Nastał kolejny jesienny dzień. Tak jak chłopcy postanowili, żaden z nich nie pisnął nikomu ani słowa na temat tego co stało się poprzedniego wieczora w Zakazanym Lesie. Rankiem każdy z nich udał się normalnie na śniadanie, a potem na zajęcia. Harry starał się nie myśleć o tym co się wydarzyło, ale po prostu nie potrafił. Ciągle miał przed oczami ciemny las, Malfoy'a, trójkę kłócących się mężczyzn i morderstwo. Uczucie niepokoju towarzyszyło mu stale i nie chciało odpuścić. Zdziwił się, gdy przez przypadek minął się na korytarzu z uśmiechniętym, rozbawionym Malfoy'em. Zachowywał się tak jakby wczorajsze morderstwo nie miało w ogóle miejsca. Czy chłopak zapomniał już o tym co się stało? A może jest mistrzem w ukrywaniu uczuć? Podczas obiadu Harry się przekonał, że w grę wchodzi jednak ta druga opcja.
Gdy wszyscy uczniowie byli zajęci jedzeniem i rozmawianiem ze sobą, do Wielkiej Sali wszedł Hagrid. Próbował on nie zwracać na siebie uwagi, ale to było po prostu niemożliwe by nie zauważyć pół olbrzyma idącego środkiem sali wprost do stołu nauczycielskiego. Harry dostrzegł, że minę miał nietęgą i nie zagadywał do uczniów jak to miał w zwyczaju robić. Po prostu szedł prosto przed siebie. To wszystko było już podejrzane dla Potter'a.
Hagrid zatrzymał się przy dyrektor McGonagall, nachylił się i powiedział jej coś po cichu do ucha. Twarz kobiety momentalnie zamarła, a widelec, który trzymała do tej pory w ręku, spadł na talerz z głośnym brzdękiem. Dyrektor natychmiast wstała z miejsca i razem z Hagridem popędziła do wyjścia. Harry z przejęciem obserwował całą sytuację. Rozejrzał się po innych stołach, ale nikt inny zdawał się nie zauważyć tej sceny. Nikt poza Malfoy'em, który przestraszonymi oczyma wpatrywał się teraz w Harry'ego. Oboje czuli czego mogła dotyczyć rozmowa Hagrida z McGonagall i oboje byli tym przerażeni.
Harry nie mógł tak bezczynnie siedzieć. Musiał to sprawdzić. Odczekał chwilę, a potem odsunął od siebie talerz z obiadem i poderwał się z miejsca. Ruszył ku wyjściu, a potem do masywnych, dębowych drzwi prowadzących na zewnątrz. Wyjrzał za nie i zobaczył dwie postacie biegnące przez błonia w stronę Zakazanego Lasu.
— Myślisz, że już wiedzą? — zapytał obcy głos, a Harry natychmiast rozpoznał w nim głos Dracona.
Blondyn stał tuż za nim i również patrzył na błonia.
— Myślę, że tak. — powiedział z trudem Harry, odwracając się do drugiego.
~~~
— Cześć Luna. — przywitał się miło.
Tego samego dnia, lecz parę godzin później Harry spotkał na jedynym z korytarzy swoją dobrą przyjaciółkę. Dziewczyna szła przed siebie, czytając do góry nogami Żonglera.
— Cześć Harry. — odpowiedziała, lecz nie odłożyła gazety. — Co u Ciebie? Jak Ci idzie nauka? — zapytała.
— Eee... Chyba w porządku. — odpowiedział Harry.
— A jak Ci się układa z Ginny?
— Nie układa. — Rozstaliśmy się. — odparł, drapiąc się po karku. — W zgodzie. — dopowiedział, żeby nie było żadnych niejasności.
— Niesłychane. — mruknęła monotonnym głosem, dalej czytając kolorowe pisemko.
— Ale mam już kogoś nowego na oku. — pochwalił się Harry.
Luna dopiero teraz odłożyła Żonglera i zrobiła zdziwione oczy.
— Co? Kogo? Jak ona ma na imię? — zapytała podekscytowana.
Harry nie zamierzał niczego ukrywać. Gdyby mógł, przeprowadził by tę rozmowę z Hermioną i Ron'em, nie mniej jednak przyjaciele byli daleko stąd. Oczywiście, mógł napisać do nich list w tej sprawie i zasięgnąć rady, lecz on potrzebował zrobić to na żywo. Widząc stojącą obok niego Lunę, pomyślał, że przecież nie jest ona w niczym gorsza od jego przyjaciół, więc dlaczego by nie spróbować.
![](https://img.wattpad.com/cover/313642469-288-k731444.jpg)
CZYTASZ
𝚆𝚒𝚝𝚗𝚎𝚜𝚜𝚎𝚜 | 𝚍𝚛𝚊𝚛𝚛𝚢 𝟷𝟾+ |
Misterio / SuspensoVoldemort został pokonany, a Harry wraca na 7 rok nauki w Hogwarcie. Wraz z nim, między innymi Draco Malfoy. Niedługo potem obaj chłopcy stają się przypadkowymi świadkami morderstwa w Zakazanym Lesie. Nieustanne życie w strachu zbliża ich do siebie...