#~3~#

352 32 7
                                    

//Katsuki//

- Bakubro zacznij ten wyścig i wracajmy do domów jutro mamy wiele spotkań firmowych.

- Nie gównowłosy, jeszcze nie brakuje jednej osoby.

- Kogo?- Moim oczom ukazał niski zielonowłosy piegowaty chłopak z lekko podkrążonymi oczami. Ma na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach i doczepionym łańcuchem przy biodrach. Dopasowaną bluzkę bez rękawów z odsłoniętym brzuchem oraz skórzaną kurtkę oraz trampki sięgające za kostkę. Stał przez chwilę patrząc na mnie zmrużył oczy i podszedł do mojego przeciwnika oraz jego znajomych.

- Poczekajcie tu.- Ruszyłem w stronę zielonowłosego.

- Nie odzywaj się do mnie teraz, nie chce mi się ciebie słuchać.- Wycedził przez zęby do dwukolorowego.

- Nie sądziłem, że cię jeszcze zobaczę.- Niższy o głowę chłopak spiął się cały, lecz szybko wrócił do obojętnej postawy. Odwrócił się i spojrzał mi w oczy lecz na krótko.

- Mogłem się spodziewać, że tu będziesz.- Atmosfera stała się napięta.

- Nadal masz mi za złe tamtą sytuację?

- Nigdy nie przestałem. - Znowu na mnie spojrzał, a w jego oczach widać ból zakryty nie chęcią.

- Widzę, że zmieniłeś styl.

- Yhm..

- Nadal jeździsz?

- Do czego zmierzasz tą gadką? Hm?

- No cóż chciałem się z tobą ścigać gdy cię wygram.

- Nie doczekanie.- W trąciło się Dwukolorowe gówno.

- Stój pysk Todoroki, a ty spadaj do swoich zwierząt nim wpadną do rzeki.- Powiedział twardo patrząc na moich przyjaciół szarpiących się przy barierkach. Uśmiechnąłem się tylko i zacząłem wycofywać.

- Szykuj się zaraz zaczynamy wyścig.

//Izuku//

- Dawaj kask i kluczyki.- Powiedziałem szybko.

- Co?

- Ja pojadę. Znam ten teren.

- Ale czy to nie będzie oszukiwanie?- Spytała się Uraraka.

- On wręcz na to liczy, a ja chętnie zawalczę o swoją wolność.

- Okej tylko musisz się przebrać.- Po przebraniu się w struj Todorokiego ubrałem zapasowy kask i wsiadłem na ścigacza. Podjechałem i stanąłem obok Kacchana.

Fleshback półtorej roku temu.

- Kacchan! Nic nie widzę!- Krzyczę roześmiany.

- Wiem i o to chodzi.

- Weź mnie nie strasz bo się potknę, a nie wiem czy to przeżyje.

- Oj będzie dobrze, stań tu.- Zrobiłem o co prosił.- Okej możesz patrzeć.- Odsłonił mi oczy i ukazał mi się Zielony Ninja mojego ojca.

- Sam go naprawiłeś!?

- Zacząłem po naszym pierwszym spotkaniu.

- Ale czemu, jak?- Spytałem oglądając.

- Uznałem, że taki prezent bardziej ci się spodoba niż kolacja w restauracji dziś wieczorem razem z moim ojcem i starą torbą. To akurat ich pomysł.- Podszedłem do niego i pocałowałem czule, on to odwzajemnił i czule Położył ręce na moich biodrach.

- Bardzo chętnie pójdę.- Uśmiechnąłem się, odwzajemnił gest i podszedł do motocyklu.

- Chcesz się przejechać?

- Nie umiem prowadzić.

- Spokojnie nauczę cię, jeśli chcesz.

Koniec Fleszbacka

- Trzy okrążenia wokół kontynerów i jedno wokół całego komplexu. Mam nadzieję, że wszystko jasne.- Powiedziała różowa dziewczyna.- Do startu!- Rozbrzmiały silniki.- Gotowi!- Nachyliłem się lekko do przodu.- START!- Ruszyliśmy jak petarda. Przez trzy pierwsze okrążenia jechaliśmy łeb w łeb przy czwartym zaczęło padać lecz po mimo tego przyspieszyłem. Gdy mnie wyprzedził dostrzegłem kontem oka metalowe drzwi kontenera oparte o duży głaz razem robiące coś na wzór za wyskoczni. Przeskoczyłem nad nim tuż przed metą, tym samym wygrywają. Zatrzymałem się gwałtownie hamując i rozhlapując błoto na wszystkie strony.

- Dobrze sądziłem, że nie straciłeś tego czegoś.- Powiedział blondyn po zdjęciu kasku, również to uczyniłem.

- Nie mogłem pozwolić na ponowne zniewolenie mnie.- Zgasiłem silnik i zszedłem z motocykla kask upadł na ziemię, a ja rzuciłem Todorokiemu kluczyki. Przebarałem się szybko w swoje ciuchy w samochodzie Iidy.

Zakład Motocyklisty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz