//Katsuki//
- Bakubro zacznij ten wyścig i wracajmy do domów jutro mamy wiele spotkań firmowych.
- Nie gównowłosy, jeszcze nie brakuje jednej osoby.
- Kogo?- Moim oczom ukazał niski zielonowłosy piegowaty chłopak z lekko podkrążonymi oczami. Ma na sobie czarne rurki z dziurami na kolanach i doczepionym łańcuchem przy biodrach. Dopasowaną bluzkę bez rękawów z odsłoniętym brzuchem oraz skórzaną kurtkę oraz trampki sięgające za kostkę. Stał przez chwilę patrząc na mnie zmrużył oczy i podszedł do mojego przeciwnika oraz jego znajomych.
- Poczekajcie tu.- Ruszyłem w stronę zielonowłosego.
- Nie odzywaj się do mnie teraz, nie chce mi się ciebie słuchać.- Wycedził przez zęby do dwukolorowego.
- Nie sądziłem, że cię jeszcze zobaczę.- Niższy o głowę chłopak spiął się cały, lecz szybko wrócił do obojętnej postawy. Odwrócił się i spojrzał mi w oczy lecz na krótko.
- Mogłem się spodziewać, że tu będziesz.- Atmosfera stała się napięta.
- Nadal masz mi za złe tamtą sytuację?
- Nigdy nie przestałem. - Znowu na mnie spojrzał, a w jego oczach widać ból zakryty nie chęcią.
- Widzę, że zmieniłeś styl.
- Yhm..
- Nadal jeździsz?
- Do czego zmierzasz tą gadką? Hm?
- No cóż chciałem się z tobą ścigać gdy cię wygram.
- Nie doczekanie.- W trąciło się Dwukolorowe gówno.
- Stój pysk Todoroki, a ty spadaj do swoich zwierząt nim wpadną do rzeki.- Powiedział twardo patrząc na moich przyjaciół szarpiących się przy barierkach. Uśmiechnąłem się tylko i zacząłem wycofywać.
- Szykuj się zaraz zaczynamy wyścig.
//Izuku//
- Dawaj kask i kluczyki.- Powiedziałem szybko.
- Co?
- Ja pojadę. Znam ten teren.
- Ale czy to nie będzie oszukiwanie?- Spytała się Uraraka.
- On wręcz na to liczy, a ja chętnie zawalczę o swoją wolność.
- Okej tylko musisz się przebrać.- Po przebraniu się w struj Todorokiego ubrałem zapasowy kask i wsiadłem na ścigacza. Podjechałem i stanąłem obok Kacchana.
Fleshback półtorej roku temu.
- Kacchan! Nic nie widzę!- Krzyczę roześmiany.
- Wiem i o to chodzi.
- Weź mnie nie strasz bo się potknę, a nie wiem czy to przeżyje.
- Oj będzie dobrze, stań tu.- Zrobiłem o co prosił.- Okej możesz patrzeć.- Odsłonił mi oczy i ukazał mi się Zielony Ninja mojego ojca.
- Sam go naprawiłeś!?
- Zacząłem po naszym pierwszym spotkaniu.
- Ale czemu, jak?- Spytałem oglądając.
- Uznałem, że taki prezent bardziej ci się spodoba niż kolacja w restauracji dziś wieczorem razem z moim ojcem i starą torbą. To akurat ich pomysł.- Podszedłem do niego i pocałowałem czule, on to odwzajemnił i czule Położył ręce na moich biodrach.
- Bardzo chętnie pójdę.- Uśmiechnąłem się, odwzajemnił gest i podszedł do motocyklu.
- Chcesz się przejechać?
- Nie umiem prowadzić.
- Spokojnie nauczę cię, jeśli chcesz.
Koniec Fleszbacka
- Trzy okrążenia wokół kontynerów i jedno wokół całego komplexu. Mam nadzieję, że wszystko jasne.- Powiedziała różowa dziewczyna.- Do startu!- Rozbrzmiały silniki.- Gotowi!- Nachyliłem się lekko do przodu.- START!- Ruszyliśmy jak petarda. Przez trzy pierwsze okrążenia jechaliśmy łeb w łeb przy czwartym zaczęło padać lecz po mimo tego przyspieszyłem. Gdy mnie wyprzedził dostrzegłem kontem oka metalowe drzwi kontenera oparte o duży głaz razem robiące coś na wzór za wyskoczni. Przeskoczyłem nad nim tuż przed metą, tym samym wygrywają. Zatrzymałem się gwałtownie hamując i rozhlapując błoto na wszystkie strony.
- Dobrze sądziłem, że nie straciłeś tego czegoś.- Powiedział blondyn po zdjęciu kasku, również to uczyniłem.
- Nie mogłem pozwolić na ponowne zniewolenie mnie.- Zgasiłem silnik i zszedłem z motocykla kask upadł na ziemię, a ja rzuciłem Todorokiemu kluczyki. Przebarałem się szybko w swoje ciuchy w samochodzie Iidy.
CZYTASZ
Zakład Motocyklisty
RomansaW Tokio ostatnimi czasy popularne stały się wyścigi motocyklowe. Todoroki w nieznanych okolicznościach wpada w konflikt z pewnymi mężczyznami. Jeden z nich wyzywa go na pojedynek. Nie wiedząc, z kim ma doczynienia i niechcąc stracić honoru zgadza s...