#~12~#

272 31 5
                                    

//Katsuki//

Po kilku godzinach spokojnego snu ocknąłem się z suchością gardła. Cholera jest trzecia w nocy. W kuchni pali się światło. Nie wiele myśląc wstałem i poszedłem w tamtą stronę.

- O Katsuki to tylko ty, obudziłem cię?- Spytał chowając jakieś papiery.

- Nie, przyszedłem się tylko napić. Czemu nie śpisz?

- Coś nie mogę, ale to nawet lepiej przynajmniej jestem pewny, że nie wskoczysz do tej rzeki ponownie.

- Płakałeś?

- Co? Nie wiem o czym mówisz. Poprostu źle ostatnio śpię.- Podszedł bliżej, delikatnie wziął w ręce moją twarz.

- Nie kłam przecież widzę.- Odsunąłem się od niego.

- To nic takiego idź spać.

- Dobrze, ale ty też masz iść.

- Dobra zaraz pójdę dobranoc. Wróciłem do łóżka Izuku zgasił światło piętnaście minut później, gdy usłyszałem zamykające się drzwi na piętrze wróciłem do kuchni w poszukiwaniu tech papierów po kilku minutach się udało. Rachunek za prąd, dom, wodę, gaz.

- Zalegamy z nimi już od roku, a odsetki wciąż rosną. Zaraz stracimy piekarnię, adom będzie kolejny.

- Karma? Czemu nie śpisz?

- To nie to pytanie, które chcesz zadać.

- Dlaczego Deku nie poprosił o pomoc? Jak do tego doszło?

- Zuku nie sypia od wypadku mamy.

- Co się stało?

- Tata ją pobił do takiego stanu, że cudem przeżyła. Tak mówili lekarze, ja powiedziałam bratu, że jej stan jest stabilny by niedokladać zmartwień. On chyba jednak coś przeczuwa. Rachunki rosną, nie mamy z czego płacić i jeszcze leczenie mamy. Zuku nas okłamuje, a sam załamuje się nad tym co będzie. Potrzebujemy pomocy, ale z jakiegoś powodu nie chce jej od nikogo.

- Pomogę wam, idź spać i niczym się już nie martw do rana wszystkie rachunki będą spłacone.- Dziewczynka przytuliła mnie i pobiegła na piętro. Wyciągnąłem telefon i zacząłem szukać numeru mamy. Nie, nie mogę jej o to prosić i tak ma dużo zmartwień. Zerknąłem na moje konto oszczędnościowe i na łączną sumę pieniędzy z rachunków. Starczyło by na wszystko i zostało jeszcze trochę na jedzenie.. Nowy motocykl musi poczekać.

//Izuku//

Przyjemny zapach smażonego boczku obudził mnie z o dziwo błogiego snu. Zszedłem do kuchni tam moje siostry jadły jajecznicę z bekonem, a Katsuki przy kuchence smażył kolejną porcję.

- Dzień dobry?

- Dzień dobry braciszku!

- Dzień dobry Izuku, jak spałeś?- Spytał rozpromieniony blondyn.

- Zaskakująco dobrze, dziękuję.- Odpowiedziałem, a on w tym czasie podstawił mi talerz pod nos.

- Smacznego.- Z pod domu dobiegły dwa klaksony.- Łapcie plecaki dziewczynki i biegnijcie do samochodu.

- Mogę wiedzieć gdzie je zabierasz?

- Podrzucę je do przedszkola to po drodze, a tobie nie po drodze do piekarni.- Odpowiedział z uśmiechem naciągnął buty i nachylił się w moją stronę jakby coś chciał zrobić lecz szybko się wycofał.

- Pa braciszku!- Wybiegły z domu, a Katsuki za nimi. Zostałem sam. To dziwne, że chciałem by mnie pocałował?.. Dlaczego musiał wrócić? Dlaczego sprawiłeś, że znów tęsknię? Dlaczego Kacchan? Wyciągnąłem telefon.

"Szanowny Panie Midoriya.
Dziękuję za spłacenie zaległych rachunków liczę na dalszą współpracę."

Co jest kurwa, ja nic jeszcze nie spłaciłem. Na blacie leżała kartka z notką.

"Mam nadzieję, że nie jesteś zły za spłacenie za ciebie tych rachunków, na długi niestety nie starczyło, ale to da wam trochę czasu

K~ P.S. Dziękuję za ocalenie życia."

Westchnąłem i uśmiechnąłem się pod nosem.
Mamo błagam powiedz co ja teraz mam z nim zrobić?

Zakład Motocyklisty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz