Rozdział 21

53 0 0
                                    

Dziewczyna obudziła się w sali szpitalnej, na zegarze widniała godzina piąta czterdzieści siedem. Zrezygnowana przetarła swoje oczy, zeszła powoli z łóżka uważając przy tym żeby nie paść na podłogę. Szła powoli przez korytarze wieży, gdy wchodziła w część mieszkalną zobaczyła ze ktoś jest w kuchni. Powoli poszła w stronę pomieszczenia, gdy już tam weszła zobaczyła Jamesa który aktualnie nalewał wody do szklanki.

- James? - Spytała, ten szybko odwrócił się do niej o mało nie wylewając napoju

- Nie strasz mnie - Powiedział ale jednak po chwili kąciki jego ust lekko uniosły się do góry

- Czemu nie śpisz? - Spytała

- Przyszedłem się napić - Pokazał jej szklankę

- Koszmary? - Spytała

- Ni- Nie dokończył bo dziewczyna mu przerwała

- Nie musisz mnie okłamywać, widzę przecież - Powiedziała, na co chłopak westchnął

- Tez je masz? - Spytał siadając

- Czasami....co tym razem ci się śniło? Możesz mi powiedzieć, coś o tym wiem - Rzekła, Mężczyzna lekko zdezorientowany spojrzał na nią

- Nie spodziewałem się takiego pytania - Powiedział - Martwisz się? - Spytał uśmiechając się

- W życiu - Odparła - Po prostu....jestem ciekawska - Powiedziała

- Uh, rozumiem - Spojrzał na swoją wodę - Nic ciekawego, śni mi się Hydra. Tak dokładniej to jak byłem w niej, tym razem śniła mi się pewna misja. Była tam kobieta z facetem, miałem wypełnić misje czyli zdobyć informacje i ich zabić - Powiedział, widać było ze ciężko przechodziło mu przez gardło

- Ja... - Zawahała się - Ja też miewam koszmary, z hydry, ale również z mojego teraźniejszego życia - Powiedziała na co mężczyzna spojrzał teraz na nią z zainteresowaniem

- Teraźniejszego? - Spytał, nie do końca rozumiejąc słowa dziewczyny

- Tsa....Ty masz o tyle ze skończyłeś z hydrą, żyjesz własnym życiem. Masz u boku najlepszego przyjaciela...i wszystkich Avengers którzy staną za tobą. Jesteś teraz uznawany za „czystego" - Mówiła - Ja za to, może i skończyłam z hydrą ale.....nadal robię co robię, co najlepiej mi idzie w życiu. Do tego byłam stworzona, może i mam chłopaka jak i brata...ale nie wszystko jest takie proste. Dla brata jestem starszą siostrą, nie mogę go o nic prosić bo wpląta się w jeszcze większe kłopoty. A Tyler..nie wie o hydrze, co robię, czasami jest dość....wybuchowy - Powiedziała

- Robimy postępy - Zauważył Barnes na co się Zaśmiali

- Taa, ale uważaj. Koniec hydry, koniec naszej „znajomosci" - Powiedziała

- Wiem. Nie znamy się - Powiedział

- James? - Spytała

- Hm? - Mruknął

- Podwieziesz mnie do domu? Musze wziąć pare rzeczy

- Teraz? - Dziewczyna pokiwała twierdząco głową - No dobra, i tak już nie usnę - Wstali z miejsca, James pokierował się w stronę pokoju by się przebrać. Po paru minutach mogli już wyjść z wieży.

Pojechali pod dom dziewczyny, wysiedli z auta. Wzięła klucze i powoli przekręciła klamkę, by nie obudzić nikogo. Weszli do domu, gdy zobaczyli ze nikogo nie ma włączyli światło.

- Poczekaj tu zaraz wrócę - Powiedziała, ten tylko pokiwał głową i usiadł na kanapie

Dziewczyna poszła na górę, przebrała się w swój czarno-fioletowy kombinezon. Na pasku miała różne bronię, pistolety, granaty dymne i pare innych. W butach schowane dwa małe noże. Gdy już wyszła z pokoju poszła po Evana, Spał jak zabity.

- Evan wstawaj! - Wykrzyczała mu do ucha, na co ten zerwał się odrazu

- O mój Boże - Zaczął łapać powietrze, jakby miał zaraz zejść

- Przygotuj się, czekam na dole - Powiedziała i wyszła

Zeszła na dół gdzie Barnes właśnie siedziało patrzył się w okno, odwrócił się do niej gdy poczuł ze ktoś schodzi.

- Ładnie wyglądasz - Przyznał, dziewczyna się lekko lecz nie widocznie uśmiechnęła

- Obudziłam Evana, zaraz powinien zejść - Powiedziała i usiadła koło mężczyzny

Siedzieli tak z dobre 15 minut, gdy usłyszeli kroki wskazujące ze ktoś schodzi na dół. Chłopak był ubrany w czarne spodnie, tak samo jak i bluzkę. Miał na sobie kurtkę skórzaną, był cały czarny. Na jego pasie widniały pistolety i sztylety, całość dość ładnie się komponowała.

- Dobra jedziemy - Powiedziała przerywając ciszę Hailey, wszyscy wyszli z domu i pojechali do wieży.

———————-

Gdy dojechali do wieży, już nikt nie spał. Nie licząc Sama, wszyscy zajmowali się swoimi sprawami. Stark ulepszał swoją zbroje na dzisiejszą misje, Natasha czyściła swoje pistolety. Wanda robiła śniadanie, kapitan ćwiczył na sali treningowej. Bruce siedział cały czas w laboratorium, Clint sprawdzał strzały. Sam po 10 minutach również się obudził, ale znów poszedł spać.

- Hej - Przywitała się Wanda

- Wanda poznaj mojego brata, Evan - Przedstawiła go, Wandę nawet polubiła. Nie była jakaś egoistyczna, wredna, była sobą i to podobało się Hailey. Nie próbowała na sile robić z siebie bohatera

- Cześć, robię śniadanie. Pewnie jeszcze nic nie jedliście - Powiedziała

- Faktycznie, przydałoby się coś zjeść - Powiedziała Hailey siadając do stołu w kuchni

- Gdzie jest reszta? - Spytał rozglądając się Evan

- Zapewne się szykują - Odparła Hailey

- Pan Stark woła wszystkich na zebranie - Odezwał się głos sztucznej inteligencji

- Nawet śniadania nie da mi zjeść - Westchnęła, pokierowali się w stronę sali. Po drodze zgarnęli Rogersa i Romanoff

Gdy już w końcu doszli do sali, siedzieli tam już prawie wszyscy Avengers. Dosiedli się na miejsca, czekając aż ktoś zacznie

- Widać ze dzisiaj nie macie nic do powiedzenia, To jest Evan mój brat - Powiedziała

- Cześć, Bruce Banner - Przywitał się z nim

Gdy reszta już się zapoznała, trzeba zacząć działać

- Coś czuje że się spodziewają naszych odwiedzin. Znaczy moich i Zimowego żołnierza, was raczej bym nie liczyła - Powiedziała

- Watpię że w opuszczonej bazie hydry coś jeszcze by chcieli zrobić, rozwaliliśmy wszystko - Prychnął Stark

- Ja nie wiem jakim cudem on jeszcze żyje - Powiedziała

——————————————

- Jest okej - Powiedział cicho

- Wcale nie, ty umierasz - Powiedziała

- To nic takiego, w końcu i tak każdy umrze - Uśmiechnął się słabo

- Kretynie! Nie zamykaj oczu - Zawiązywała mu w pasie bandaż

- Jesteś słodka jak się denerwujesz - Powiedział

- Wytrzymaj jeszcze trochę, zaraz będzie po wszystkim - Powiedziała, po chwili zjawiło się pięciu agentów. Zabrali ich helikopterem, dziewczyna cały czas patrzyła na bruneta który starał się nie odpływać.

Czasami myślę tylko o tobie / Bucky BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz