Rozdział 2

166 6 0
                                    

- Halo? Pora wstawać - Mówił Evan

- Jeszcze 5 minut! - Zakryła swoją twarz poduszką

- Baczność żołnierzu! - Zaczął wykrzykiwać

- Wywalaj Evan! - Rzuciła w niego poduszką

- Czekam na dole, za 5 minut masz mi się tam zjawić - powiedział i wyszedł, dziewczyna niechętnie wstała.

Jej czarno-zielone włosy opadały na całą twarz, jej czarne jak dziura oczy były dość nie wsypane. Zeszła na dol gdzie chłopak już dawał śniadanie

- No, masz szczęście bo jakby to nie było jeszcze gotowe to bym cię ukatrupiła - Wysyczała, chłopak się jedynie uśmiechnął białymi jak śnieg ząbkami.

Gdy zjadła już swoje śniadanie spojrzała na zegarek, pokazywał dziesiątą dwadzieścia osiem.

- Już dziesiąta? - Spytała zdziwiona

- no chyba o siódmej bym cię nie budził, zazwyczaj to ty budzisz mnie - Powiedział przeglądając coś w telefonie

- Tyler mnie wczoraj odwiedził, siedzieliśmy do późna - Odpowiedziała ziewając

- Tyler - Wysyczał - Nie lubię gościa, panoszy się po domu. Zostawia brudne rzeczy oraz jest strasznie denerwujący. „ Patrzcie na mnie jestem Tyler, ten play boy z którym chce chodzić każda laska" - Zirytował się

- Evan! Ja się nie czepiam Tiffany, to ty zostaw Tylera - Odpowiedziała, a ten uniósł ręce w geście poddania

- Co zamierzasz dzisiaj robić? - Spytał

- Nie wiem - Odpowiedziała

Umyła swój talerz i pobiegła na górę, Przebrała się w czyste ciuchy.


ciemno fioletowo-czarna spódniczka, czarna koszulka i biżuteria. Wzięła torebkę do której spakowała potrzebne rzeczy takie jak, telefon, klucze, portfel, gumy i szczotkę. Gdy miała wychodzić Evan siedział na kanapie oglądając film przyrodniczy.

- O mój Boże, Słoń! - Powiedział szczęśliwy

- Nigdy go nie zrozumiem - pomyślała i wyszła z domu.

Nawet nie wie gdzie szła, chodziła bez celu. Widziała auta jadące tam i tu, ludzi przepychających się po pełnych uliczkach. Dzieci bawiących się na placu zabaw. Zawsze marzyła o takim życiu, dziecko: Place zabaw, przyjaźnie, poznawanie świata. Nastolatek: chodzenie do szkoły, bunt nastoletni, pierwsza miłość, narzekanie na wszystko. Dorosła: Praca, rodzina, miłość, sukcesy. I na starość: Spokój, odpoczynek, wnuczęta.

Mimo ze wiedziała ze to niemożliwe to i tak tego pragnęła, nie lubiła dzieci. Ale i tak je chciała, Nie lubiła się uczyć lecz bardzo chciała poznawać świat. Ból to był ten czynnik który towarzyszył jej codziennie, dzień w dzień. Ale nie mogła żyć spokojnie, wiedziała ze hydra będzie jej szukać. Dopóki żyje

Jej przemyślenia przerwał szloch, spojrzała na dziewczynkę która siedziała skulona. Kobieta podeszła do niej i uklęknęła

- Co się stało? - Spytała, dziewczynka delikatnie uniosła głowę, była tak podobna do kobiety kiedy była mała.

- N-Nikt nie chce się ze mną bawić... wszyscy mnie unikają przez jedną dziewczynę - Mówiła szlochając

- Dlaczego? - Spytała ciekawa

- R-Rozpowiedziała każdemu ze jestem biedna...nie mam super zabawek a....a moi rodzice nie kochają się już tak jak reszty dzieci. - Powiedziała kobieta wiedziała ze musi coś zrobić, kiedyś pewnie by odeszła bez żadnych uczuć lecz teraz coś kazało jej pomóc, była taka sama...

-------------

- Każdy ma uczucia - Mówił

- Ja ich nie mam, ty również - Oznajmiła waląc w worek

- Skąd jesteś? - Spytał

- Z Kalifornii, a ty? - Spytała nadal nie patrząc się na niego

- Tak właściwie to...Nie pamietam - Podrapał się po karku

- To ty jesteś tym żołnierzem który ma 100 lat? - Spytała

- Tak, właściwie to ile ty masz lat? - Spytał

Czasami myślę tylko o tobie / Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz