PROLOG

270 8 0
                                    

Biegła przez las potykając się o konary drzew, za oświetlenie mając jedynie księżyc przedzierający się między drzewami. Kiedy trzy dni temu obudziła się skołowana i przywiązana do gałęzi sosny niemal sześć stóp na ziemią, nie pamiętała nawet swojego imienia, nie mówiąc już o tym, jak znalazła się w tym miejscu. Nie było jej jednak dane nawet rozejrzeć się po okolicy, ponieważ po kilku chwilach usłyszała podekscytowane szepty kilku mężczyzn, którzy bez wątpienia szukali właśnie jej. Instynkt przetrwania podpowiadał jej aby milczeć i kiedy podejrzani oddalili się, pospiesznie oswobodziła się z więzów i zsunęła się po konarze na leśny mech. Od tamtej pory uciekała jedynie z przerwami na niezbędny odpoczynek, jednak nieznajomi ciągle łapali jej trop. Brunetka nie miała pojęcia kim są ci ludzie, ale wiedziała że za wszelką cenę nie może dać się złapać.
Niestety teraz musiała zmusić swoje obolałe i brudne ciało do pełnego biegu, ponieważ trafiła prosto w sidła delikwentów. Najwidoczniej jednak należała do wysportowanych i sprawnych osób, ponieważ tylko co jakiś czas potykała się o coś wystającego z ziemi, ale bardzo szybko odzyskiwała równowagę, zostawiając tym samym zbirów w tyle. Gdyby wtedy wiedziała dokąd zaraz dotrze, od razu by zawróciła i kontynuowała bieg w zupełnie przeciwnym kierunku. Jednakże kiedy dostrzegła solidnie wyglądające mury wśród gęstwiny drzew i wielkie wzgórze wznoszące się ponad zasięg jej wzroku, a na nim piękny zamek wręcz zachęcający aby się w nim zatrzymać - nie mogła, albo nie chciała wiedzieć dokąd dotarła. Domostwo oznaczało dla niej po prostu ratunek, dlatego w pełnym rozbiegu wskoczyła na mur i wdrapała się na jego drugą stronę zanim bandyci zdołali ją dostrzec.

Opiekunka SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz