Poranek który nadszedł był dla dziewczyny niezwykle ciężki, być może dlatego że niemal przez całą noc nie mogła zmrużyć oka, a kiedy już jej się to udało - to męczyły ją posępne sny z przeszłości. Z powodu Jacearysa i odbytej przez nich kłótni na temat sprezentowanego jej medalionu, dziewczynę nawiedziły wspomnienia odnośnie naszyjnika. Nigdy nie przyznała się ani Jake'owi ani Luke'owi, że podczas ich pobytów w Królewskiej Przystani spędzała tak wiele czasu z okaleczonym Aemondem. Dlatego również teraz nie miała najmniejszej ochoty wyprowadzać Jake'a z błędu na temat sposobu, w jaki stała się posiadaczem szafirowej biżuterii. Kiedy otrzymała owy prezent od Aemonda nosiła go wiernie przez dwa lata, zawsze ukrytego pod suknią lub czarną, skórzaną zbroją. Podczas rozłąki z chłopakiem, owy element garderoby zawsze starał się przypominać jej o jego istnieniu i łączącej ich więzi. Jednakże z czasem dziewczyna zaczęła spędzać znacznie więcej czasu z Jacearysem i Lucerysem tutaj na miejscu, na Smoczej Skale i znacznie oddaliła się od jasnowłosego Targaryena. Zarówno Rhaella jak i Aemond dojrzewali osobno, każde z nich podążając własnymi ścieżkami i posiadając własnych przyjaciół. Dochodziło do tego, że nawet podczas ich co rocznych odwiedzin w siedzibie króla, brunetka nie zamieniała słowa z drugim synem władcy. Podczas ich każdej wizyty Aemond zaszczycał ją jednym ze swoich mrożących krew w żyłach spojrzeń i od razu zajmował miejsce po przeciwnej stronie stołu rodzinnego. Rhaella przez pewien czas cierpiała ze względu na zachowanie chłopaka, jednak w końcu jej duma zwyciężyła smutek i dziewczyna zrozumiała, że Aemond po prostu się zmienił. Jeśli wierzyć opowieściom jej braci, wypełniał on swój czas trenując z najlepszymi nauczycielami walki, latając na gigantycznej Vhagar oraz bawiąc się i ucztując z Aegonem. Wszystko to spowodowało, że dziewczyna całkowicie odcięła się od chłopaka, a z czasem zdjęła również ze swojej szyi podarowany przez niego medalion, będący symbolem ich młodzieńczej przyjaźni.
Spędziła kilka godzin od świtu do południa w towarzystwie Luke'a w Jamie Smoków. Obydwoje bacznie obserwowali zachowanie Dreamfyre i czuwali przy jej wielkim cielsku z wyczekiwaniem oczekując złożenia przez nią jaj. Kiedy jednak słońce osiągnęło najwyższy punkt na horyzoncie, dziewczyna straciła resztki cierpliwości.
- Widocznie się pomyliłam. Dreamfyre nie złoży dziś jaj. - warknęła cicho pod nosem bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego, jednak Lucerys stał na tyle blisko brunetki, że ją usłyszał. Położył jej dłoń na ramieniu i rzekł pokrzepiająco.
- Zatem pewnie ten dzień nadejdzie jutro. Natura jest niezbadana, każdemu może zdarzyć się pomyłka, Rhael. - jego słodki, niewinny uśmiech zawsze potrafił poprawić dziewczynie humor, dlatego ścisnęła jego mniejszą dłoń spoczywającą na jej drobnym ramieniu i uśmiechnęła się. Chłopak zawsze odznaczał się bardziej powściągliwym temperamentem i bardzo trudno było go rozgniewać, co idealnie kontrastowało z wybuchowym temperamentem długowłosej dziewczyny. Zamknęła ona swój dziennik, zapisując ostatnie informacje i spostrzeżenia, a następnie wspólnie z przyszywanym bratem ruszyli w stronę zamku, aby się odświeżyć i udać na rodzinny posiłek, który codziennie odbywali. Dziewczyna dalej nie ochłonęła i źle się czuła po kłótni ze starszym bratem Luke'a, jednak nie chcąc wzbudzać niczyich podejrzeń postanowiła trzymać język za zębami.
Jej komnata została wysprzątana i wywietrzona w czasie, kiedy ona zajmowała się pracą ze smokami. Była to zasługa niezawodnej Lynn, która pełniła rolę jej nadwornej służki, choć Rhaella początkowo stanowczo wzbraniała się przed posiadaniem jakichkolwiek służących. Zrządzenie losu chciało, że Lynn była niezwykle gadatliwą dziewczyną w jej wieku, o żywym temperamencie i przyjaznym usposobieniu. Szybko wkradła się w pełne łaski młodej panny Targaryen i awansowała na jej najważniejszą powierniczkę, będąc tym samym bardziej jej przyjaciółką niż usługującą. Lynn jednak mimo wszystko dbała o porządek w sypialni Rhaelli, za co czasem trzeba było przyznać - brunetka była jej bardzo wdzięczna. Sypialnia dziewczyny znajdowała się zaraz obok sypialni Rhaelii, co należało do kolejnych wyjątków, ponieważ zwykle służba spędzała noce na zupełnie innym piętrze niż ród królewski. Rhaenyra i Daemon nie mieli jednak nic do powiedzenia w tej kwestii, ponieważ obie dziewczyny uparły się i nie chciały odstąpić od tego pomysłu, dopóki pokój obok pokoju Rhael nie stał się kwaterą Lynn.
Dziewczyna po przyjściu do pokoju od razu rzuciła się na łóżko ze świeżo przebraną pościelą i westchnęła na tyle głośno, żeby zwrócić uwagę Lynn krzątającej się właśnie w łaźni i przygotowującej dla niej ciepłą kąpiel.
- Wynocha z łóżka w tym obrzydliwie śmierdzącym stroju! - ruda kobieta rzuciła w stronę Rhaelli czymś w rodzaju koca, jednak materiał nawet nie doleciał do łoża. Dziewczyna zaśmiała się i położyła nogi na czystej pościeli.
- Będziesz musiała mnie zmusić. - odpowiedziała pogardliwie, ale widząc morderczy wzrok Lynn na swoim gardle, od razu zaczęła podnosić się z łóżka.
- Jake wczoraj próbował cię zmusić i dlatego wasze krzyki było słychać aż w mojej sypialni? - zapytała piegowata dziewczyna zanim zdążyła ugryźć się w język.
Rhaella tylko przewróciła oczami i zarzuciła głową do tyłu natrafiając na stos poduszek.
- Znalazł medalion od Aemonda i zaczął zachowywać się jak obłąkany.
- Oh, na jego miejscu też bym się wściekła. Słyszałam że ostatnio Aemond błyskawicznie go rozbroił kiedy spróbowali się w walce. - powiedziała Lynn i spojrzała na Rhael z podekscytowaniem i rozmarzonym wzrokiem. Jasnowłosa niemal mogła odczytać jej myśli jak z otwartej księgi, jednak postanowiła tego nie komentować.
- Nie obchodzi mnie to. A Jake i tak myśli, że naszyjnik dostałam od Aegona i niech tak zostanie.
Lynn jako jedyna wiedziała o prawdziwym pochodzeniu biżuterii Rhaelli, jednak była przekonana że skoro dziewczyna pokłóciła się o niego z Jakem, to wyjawiła mu prawdę, a nie zakryła się kompulsywnym kłamstwem.
- W takim razie nie chciałabym słyszeć jego wrzasków, kiedy dowiedziałby się od kogo naprawdę go otrzymałaś. - Lynn nie potrafiła zachować powagi sytuacji, więc uśmiech wkradł się na jej oblicze i od razu rozpromienił jej piegowatą, śniadą twarz.
- Żadna różnica. - Rhaella podniosła się z łóżka i wkroczyła do łaźni, chcąc zakończyć ten niewygodny dla niej temat rozmowy. Przez jej głowę przemknęła myśl, że powinna już dawno po prostu pozbyć się niepotrzebnego prezentu, jednak nie miała serca tego zrobić. Zamiast tego wolała upchać biżuterię gdzieś głęboko i raz na jakiś czas przypominać sobie o jej istnieniu. Pogrążając się nieco w myślach na temat medalionu, na temat swojego zeszło nocnego snu i wielu innych spraw, dziewczyna powoli rozpuściła swoje długie do pasa, czekoladowe włosy i zdjęła z siebie resztki skórzanego kaftana. Postawiła jedną nogę w wannie, następnie drugą i usiadła wygodnie chcąc doprowadzić się do porządku. Jej przyjaciółka położyła przygotowane dla niej czyste spodnie i ozdobną bluzkę na pufie w części sypialnej pokoju i oddaliła się do własnej kwatery pozwalając Rhaelli pogrążyć się w myślach i zrelaksować.
Dziewczyna zdążyła się przygotować dosłownie w ostatniej chwili, aby zdążyć na posiłek. Dotarła do sali jadalnej w biegu, przez co jej fryzura uległa drobnemu zniszczeniu, ale młoda kobieta zdawała się tym nie przejmować. Otworzyła drzwi wejściowe i zastała całą swoją rodzinę w komplecie, właśnie zasiadającą do wieczerzy. Nie obdarzając Jake'a spojrzeniem, kiedy ten chciał przywitać ją skinieniem głowy i uśmiechem, wyminęła go z prawej strony stołu i usiadła na wolnym miejscu zaraz obok Rhenery. Kobieta uśmiechnęła się w jej kierunku troskliwie, a kiedy dziewczyna zajęła miejsce pogładziła ją delikatnie prawą ręką po długich włosach.
- Siadaj, kochanie. Wyglądasz olśniewająco, jak zwykle. - przyszła królowa spojrzała na nią z błyskiem w oczach, co zawsze rozczulało Rhael. Czuła do Rhaenyry wielką miłość, zapewne podobną do matczynej, ponieważ kobieta zastępowała jej matkę od pierwszego dnia w twierdzy.
- Dziękuję, ale to oczywiście zasługa Lynn, ja nie potrafiłabym dla siebie wybrać nic odpowiedniego. - Rhael lubiła chwalić się swoją przyjaciółką, na co Rhaenyra ponownie się uśmiechnęła i chwyciła ją za dłoń, którą wcześniej dziewczyna zdążyła ułożyć na blacie stołu.
Służący z wielką sprawnością zaczęli przynosić na królewski stół różne potrawy, które zwykle mieli w zwyczaju jeść Targaryenowie, a wtedy rodzina oddawała się niezobowiązującym rozmowom. Rhaella czuła, że Jake patrzy na nią coraz bardziej nachalnie, próbując wymusić kontakt wzrokowy, jednak kobieta nie chciała na razie na niego patrzeć. Postanowiła, że rozmówi się z nim po posiłku, a teraz w ramach kary jeszcze trochę pomęczy go swoją obojętnością. Kiedy konwersacja trwała w najlepsze, Rhaenyra zwróciła się do Rhael.
- Oh, niemalże zapomniałam! Opowiedz nam o nowych jajach Dreamfyre, tak długo czekaliśmy przecież na jej lęg. - z entuzjazmem spojrzała na swoją przybraną córkę, jednak widząc jej smutne i pełne rozczarowania spojrzenie, również jej entuzjazm opadł niemal tak szybko jak się pojawił.
- Smoczyca nie zniosła dziś jaj. Nie ukrywam, że to nieco dziwne, ale zgodnie twierdzimy wraz z Lukem, że mogliśmy się pomylić o jeden dzień w naszych przewidywaniach. - Rhaella wzruszyła drobnymi ramionami i nie patrząc na resztę rodziny wpakowała sobie widelec z dziczyzną prosto do ust.
- Natura jest nieprzewidywalna, kochanie. - rzekła Rhaenyra, która zwana była Radością Królestwa z całkowicie zrozumiałych powodów. Rhael coraz wyraźniej dostrzegała, że Luke jest jej lustrzanym odbiciem i nieodrodnym synem. Przyszła królowa najwyraźniej chciała coś jeszcze dodać, ale w słowo wszedł jej Daemon.
- W takim razie przy Dreamfyre będzie musiał jutro czuwać ten nowy dornijczyk. - rzekł twardym tonem.
Rhaella spojrzała na niego z zapytaniem w oczach, chcąc się dowiedzieć co miałoby być powodem takiej decyzji. Mężczyzna podchwycił jej spojrzenie i pospieszył z wyjaśnieniami.
- Król wzywa naszą całą rodzinę do siebie.
- Zaprasza, jeśli już. - odbiła pałeczkę Rhaenyra zerkając na swojego towarzysza.
- Jeśli zaproszenia nie możesz odrzucić, to nazwałbym to jednak wezwaniem, moja droga. - Rhael dostrzegła cień uśmiechu na jego ustach, więc wywnioskowała że tylko droczy się ze swoją małżonką i nie chce jej naprawdę zdenerwować, dlatego zabrała głos.
- Coś się stało? To coś na tyle ważnego, że nie mogę do was dołączyć z dniem zwłoki? - zrobiła smutną minę chcąc wymusić na swoich rodzicach tę decyzję.
- Zapewne kolejna kolacja mająca na celu pogodzenie nas z tą kretyńską częścią rodziny. - wtrącił się niespodziewanie Jacearys, na co kąciki ust Rhaenyry gwałtownie zmieniły pozycje. Mając ciągle grymas wymalowany na twarzy odezwała się do swojego pierworodnego.
- Mógłbyś chociaż spróbować pogodzić się z wujami. Przyszłemu następcy tronu nie godzi się takie szczeniackie zachowanie i zwady. - skarciła chłopaka, jednak ten zdawał się tego nie zauważać. Zamiast tego wykorzystał moment, w którym to przyciągnął na chwilę uwagę Rhael i spojrzał prosto na nią. Dziewczyna przez kilka minut wytrzymała wzrok brata i w ten sposób toczyła się między nimi mała wojna na spojrzenia, którą ośmielił się przerwać Luke.
- W takim razie chciałbym już odejść od stołu. Musimy z Rhaellą jeszcze raz zajrzeć do Dreamfyre i innych smoków przed naszym wyjazdem. - młody książę spojrzał na ciemnowłosą, a ta od razu podchwyciła jego myśl.
- Zgadzam się, możemy? - spojrzała pytająco na Rhaenyrę, tym samym spuszczając wzrok z Jake'a. Kobieta zgodziła się bez większych problemów, więc młodzi odeszli czym prędzej od stołu i nie zważając na dość eleganckie stroje które mieli na sobie, od razu ruszyli w stronę Smoczej Jamy. Kiedy cisza zdawała się zbyt gęsta, Rhael zaczęła rozmowę.
- Masz jakieś pomysły po co mamy się udać do Viserysa? - spojrzała w przestrzeń rzucając pytanie.
Luke zdawał się analizować jej pytanie i starannie dobierać słowa w odpowiedzi, jakby nie chciał powiedzieć czegoś nieodpowiedniego.
- Szczerze mówiąc, wiem niewiele. Matka zdążyła mi jedynie powiedzieć, że wieści które ma nam do przekazania dziadek należą do radosnych. Bądźmy dobrej myśli, Rhael. Co się może wydarzyć, co jeszcze się między naszymi rodzinami nie wydarzyło? - powiedział pogodnie chłopak, jednak jego oczy zdradzały prawdziwe pomysły krążące mu po głowie. Ciemnowłosa dziewczyna widząc nutę przerażenia w jego zaszklonym spojrzeniu, odpowiedziała niepewnie.
- Chyba masz rację, cóż się może wydarzyć...
CZYTASZ
Opiekunka Smoków
FanfictionRhaella Targaryen jest królewską Opiekunką Smoków nie posiadającą własnego wierzchowca. Jednak kiedy jedno z jaj smoczycy Dreamfyre zostaje skradzione, dziewczyna wyrusza w pogoń za domniemanym złodziejem za towarzyszy mając znienawidzonego Aegona...