Rozdział 17

62 0 0
                                    

Dziewczyna siedziała na podłodze, swoją brodę trzymała na kolanach. Nadal myślała nad słowami brata, mimo ze bolały to miał racje.

- Możecie już iść? - Spytała

- To nie two- Nie dokończył Steve

- Nie Steve, wyjdźcie już - Powiedziała, oni po prostu opuścili dom. Nie chciała żeby patrzyli jak ma chwile słabości, nikt nie mógł tego zobaczyć.

Wstała z zimnej podłogi i pokierowała się w stronę pokoju, miała dość tego dnia. Przebrała się w piżamę i poszła spać.

01:33

Dziewczyna wstała szybko z łóżka, wiedziała ze już nie zaśnie, znowu to samo. Wstała i poszła w stronę łazienki, gdy już się ogarnęła poszła do kuchni. Zrobiła sobie herbatę wraz z kanapkami, włączyła telewizor i zaczęła oglądać różne kanały.

Bucky perspektywa

Właśnie wyszliśmy z domu Hailey, specjalnie nie chciała żebyśmy ją widzieli. Zawsze była silna, chociaż widziałem ten żal w jej oczach, rosnący z każdym słowem jej brata. Wsiedliśmy do samochodu kiedy Steve zabrał głos

- Mógłbym wiedzieć co się właśnie stało? - Spytał patrząc na mnie

- Steve to nie tak - Odpowiedziałem równie zmieszany

- A jak? Jesteś w to zamieszany prawda? Znaliście się wcześniej, oraz Fury. Również jest w to wplątany? - Spytał patrząc przed siebie

- Tak, znaliśmy się wcześniej. Ale nic nie wiem o Furym - Powiedziałem opierając głowę o szybę

- Dlaczego nic nie mówiliście? - Spytał spokojniej

- To sprawa moja i Vereny - Odparłem

- Ale Bucky, nie zrozumiesz? Mógłbym wam no nie wiem pomóc, nie odpychaj mnie. Pomógłbym wam - Powiedział patrząc na Mnie

Tak właściwie, to wiedziałem. Mógł pomóc, dużo razy poświecił się dla mnie, umiał dochować tajemnicy. Ale i tak będzie musiała mi się wytłumaczyć o Furym.

- tak właściwie to...jest jedna rzecz - Zacząłem

Hailey

Dziewczyna wstała z wygodnej kanapy, gdy zobaczyła ze już jest 8:00. Przebrała się jak zwykle, i wzięła telefon który właśnie leżał na podłodze. Wyszła z domu i pokierowała się w stronę Stark Tower. Gdy dotarła weszła do windy.

- Jarvis gdzie jest Avengers?

- Właśnie szykują się do misji

- Zapewne sprawka Dolesa - Pomyślała dziewczyna

Gdy usiadła na krześle przyszedł już gotowy Stark.widocznie czegoś szukał

- Szukasz czegoś? - Spytała

- Ktoś zabrał pare pistoletów z naszego magazynu - Powiedział

- Słyszałam ze macie misje, słuchaj ty jedz na misje a ja ich poszukam - Uśmiechnęła się

- Dziękuje - Poszedł

Gdy miała pewność ze nikogo nie ma, szybko pobiegła do pracowni starka. Kod.

- Kurde - Powiedziała cicho, po chwili jednak wpisała kod - Serio Stark? Serio? 1234? - Zakpiła z niego i weszła do środka

Rozejrzała się po pracowni, wszędzie były jakieś wynalazki czy inne duperele. Odnalazła komputer i włamała się na niego, zhakowanie Jarvisa zajęło jej dobre 10 minut z racji tego że była już przygotowana

- Jarvis pokaz co potrafisz - Powiedziała cicho przeciągając się

Zobaczyła teraz perspektywę Starka, lecieli dopiero ale byli niedaleko. Dziewczyna zostawiła w jednym z pól perspektywę starka, śmiała się jak Stark klnął co słowo.

- Co tu robisz? - Usłyszała głos za sobą, odwróciła się gdzie zobaczyła Buckiego

- Nie strasz mnie więcej - Odpowiedziała wracając do komputera

- Nie myślałem ze przyjdziesz dzisiaj - Podszedł do dziewczyny

- Dlaczego? Nie jestem chora - powiedziała

- Wiesz o co mi chodzi - Stanął kolo niej

- Mam - Oznajmiła ignorując słowa Jamesa, ten tylko się przyglądał

- Co tak dokładnie? - Spytał

- Wiedziałam ze coś tu znajdę, chodź - Powiedziała, zamknęła wszystko i wyszli z pracowni. Pokierowali się w stronę biura, tam na szczęście nie był zabezpieczeń, co było ich błędem.

- Tak właściwie to czemu nie jesteś z nimi na misji? - Spytała szukając w szafie jakiś papierów

- Wiedziałem ze coś kombinujesz, zapewne ta cała „misja" to jedna wielka ściema

- Musiałam ich czymś zająć

- Tak właściwie....Co miał twój brat na myśli mówiąc ze masz układy z Furym? Myślałem ze nienawidzisz Avengers i tarczy

- Bo tak jest, nie mam żadnych układów. Fury pomógł mi z hydrą, oraz z znalezieniem brata. Czasami wykonuje dla niego robotę ale zanim znalazłam mojego brata był jedyną osobą która nie traktowała mnie z góry

- Myślisz ze coś tu znajdziemy?

- Mam nadzieje - Przerzuciła papiery - chwila...Mam!

- Pokaz

- Wszystkie „zniszczone" bazy hydry, agenci....

Dziewczyna zabrała papiery do plecaka, Mężczyzna szedł za nią krok w krok

- Gdzie idziemy?

- Gdzieś gdzie się najlepiej myśli

Po chwili weszli do jakiegoś budynku, był duży. Weszli na samą górę, dziewczyna pchnęła drzwi które zaskrzypiały, po chwili znaleźli się na dachu.

————————————

Żołnierze ciągnęli za sobą Dziewczynę, włosy miała w nieładzie, ciuchy postrzępione jakby zaatakowało ją zwierze. Odprowadzili ją do białego pomieszczenia, na ścianach był widoczny grzyb oraz zaschnięte plamy krwi, przejęli ją drudzy żołnierze którzy stali koło doktora. Miał na sobie biały kitel a na rękach rękawiczki, szukał czegoś w szafce, gdy to znalazł położył na biurko. Odwrócił się do niej i uśmiechnął.

- Siadaj - Zaczął wiązać pasy

- Gdzie ja jestem? Wypuścicie mnie! - Zaczęła się wyrywać, po chwili poczuła mocny uścisk na barku wywołany przez żołnierza który ją trzymał, nagle poczuła wbijaną igłę do jej szyi. Gdy już miała powoli tracić przytomność usłyszała.

- Witamy w piekle

Czasami myślę tylko o tobie / Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz