#~4~#

352 32 0
                                    

//Izuku//

- Midoriya!

- Czego chcesz Todoroki?

- Dlaczego to zrobiłeś, przecież nie cierpisz jeździć. Co się zmieniło?

- Nie jestem przedmiotem Todoroki, musiałem to w końcu wszystkim uzmysłowić.- Powiedziałem nie patrząc na niego i w deszczu ruszyłem w drogę do domu. Czemu to zrobiłem pomimo przysięgi jaką sobie złożyłem? Co się zmieniło gdy zobaczyłem tego dupka?

Fleszback rok wcześniej

- Hej Kacchan miałbyś czas się ze mną spotkać dziś wieczorem?

★ Niestety nie mam czasu, mam dużo na głowie.

- Ostatnio ciągle jesteś zajęty. Może bym przyszedł około piętnastej i przyniósł ci coś do jedzenia?

★ Jasne czemu nie. Jestem w firmie mojego ojca naprawiam mu samochód, silnik znów mu się przegrzewa.

- To do zobaczenia za dwie godziny.- Szybko przygotowałem cały zestaw obiadowy ubrałem w wygodny dres i wyszedłem, około trzydzieści minut później byłem na miejscu.

- Dzień dobry panie Bakugou.

- Witaj Izuku, proszę mów mi po imieniu czuję się staro.

- Oczywiście wybacz Masaru. Wiesz może gdzie jest Kacchan?

- Powinien już wrócić z hangarów. Pewnej jest w biurze.- Przytaknąłem i pojechałem windą na trzecie piętro. Po kilku minutach byłem na piętrze. Wszyscy ciepło mnie witali. Wszedłem do biura chłopaka bez pukania, szybko jednak pożałowałem. Katsuki wymieniał się bakteriami z jakąś dziwką z biura przez szok upuściłem starannie zapakowane jedzenie. Łzy napłynęły mi do oczu, zasłoniłem usta.

- D..Izuku ja to wszystko wytłumaczę!- Kręciłem głową, a gdy postawił krok w moją stronę uciekłem prosto do windy. Zamknęła się w ostatniej chwili, a ja siedziałem na ziemi wybuchając płaczem.

Koniec Fleszbacka

Szedłem chodnikiem przemoknięty do suchej nitki. Nagle coś ciepłego opadło mi na ramiona. Jak się okazało Katsuki narzucił mi na ramiona kurtkę.

- Po co to robisz?

- Pada deszcz zaraz się przeziębisz.

- Nawet jeśli nie potrzebuje twojej żałosnej pomocy.- Oddałem mu kurtkę.

- Zmieniłeś się przez ostatnie półtorej roku.

- No co ty nie powiesz.- Odpowiedziałem sarkastycznie.

- Wiem co widziałeś tamtego dnia, ale mnie i Yuko nigdy nic nie łączyło.

- To ta zdzira ma imię cóż za zaskoczenie.- Mówiłem odgryzając mu na wszystkie możliwe sposoby jednocześnie idąc do domu.

- Poczekaj i pogadaj ze mną.

- Nie mam czasu i tak wystarczająco dużo go zmarnowałem na ten wyścig.

- Nie powiesz mi chyba, że nie tęskniłeś za tą adrenaliną?- Spytał łapiąc za moje ramię i zatrzymując mnie. Czy tęskniłem?.. Za prędkością, uczuciem wolności..za nim?- Spójrz mi w oczy i powiedz, że to co razem przeżyliśmy nic dla ciebie nie znaczyło.

- Odpierdol się.- Minąłem go i wszedłem do domu.- Wróciłem!- Z pietra zbiegły moje siostry całe zapłakane.- Co się stało?- Kucnąłem.

- Tata znowu się upił i pobił mamę!- Krzyknęła Karma.

- Kiedy? Gdzie jest mama?

- W kuchni, a tata wyszedł chwilę przed tobą.- Biegiem ruszyłem w stronę kuchni, mama leżała nie ruchomo na podłodze.- Mamo!- Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem na sto dwanaście.

★ Operator Sto dwanaście.

- Przyślijcie pogotowie i policję.

★ Proszę powiedzieć jak masz na imię i co się stało.

- Izuku. Moja mama ma w sobie pełno szkła i krwawi.

★ Gdzie jesteście?

- W domu 21A przy ul.***** **.

★ Czy jest ktoś jeszcze w domu.

- Moje sześcioletnie siostry.

★ Dobrze włącz rozmowę na głośnik i załamuj krwawienie czymś czystym najlepiej tam gdzie tam gdzie jest naj mocniejsze ciśnienie.- Złapałem za czysty ręcznik i przyłożyłem do uda.

★ Widzisz jeszcze jakieś rany?

- Nie, ale jest pełno krwi i szkła.

★ Czy wiesz co się mogło stać.

- Szkło jest po butelka piwa sądząc po za pachy, moje siostry mówią, że mój ojczym znów się kłócił z mamą.- Mówiłem spanikowany.

★ Dobrze proszę się uspokoić. Czy w domu jest pański ojczym?

- Nie, ale pewnie niebawem wróci.

★ Dobrze, proszę zawiązać w miejscu rany materiał i schować gdzieś siostry.

Zakład Motocyklisty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz