Obudziły mnie poranne promienie Słońca wdzierające się przez zasłony. Nie otwierając oczu zaczęłam ręką szukać na szafce telefonu. Kiedy poczułam go pod swoją dłonią uniosłam go na wysokość oczu i sprawdziłam godzinę. Siódma dwadzieścia trzy. Zwlokłam się z łóżka. Za siedem minut i tak zadzwoniłby budzik. O godzinie dziesiątej odbywała się rekrutacja do mojej wymarzonej uczelni aktorsko–artystycznej. Musiałam się dobrze zaprezentować. Po wstaniu z łóżka swoje pierwsze kroki skierowałam do wyjścia z pokoju, a następnie do łazienki. Weszłam pod prysznic. Kiedy już skończyłam się myć podeszłam do lusterka. Wysuszyłam włosy i ciało ręcznikiem, a następnie ruszyłam do pokoju. Ubrałam to:
Spsikałam się ulubionymi perfumami i zeszłam na dół. Na dole już była mama. Postanowiłam odpuścić sobie śniadanie i zjeść coś po drodze. Nie miałam najlepszych relacji ani z matką i z siostrą. Pomimo tego, że byłyśmy bliźniaczkami bardzo się różniłyśmy chociażby wyglądem. Jedyny wspólny element naszego wyglądu to rude mocno kręcone włosy i stosunkowo wysoka szczupła sylwetka. I na tym podobieństwa się kończyły. Ja doskonale wiedziałam jak się ubrać, żeby zwrócić na siebie uwagę, byłam pewna siebie, sarkastyczna i myślałam trzeźwo. Nie zaślepiały mnie emocje. Clary była inna. Ubierała się jak chłopczyca, była delikatna i kierowała się sercem. Z własnego doświadczenia wiem, że to zgubna droga. Oczywiście mama zawsze wolała moją siostrzyczkę. Łatwiej nią było manipulować, okłamywać czy po prostu zmylić. Ze mną było odwrotnie. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam w kierunku uczelni, i tak zostało mi już pół godziny by tam dotrzeć. Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że jest już tam Clary. Zaczęłam wzrokiem szukać Simona, siedział przy barze. Przede mną w kolejce były dwie osoby. W torbie znajdowały się moje prace w formie piosenek i utworów bez tekstu. Musiałam improwizować bez podkładu muzycznego, za który zwykle służyła mi gitara. Na uczelni najbardziej cenili naturalny talent bez żadnych wspomagaczy. Musiałam więc naprawdę się postarać. Nim się spostrzegłam pierwsza osoba została odprawiona z kwitkiem, a za nią kolejna. Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo.
×××
Wchodząc do domu czułam nieopisaną ulgę. Dostanie się na uczelnię, to najlepsze co mi się dzisiaj przytrafiło. Weszłam zadowolona do kuchni, gdzie już była mama.
— I jak poszło? — zapytała. — dostałaś się?
— Tak — powiedziałam dumna. — najlepsze, co mi się dzisiaj przytrafiło!
Uśmiechnęła się. Zdjęłam torbę i zaniosłam ją do pokoju. Po chwili wyszłam z niego i skierowałam się do salonu. Moja mama już stała trzymając w ręce torebkę prezentową. Rozłożyła ręce, przyciągając mnie do uścisku.
— Wszystkiego najlepszego — powiedziała, dając mi prezent. Wyjęłam z wnętrza metalowy przedmiot. Co to takiego? — to stela. Jest to wiekowy przedmiot, należący do naszej rodziny. Zachowały się tylko dwa.
CZYTASZ
Cursed Angel | Shadowhunters
Fanfiction"- Chłód w twoich oczach sprawiał, że chciałem Cię z każdym dniem poznawać coraz bardziej - w jego oczach odczytałam tylko szczerość. Zero sarkazmu, zero fałszywej nuty. - pomimo tej całej nienawiści, nie potrafiłbym wyobrazić swojego życia bez cieb...