Część 5

174 5 14
                                    

Bose pov*
Od kilku dni Chapa jest jakaś dziwna, prawie ze mną nie rozmawia, przytula i takie inne. Postanowiłem z nią porozmawiać i na szczęście miałem szanse, ponieważ nikogo innego nie było w pomieszczeniu.
- Chapa... Możemy porozmawiać? - zapytałem i nagle dziewczyna na mnie spojrzała i z jej oczu nie dało się nic odczytać.
- Ciekawe o czym - powiedziała szorstko i podeszła do mnie - Czego chcesz?
- Czy ja coś zrobiłem? Prawie ciągle mnie unikasz, prawie już nie rozmawiamy...
- Ty jeszcze się pytasz czy coś zrobiłeś?! Tak Bose zrobiłeś! - krzyknęła mi w twarz i miała już iść, ale ją zatrzymałem, łapiąc ją za rękę.
- Chapa proszę cię... Wytłumacz mi o co chodzi - powiedziałem.
- Ty tak na serio? Powinieneś się domyślić.
- Chapa...
- Jesteś po prostu oszustem! Obiecałeś mi, że już nie będziesz chodzić na te całe randki, a ty ciągle to samo! - wykrzyczała.
- Chapa...
- Bose obiecałeś mi... Obiecałeś!
- Wiem! Ale robię to w słusznej sprawie - powiedziałem, a ona tak tylko przez chwilę na mnie patrzyła.
- W słusznej sprawie? Ty tak na serio? - zapytała, a ja tylko przytaknąłem - Oszukiwanie mnie i spotykanie się z innymi dziewczynami za moimi plecami jest słuszną sprawą?!
- To nie tak.
- To jak?!
- Mam uszkodzony mózg! - krzyknąłem, a dziewczynę zamurowało.
- Co? - zapytała, a ja przełknąłem ślinę.
- W tym pożarze co był miesiąc temu, co tam był wybuch i tego... Schwoz zrobił mi prześwietlenie no i no okazało się, że mam uszkodzony mózg no i to było dość poważne bo no mogłem umrzeć bo nie dość że to, to jeszcze straciłem mnóstwo krwi i Schwoz wszczepił mi jakieś no urządzenie bo bez tego no urządzenia... No było by nie zaciekawie.
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? - zapytała i złapała mnie za rękę.
- Nie chciałem cię martwić... Tylko Ray i Schwoz o tym wiedzą - odpowiedziałem i spojrzałem na nasze połączone dłonie.
- A po co ci te pieniądze?
- Jakiś Gooch ma przywieźć mi jakieś tam lekarstwo czy coś, ale najpierw są potrzebne pieniądze no i zacząłem no znowu chodzić na te całe randki żeby no uzbierać no i tam Schwoz i Ray też tam zbierają no.
- Bose... - powiedziała Chapa i mnie przytuliła - Poradzimy sobie jakoś z tym... Uzbieramy jakoś te pieniądze i będzie dobrze.
- Mam taką nadzieję - powiedziałem i spojrzałem w oczy dziewczyny - Nie chciałem cię zranić.
- Bose... - powiedziała stykając nasze głowy do siebie - W porządku... Po prostu myślałam, że już mnie nie kochasz i... Że to już koniec.
- Nigdy nie przestałem cię kochać - powiedziałem i dałem dla niej małego całusa - Kocham cię z całego serca.
- Ja ciebie też - powiedziała i po chwili połączyliśmy swoje usta w pocałunku.

Niebezpieczny oddział - Bapa Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz