoło ze szczęścia. Uśmiechnęłam się rozczulona jej głośnym triumfem i zerknęłam na Loid'a, który również uśmiechał się szeroko patrząc na dziewczynkę.

Nasze małe zwycięstwo rozlało w naszych sercach więcej ciepła niż było warte lecz właśnie tego było nam potrzeba. Poczuliśmy tę iskierkę nadziei na to, że możemy stać się prawdziwą rodziną. Tego chcieliśmy i tego byliśmy w stanie dokonać, ale jednocześnie nie byliśmy gotowi zrezygnować ze swoich tajemnic.

***

Przepraszam wszystkich, którzy czekali tak długo :(

Na święta i ferie postaram się wrócić!




Zlecenie na MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz