Rozdział 10

51 4 1
                                    

Rok później

[. . .]

Śnieżna noc nie była wielkim zaskoczeniem. Mieszkańcy Zurychu zdążyli przywyknąć do tak pokaźnych opadów śniegu o tej porze roku. Białe, ośnieżone ulice odbijały i rozpraszały światło z pobliskich domów i straganów świątecznych. Ciepłe barwy rozpraszały się w wszędobylskich kryształkach lodu tworząc ciekawą i przyjemną do podziwiania aurę świetlną otaczającą każde źródło światła. W powietrzu unosił się zapach czekolady, cynamonu, żurawiny, goździka, anyżu, ciepłego mleka, czarnego pieprzu i kilku innych charakterystycznych dla świąt przypraw, które natychmiastowo łączyły się z intensywnym i dominującym zapachem żywicy zdobiących miasto sosen i świerków. Powietrze było gęste i ciężkie od mrozu, panującego na ulicach.

Stara część miasta jak zawsze o tej porze roku tętniła życiem i przyciągała swoją świąteczną aurą i atmosferą zarówno mieszkańców jak i turystów. Z ulic wydobywał się cichy spokojny odgłos dzwonków poruszanych przez chłodne podmuchy wiatru, niosącego ze sobą powoli opadające płatki śniegu. Ze starszych kamienic dał się słyszeć odgłos pozytywek wygrywających melodię "Stille Nacht" zapętloną tak dokładnie i precyzyjnie, że słuchający nie mógł określić w którym momencie melodia kończy się, a kiedy zaczyna się od nowa. Kilka domów dalej znajdowały się rzędy niewielkich, ciemnobrązowych, drewnianych chatek pokrytych kilkoma centymetrami białego puchu. Drewniane konstrukcje ozdobione były wieńcami z krzaków cisa pospolitego o jasnoczerwonych owocach, zaplecionych z ogromną starannością. Zapach piernika, przypraw korzennych i grzanego wina był w tym miejscu najintensywniejszy.  

Genji szedł cicho przed siebie zamyślony, przeciskając się przez tłumy, otoczony stoiskami z przeróżnymi świątecznymi wypiekami, upominkami, pamiątkami i alkoholem. Dużo czasu minęło od momentu, gdy odzyskał stracone prze większość członków Overwatch zaufanie, utracone niemal całkowicie po tak zwanym "Incydencie Weneckim". Co prawda nie poniósł aż tak dotkliwych konsekwencji jak reszta członków dawnego Blackwatch. Wisząca nad każdym groźba dyscyplinarnego wydalenia z organizacji przekształciła w znacznie bardziej łagodną karę, której skutki mimo to były dotkliwe i odczuwalne. Dowództwo ostatecznie doceniło postawę skruchy i chęci zadośćuczynienia swoich win, stosując w stosunku do niego i Cassiediego najniższą możliwa karę dyscyplinarną, która była przewidziana w takich okolicznościach. Najgorsze konsekwencje spotkały ostatecznie Reyesa, któremu odebrano rangę dowodzącego i prawo do czynnej służby do odwołania. 

Shimada nie myślał już o tym co miało miejsce tak dawno temu. Cieszył się teraz jak małe dziecko, które pierwszy raz weszło do wesołego miasteczka. Przypominało mu to obchody nowego roku w Hanamurze. Może brakowało jedynie sztucznych ogni i znacznie, znacznie większego hałasu, połączonego z bardziej żwawą atmosferą panującą na ulicach.

Shimada westchnął głęboko, przymykając na chwilę oczy. Nareszcie mógł nie myślec o niczym. Nie martwić się, chociaż na chwilę. W końcu był sam na sam ze swoimi przemyśleniami w swojej głowie... i gorącą czekoladą, którą kupił na pobliskim straganie. Minął długi czas od tamtej pamiętnej nocy, która sprowadziła na niego ciemne chmury, te same ciemne chmury, które od długiego czasu wisiały nad całą organizacją Overwatch, pękającą w szwach od skandali i korupcji, która w związku z takimi incydentami, jak ten z zeszłego roku, jedynie wypływały coraz częściej na powierzchnię. Shimada czuł się winny. Czuł, że przyłożył swoją rękę do sytuacji w której się znaleźli. Narastająca nieprzychylność i nieufność społeczeństwa i Organizacji Narodów Zjednoczonych do dawnego Blackwatch i Overwatch, była tematem, znanym jedynie niektórym osobą, najczęściej wyżej postawionym w strukturach.

Jack wprowadził go w pogarszającą się od lat sytuację tej pokojowej organizacji. Wyczuwał, że nadal ma żal i pretensje do niego i. jego towarzyszy Trudno się dziwić. W tak trudnym okresie dla organizacji, tego typu incydenty rozchodzące się echem na skale światową, zazwyczaj są ostatnim gwoździem do trumny. Jedyne co wtedy ocaliło organizację, była szybka odpowiedź Overwatch, na zarzuty w ich kierunku i sprawny plan działania, minimalizujący straty wizerunkowe. Blackwatch przestało istnieć a ich dane dotyczące operacji zostały utajnione. Zamieszani w wydarzenia w Wenecji zostali zawieszeni w służbie na czas nieokreślony, a działania Overwatch wiązały się z ciągłą analizą i obserwacją komisji. 

Mów mi AngelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz