ROZDZIAŁ I

183 9 0
                                    

    Osiem lat później Rhaella siedziała oparta o solidny korzeń sosny i wdychała świeże nadmorskie powietrze, jednak tym razem nie była ani skrępowana ani jej życiu nic nie zagrażało. Wprawdzie jakoś metr od niej na polanie pokrytej wrzosami wylegiwał się ogromny, pokryty złotymi łuskami smok, ale dla dziewczyny nie stanowił on nawet najmniejszego zagrożenia. Brunetka odgarnęła przeszkadzające jej włosy z czoła i jeszcze mocniej pochyliła się nad swoim dziennikiem, wpatrując się w niego swoimi fioletowymi oczami. Starannie ukształtowanym kawałkiem węgla uwieczniała niezwykle dostojnego Sunfyre, który podmuchem powietrza ze swoich nozdrzy rozwiewał wrzosy, dzięki czemu do nosa Rhaelli docierał ich piękny i wyraźny zapach. Miała już chyba ze sto obrazów Sunfyre, lecz nie mogła się powstrzymać przed malowaniem go za każdym razem, kiedy ten ucinał sobie drzemkę w jej towarzystwie. Kiedy kończyła szkicować ogon smoka zachowując wszelkie najdokładniejsze szczegóły, zza drzewa o które się opierała wyszedł jej na spotkanie Lucerys.
- Znowu go rysujesz? - zapytał nie siląc się na przywitanie.
Dziewczyna udawała że nie słyszy chłopaka, nie chcąc stracić wątku, jednak ten był nieustępliwy.
- Masz już mnóstwo jego podobizn, jeszcze poskarży się Aegonowi że masz na jego punkcie obsesje... - prychnął pogardliwie Luke, ale mimo wszystko zerknął jej przez ramię na powstały rysunek smoka, a po chwili usiadł tuż koło niej na ziemi.
- Dobrze wiesz, że to że Sunfyre ma więź z Aegonem nie oznacza, że ma taki sam parszywy charakter jak on. To tak nie działa. - Rhaella postanowiła w końcu odezwać się do przyjaciela.
Luke tylko westchnął ociężale na znak, że wie, ale nie wie właściwie jak to jest możliwe. Przynajmniej tak młoda kobieta odczytała jego westchnienie, a zwykle nie myliła się w tej kwestii.
Znała się z chłopakiem już prawie dziesięć lat i był dla niej jak młodszy brat, którego niestety nie miała, albo nie wiedziała o jego istnieniu. Kiedy mając jedenaście lat dotarła brudna, przemarznięta i przerażona do zamku Targaryenów to właśnie Luke'a spotkała jako pierwszego na swojej drodze. Chłopak spacerował samotnie w ogrodzie i kiedy dostrzegł dziewczynkę w ogóle się nie przestraszył, tylko niezwłocznie zaprowadził ją do środka, do swojej matki Rhaenyry i przyszłej królowej Siedmiu Królestw. Rhaella otrzymała tego dnia opiekę, zrozumienie i jak się później okazało - dom i rodzinę. Dziewczyna wprawdzie nie była identyczna jak wszyscy Targaryenowie, ponieważ jej włosy były kasztanowe i lekko pofalowane, ale według reszty członków rodziny - fioletowe oczy nie budziły wątpliwości. Jednak nikt z rodu królewskiego, ani ze spokrewnionych z nimi Velaryonów nie rozpoznawał dziewczynki i nikt nie miał pojęcia skąd ona się wzięła. Początkowo Rhaenyra i Daemon byli sceptycznie do niej nastawieni, jednak szybko zyskała w ich oczach i pokochali ją jak własną córkę. Nikt nie dociekał czyim krewnym jest Rhaella, oczywiście z wyjątkiem samej dziewczyny. Jednak od jakiegoś czasu młoda kobieta zawiesiła poszukiwania swojej rodziny, ponieważ miała zbyt dużo obowiązków jako królewska Opiekunka Smoków.
Od pierwszych tygodni na Smoczej Skale tym co najbardziej interesowało dziewczynę były smoki. Spędzała z nimi więcej czasu niż z ludźmi, co czasem martwiło jej rodzinę, ale zdołała się do tego przyzwyczaić. Rhaella studiowała wszystkie dostępne księgi na temat smoków, a także prowadziła własne obserwacje, notatki, rysunki i szkice i była obecna przy każdym parzeniu i składaniu jaj przez smoki w Smoczej Jamie. Po kilku latach było jasne, że niemal nikt nie posiada takiej wiedzy na temat tych latających stworzeń jak ona, dlatego król Viserys mianował ją na smoczą opiekunkę, która miała nadzorować głównie smocze lęgi i rozród. Mimo iż ród Targaryenów oficjalnie uznał ją jako członka rodziny, Rhaella nie posiadała swojego smoka, a więc nie była jeźdźcem. Posiadała niezbędną wiedzę teoretyczną na temat dosiadania i latania na smokach, jednak nijak się to miało do praktyki. Do jej kołyski nigdy nie włożono smoczego jaja, ponieważ nie wiadomo było nawet gdzie kobieta przyszła na świat i w jakich okolicznościach, a z żadnym z dorosłych smoków do tej pory nie zbudowała więzi. Wyjątkowe natomiast było to, że każdy ze smoków pozwalał jej się do siebie zbliżać na bezpieczną odległość, czy to na potrzeby obserwacji czy nawet aby obejrzeć rany i zadrapania, a także mogła podróżować na smokach jako pasażer - nigdy natomiast jako jeździec. Nawet dla tak wykształconej i doświadczonej kobiety ta kwestia pozostawała jedynie zagadką związaną z nieprzeniknioną naturą i charakterem smoków.
- Jake mówił, że przyjdzie do ciebie wieczorem aby obejrzeć rysunki. - zaczął niby mimochodem Lucerys, ale jego wzrok sugerował, że się denerwuje. Ciągle przyglądał się w skupieniu jej szkicom, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół namalowany na pergaminie przez dziewczynę.
- Mhm. Jak co wieczór. - brunetka odparła z nutką irytacji w głosie, jednak nie chciała zasmucać Luke'a dlatego zaraz po tym zamknęła swój dziennik i oparła się leniwie o jego ramię. Chłopak uśmiechnął się pod nosem rozumiejąc Rhaellę bez słów.

Opiekunka SmokówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz