Część 12

107 2 0
                                    

Bose pov*
Leżałem i nic mi więcej nie zostało. Patrzyłem w sufit i nic więcej. Było tak cicho i ta cisza była nawet przyjemna, ale też nie. Myśl o tym, że mogę umrzeć ciągle chodziła po mojej głowie.
- Bose! - usłyszałem nagle jak ktoś krzyczy moje imię i nagle do pomieszczenia wbiegł Miles.
- Co? - zapytałem.
- Stary nie uwierzysz, no nie uwierzysz - tylko powiedział i zaczął chodzić w tą i spowrotem.
- O co chodzi?
- Chapa.
- Co z nią?
- Walczy.
- No przecież jest super herosem to chyba walczy, nic w tym dziwnego - powiedziałem i znowu zacząłem patrzeć się w sufit.
- Ty nie rozumiesz - powiedział mój przyjaciel, a ja zwróciłem na niego wzrok - Nie legalne walki.
- To chyba źle - powiedziałem po chwili namysłu.
- No tak no i dzisiaj ona i Drex mają zawalczyć - powiedział Miles - Przecież on ją zabije.
- A jej moce?
- W tej walce nie może użyć mocy.
- Dlaczego?
- Tak postanowił Drex bla bla bla i tak ma być bla bla bla nie wiem do końca jak ma być jeszcze, ponieważ tylko trochę się dowiedziałem bla bla bla.
- Kiedy ta walka?
- Chyba za pół godziny - odpowiedział Miles, a ja w tym czasie odłączyłem się od kabli i wziąłem swoją gumę w dłoń - Co robisz?
- Idę obronić moją dziewczynę - powiedziałem i po chwili miałem na sobie strój superbohatera - Teleportujesz mnie tam gdzie ma być ta walka.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Miles...
- No dobra - powiedział, zrobił balona i się teleportowaliśmy w miejsce gdzie ma być ta walka.
Na miejscu było dość dużo złoczyńców, ale bardziej mnie ciekawiło gdzie jest Chapa. Rozglądaliśmy się tak przez chwilę aż nagle ktoś wpadł na mnie.
- Bose? - powiedziała szeptem ta osoba i po chwili się zorientowałem kto to jest.
- Henryk? - powiedziałem również szeptem, a chłopak tylko przytaknął, że to on - Co tutaj robisz?
- Co ty tutaj robisz? - powiedział blondyn i wskazał na mnie - Powinieneś odpoczywać.
- Ty wiesz? - zapytał Miles, a Henryk kiwnął głową.
- Henryk, musimy już się... - podeszła do nas Chapa i jak nas zobaczyła, przerwała w pół zdania - Co wy tutaj robicie?
- Co ty tutaj robisz? - powiedziałem, a następnie skrzyżowałem ręce.
- Walczę - odpowiedziała po chwili ciszy, a ja się nie odzywałem tylko czekałem na dalsze wyjaśnienia - Razem z Henrykiem tak zbieramy pieniądze.
- Wszystko mi opowiedziała, poprosiła o pomoc no i się zgodziłem - dodał jeszcze Henry.
- To po tych walkach miałaś te rany - odezwał się Miles.
- No ale żyję - powiedziała dziewczyna i spojrzała na ring - Henryk musimy się przygotować.
- Poczekaj - powiedziałem i złapałem ją za rękę - Nie rób tego.
- Wiem co robię.
- Proszę cię.
- Robię to dla twojego dobra, przecież kończy nam się czas.
- Nie obchodzi mnie to, wolę już umrzeć zamiast tego żebyś zawalczyła z ryzykiem, że może stać ci się krzywda.
- A ja wolę zawalczyć zamiast tego żebyś umarł.
- Przestańcie - nagle odezwał się Henryk - Tutaj wasze sprzeczki w niczym nam nie pomogą.
- To niech sobie stąd pójdą i będzie dobrze - powiedziała dziewczyna.
- Jak wy nie zawalczycie to będzie dobrze - powiedziałem.
- Idź stąd - powiedziała Chapa i chciała mnie odprowadzić do wyjścia, ale ją powstrzymałem.
Złapałem ją za rękę i patrzyłem w jej oczy aż poczułem, że razi mnie swoją mocą.
Puściłem jej dłoń i mały krok do tyłu zrobiłem od niej. Patrzyłem na nią, a ona tak nagle wybiegła z pomieszczenia.
Chapa pov*
Biegłam przed siebie przez jakiś czas aż w końcu się zatrzymałam i oparłam się o ścianę jakiegoś budynku. Patrzyłam tak na ziemię bez sensu aż poczułam dłoń na moim policzku.
- Bose, zostaw mnie - powiedziałam nadal patrząc na ziemię i nie chcąc zacząć kontaktu wzrokowego, ale chłopak nic z tego nie zrobił - Zostaw mnie! - powtórzyłam już trochę głośniej i odepchnęłam chłopaka od siebie.
- Możesz mnie popychać, razić swoją mocą ile chcesz, ale i tak nie pójdę - powiedział, a ja spojrzałam w jego oczy - Możemy też tutaj stać ile chcesz, nawet przez całą noc.
- Nie Bose, ty nie rozumiesz - powiedziałam, a on złapał mnie za ręce.
- Rozumiem, boisz się, że mnie stracisz, ale hej może tak już musi być - powiedział i na jego twarzy pojawił się mały uśmiech - Musimy już się z tym pogodzić.
- Nie Bose...
- Chapa, też to dla mnie ciężkie - przerwał mi, a następnie puścił moje ręce i odsunął się ode mnie - Ale jak nie uzbieramy tych pieniędzy w inny sposób, a nie że będziesz siebie narażać, to musimy się z tym pogodzić, że to już... Będzie koniec.
Ostanie dwa słowa powiedział z jakimś strachem, w jego oczach można było zobaczyć ten strach, który w nim był. Stał i patrzył przed siebie i był w tym wszystkim zagubiony. Widać było jego bezradność.
- To koniec - powiedział, a następnie usiadł na ziemi i schował swoją twarz w swoich dłoniach.
Bez słowa usiadłam obok niego i zabrałam jego dłonie z jego twarzy tak aby mógł na mnie spojrzeć. Przytuliłam go do siebie i zaczęłam głaskać chłopaka po głowie. Czułam na sobie jego niespokojny oddech i jak chwyta mnie za rękę.
- Bose, musisz się uspokoić - powiedziałam szeptem, a on tylko pokręcił głową na nie.
- Boję się - powiedział i zmocnił uścisk naszych dłoni.
- Bose... Uspokój się albo nie kupię ci lodów - powiedziałam, a chłopak spojrzał mi w oczy.
- I tak byś mi nie kupiła albo byś kupiła, ale byś wzięła dla siebie - powiedział i na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.
- Bez przesady - powiedziałam i delikatnie szturchnęłam go w ramię na co delikatnie się zaśmiał, ale potem kompletnie jego wyraz twarzy się zmienił - Wszystko dobrze?
- Trochę boli mnie głowa, ale to nic takiego - odpowiedział i nagle jego głowa wylądowała na moim ramięniu.
- Bose, wszystko w porządku? - zapytałam i zobaczyłam jak chłopak zamyka oczy - Bose?
- Co tutaj się dzieje? - usłyszałam głos Henryka i po chwili go zobaczyłam razem z bratem Miki.
- Boli - usłyszeliśmy jęk Bose'a, a Henry odrazu do niego podszedł.
- Musimy go stąd zabrać - powiedział blondyn i po momencie byliśmy już w gnieżdzie.

Niebezpieczny oddział - Bapa Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz