V. Gorzka prawda

474 30 9
                                    

Little Whinging, a zwłaszcza hrabstwo Surrey przez długi czas żyło tragedią niewyjaśnionego morderstwa chłopca, ale jak się spodziewałem w końcu wszystko wróciło do normy.
Burmistrz wraz z żoną wyjechali i nowa osoba objęła to stanowisko, wprowadzając jakieś nowości. Mnie to nie za bardzo obchodziło. Zakopałem głęboko w podświadomości ten dzień zapominając z czasem co zrobiłem.
Kończyłem pielić kwiaty przed domem, a pot spływał mi po czole. Słuchałem krzyków "Dziudziaczka" jaka to niesprawiedliwość go spotkała, ponieważ dostał mniejszą liczbę prezentów niż rok temu.

- Marnotrawstwo pieniędzy do jutra większość będzie zepsuta albo rzucona w kąt i zapomniana. - Pomyślałem.

Przestałem czuć żal na widok obchodzonych urodzin i prezentów. Wolałbym nawet zostać zapomniany tak jak te zabawki, zamiast tego w moje urodziny znęcali się nade mną jeszcze bardziej. Dając mi do zrozumienia jak bardzo gardzą tym, że przyszedłem na świat. Właśnie wyrywałem kolejny chwast gdy drzwi do budynku otworzyły się.

- Do środka. - Powiedziała ciotka z kamiennym wyrazem twarzy. Wcześniej rozglądała się czy kogoś nie ma w pobliżu. Wstałem oględnie otrzepując się z piachu. Gdy byłem w środku, czekałem z beznamiętną miną na słowa kobiety.

- Słuchaj uważnie dzieciaku. Z okazji urodzin ukochanego przez nas Dziudziusia wybieramy się do Zoo..,a ty niestety razem z nami. - Dokończyła z miną jakby ugryzła cytrynę.
- Nie mamy nikogo, kto by chciał zostać i użerać się z tobą, a samego cię nie zostawimy. Jeszcze byś nas okradł.
Dlatego pójdziesz na strych. Tam znajdziesz stare ubrania, w które się przebierzesz. - Zmarszczyła twarz z niesmakiem. - Ale najpierw pozbędziesz się tego brudu z siebie. Po powrocie jak i przez następne dni będziesz dodatkowo odpracowywał pieniądze wydane na twój bilet. Zrozumiałeś?

- Tak ciotko.
- Lepiej się pośpiesz bo inaczej cię ukarzemy. Kochany Dziudziaczek nie może czekać w swoje urodziny. - Tym zdaniem mnie pożegnała idąc do salonu. Z biegiem lat kobieta zaprzestała na mnie kar cielesnych zmieniając je na psychiczne znęcanie, dokładanie obowiązków i zamykanie w schowku. Fizyczne karanie pozostawiła swojemu mężowi.

Po szybkim przemyciu wspiąłem się po schodach na górę. Z głośnym skrzypieniem otworzyłem i ściągnąłem drabinkę z sufitu. Strych w zasadzie był jak mój schowek tylko przestronniejszy i z większą ilością rzeczy. Rozglądałem się przez chwilę w poszukiwaniu ciuchów. W końcu zobaczyłem duży kufer, z którego wystawał rękaw czarnego swetra. Z trudem otworzyłem ciężkie zakurzone wieko i ujrzałem zawartość skrzyni. Oniemiałem. Oprócz górnej części ubrania, (będącym tutaj jedynym elementem okrycia) zobaczyłem połamane pióra, pożółkłe pergaminy, szklane fiolki i kilka podstarzałych książek.

W zasadzie wszystko było stare i staroświeckie. Zaciekawiony zacząłem wyjmować rzeczy z wierzchu by dostać się do tych na dole. Oprócz tamtych przedmiotów znalazłem pojemniczek z dziwną substancją przypominającą ślimaczy śluz i czyjś pamiętnik sądząc po wyglądzie, ale to zdjęcia najbardziej przykuły moją uwagę. Zdjęcia, które się...poruszały.

Chwilowy szok zastąpiło zrozumienie. Wpatrywałem się właśnie w magiczne zdjęcie, na którym byli moi rodzice. Obydwoje radośnie uśmiechali się wtuleni w siebie, co jakiś czas machając dłońmi. Teraz widziałem podobieństwo pomiędzy nimi, a mną. Po rudowłosej z pewnością odziedziczyłem oczy choć odcień się delikatnie różnił, a kolor włosów jak i zarówno niesforne loki miałem po mężczyźnie. Chociaż zauważyłem, że im dłuższe były tym lepiej się układały. Na szczęście nie odziedziczyłem po nim wady wzroku. Odwróciłem fotografię by przeczytać notkę.

"Lily Evans i James Potter na zawsze razem."

Po tylu latach w końcu poznałem ich imiona. Ponownie odwróciłem zdjęcie patrząc się na ich dwójkę z niezrozumianym, delikatnym ciepłem rodzącym się wewnątrz klatki piersiowej.
- Nie znam ich...
Co z tego, że te osoby przyczyniły się do mojego przyjścia na świat.
Nawet ich nie pamiętam. To niedorzeczne abym tak się czuł. - Tłumaczyłem sobie, ale i tak nie mogłem powstrzymać tego ciepła.

Obscurus Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz