rozdział 10

30 4 1
                                    

- Najpierw ktoś podkłada ogień w budynku, giną nasi, później ktoś zabija Tuckera i jego córkę, potem było włamanie i zabranie teczek z dokumentami. A teraz ktoś zrzucił bombę na obrzeżach. - wymienił jeden z policjantów, wściekły za to wszystko, co się działo w ostatnich tygodniach. Nie wiedział już, co robić, a każda kolejna akcja była ciosem, bo nikt nie wiedział, kto tak naprawdę to wszystko robił i po co.

- Masz kogoś na myśli? - spytał inny mężczyzna, spoglądając na swojego kolegę z pracy. Nad "złapaniem" tamtej nieznanej im grupy przestępczej zaczynało działać coraz więcej osób.

- To na pewno było ustawione i to na pewno ta jedna osoba, bądź też grupa, tego nie wiemy. Musimy to ustalić. - oznajmił jeszcze inny policjant, z determinacją uderzając dłonią w stół. Sam chciał już wiedzieć, kogo w ogóle chcieli namierzyć, a wbrew pozorom było to trudnym zadaniem.

- Nie zapominajmy, że to wszystko wydarzyło się w ciągu zaledwie miesiąca. - odezwała się komendantka, na co wszyscy westchnęli ciężko. Nie trudno było temu zaprzeczyć, zbrodniarze działali stosunkowo często, jak na tak krótki okres czasu.

- Jakie mamy dowody? - zapytał ktoś inny, ale nikt się nie odezwał. Wzrok wszystkich poleciał w dół, bo tak naprawdę nikt nie wiedział za wiele. - Masz coś, młody?

Wszystkie spojrzenia skierowały się na Louisa, który siedział kawałek dalej przy biurku. Chłopak nie zwrócił na nich większej uwagi, uporczywie szukając czegoś w swoim, nieco poobijanym, laptopie. Wiedział, że coś tam było na temat Willow, mimo że nie było tego za wiele. Tamta dziewczyna była jedną wielką tajemnicą, której nie potrafili zrozumieć.

- Louis?

- Już, spokojnie. Szukam odpowiedniego folderu, tam mam wszystko zapisane. - mruknął chłopak, wciąż szukając odpowiednich danych. Już po chwili klasnął w dłonie, ucieszony. - Znalazłem.

Kliknął, a folder z, niewieloma, danymi na temat Willow otworzył się. Wszyscy zgromadzeni podeszli do chłopaka, by lepiej wszystko widzieć i słyszeć. To właśnie on zrobił najwięcej w tamtej sprawie i to jemu należały się jakieś podziękowania za to.

- Mówicie, że to ta cała dziewczyna, Willow. Może i macie rację, nie zaprzeczam. Ale ona musi z kimś współpracować i mówiłem to już kilka razy. - powiedział, po czym znów coś włączył. Na ekranie pojawiło się mocno zamazane zdjęcie omawianej zabójczyni. - Nie mamy żadnych poszlak, wszystko robią precyzyjnie. Jedyne, co wiemy, to to że są nieprzewidywalni. Ostatnio odkryłem, gdzie mogą być, ale to wcale nie jest takie proste, jak się może wydawać.

- Tykająca bomba, nie wiesz, kiedy uderzy ani gdzie. - odezwała się matka Louisa, zerkając na swoich kolegów. Choć nie brała czynnego udziału w poszukiwaniach, to była we wszystko wtajemniczona i starała się również jakoś pomóc.

- Tak. - przytaknął Louis, by po chwili znów wrócić do laptopa. Żaden z policjantów nawet nie komentował tego, jak szybko chłopak wystukiwał coś na klawiaturze i wszystko przełączał. On jednak doskonale wiedział, co robił. - Musimy sprawdzić poszlaki. Dlaczego akurat w tamtym miejscu zrzucili bombę? Czy coś tam było? Ktoś coś ukrywa? Trzeba sprawdzić wszystko, co się tylko da.

Spojrzeli po sobie, jakby dopiero wtedy uświadamiając sobie, że powinni to zrobić już dawno. Nie minęła chwila, a większość z nich wyszła z pomieszczenia, by zająć się swoją robotą. A Louis i komendantka zostali sami w pokoju.

- Jesteś wielki, Louis. Dzięki tobie chociaż trochę się ruszają w tej sprawie. - zaśmiała się kobieta, kładąc dłoń na jego ramieniu. Chłopak zerknął na nią z delikatnym uśmiechem, bo to było dla niego sporym wyróżnieniem. - Może nawet cię zatrudnimy.

- Jeszcze nic takiego nie zrobiłem. - powiedział, choć prawda i tak była inna. Wiedział i zrobił wiele, ale skromność nie pozwalała mu tego przyznać na głos.

- Zrobiłeś wystarczająco dużo, by zasłużyć na wynagrodzenie.

Więcej się nie kłócił. Skoro kobieta sama tak mówiła, to nie zamierzał się o to sprzeczać.

A pieniądze zawsze by się mu przydały.

Zawsze miej plan ucieczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz