#~14~#

257 31 4
                                    

//Izuku//

Razem z Karmą pobiegłem za Yuri w stronę parku gdy tam dotarliśmy już jej nie było.

- Yuri! Yuri!- Krzyczałem w nadziei, że odpowie.

- Yuri!- Karma również zaczęła nawoływać dziewczynkę.

- Braciszku!- Yuri szła za rękę z Kacchanem w naszą stronę. Kamień spadł mi z serca.

- Yuri jesteś cała?- Klęknąłem i zacząłem ją oglądać.

- Nic mi nie jest..

- Nie uciekaj mi tak, a gdyby coś ci się stało lub by cię zabrali? Nie przeżył bym ponownie takiej straty.

- Wiem przepraszam.- Przytuliłem ją i odetchnąłem z ulgą.

- Wszystko w porządku? Yuri płakała gdy na mnie wpadła.

- Nie chcę tu o tym rozmawiać. Pójdziemy do mnie. Katsuki? Mógłbyś pójść z dziewczynkami pod mój dom, ja muszę skoczyć po motocykl.

- Jasne.

- Pójdziecie z Katsukim ja niebawem dołączę.- Pogłaskałem je i wróciłem po motocykl po kilku minutach jazdy znalazłem się pod domem.- Dzięki, że po czekaliście.

- Spoko. Wróciłeś do jazdy?

- Musiałem być szybciej w piekarni od dawna nikt tam nie był.- Otworzyłem drzwi i wpłaciłem wszystkich do środka.- Dziewczynki umyjcie ręce i do pokoju zawołam was jak przygotuję obiad.- Dziewczynki znikły na piętrze, a westchnąłem ciężko i podszedłem do lodówki.

- Co się stało?

- Moja mama zmarła w szpitalu jej obrażenia były zbyt poważne. Powiadomili mnie gdy odbierałem dziewczynki z przedszkola.

- Oł, rozumiem. Moja kondolencje. Co masz zamiar zrobić?

- Chcę zrezygnować z nauki, muszę zająć się siostrami.

- Aizawa mówił, że możesz zawsze na niego liczyć i byś w razie czego zadzwonił do niego.

- Nie chcę nikogo już obarczać swoimi problemami, wystarczy mi, że ty się w to wmieszałeś, a swoją drogą to dziękuję za pomoc.- Powiedziałem wrzucając do garnka cztery woreczki ryżu.

- Nie ma sprawy w końcu znamy się nie od dziś, nie potrafiłbym cię zostawić o tak na lodzie.

- Jasne..- Zacząłem mieszać sos.- Możesz wyjąć kurczaka z zamrażalnika?- Po chwili kurczak leżał już w zlewie.

- Słuchaj może zostałbym tu na kilka dni? Pomógł bym w domu.

- Lepiej się nie zagalapowój. Wciąż jestem na ciebie zły.

- A jednak mnie musisz coś do mnie czuć w przeciwnym razie nie pozwoliłbyś bym był tu tak często.

- Zdradziłeś mnie..

- Nie chciałem, przysięgam.

- Co mi po niej, co? Nawet jak ci wybaczę to zrobisz to ponownie. Prędzej czy później.- Podszedł do mnie złapał delikatnie za ramiona i przestawił tak bym stał przed nim.

- Nie zrobię, daj mi tą ostatnią szansę. Błagam daj mi jeszcze jedną szansę, a cię nie zawiodę.- Postaw mu się no dalej zrób to.. Nie mogę, nie potrafię jest tak blisko i ten jego głos, taki szczery. Tak mi jego brakowało, że nie potrafię już dłużej się opierać. Wybacz matko, ale muszę złamać daną ci przysięgę.

- Zgoda. Masz tą ostatnią szansę, ale jeśli zawiedziesz nie proś o nią więcej.

- Zgoda.- Przyciągnął mnie do siebie i schował nos w moich włosach.- Strasznie mi ciebie brakowało, wiesz?- Wtuliłem się w jego klatę.

- Mnie ciebie też, później będzie czas na przytulasy teraz dokończmy ten obiad, zgoda?

- Wszystko co zechcesz, mój Księże.- Blondyn zajął się gotowaniem, a ja na krywaniem do stołu. Pół godziny później siedzieliśmy przy stole z moimi siostrami.

Zakład Motocyklisty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz